Znana jest z publikacji w „The New York Times”, „Tin House”, „The Los Angeles Review of Books” oraz z zamieszczanych w antologiach opowiadań. Spod pióra tej cenionej pisarki wyszło ponad dziesięć powieści dla nastolatków. W ramach programu edukacyjnego połączonego z nauką indywidualną wykłada sztuki piękne na South Hampshire University.http://www.robinwasserman.com/
Ta książka była cudowna! Jest to zbiór opowiadań o różnych bohaterach z całego uniwersum Nocnych łowców, którzy odwiedzają Nocne targi na całym świecie, a ich losy przecinają się z bratem Zachariaszem.
Cichy brat, który niegdyś był nocnym łowcą o imieniu Jem, jest jedną z moich ukochanych postaci. Jego tragiczna historia zawsze rozrywa mi serce, dlatego bardzo się cieszę, że to właśnie on jest głównym bohaterem książki 🥹
Mimo wątków i problemów wielu postaci towarzyszy nam również jeden cel, który pojawia się w każdej z historii - odnalezienie zaginionego dziedzica. Podoba mi się, że łączy on wszystko w jedną, spójną całość.
Jako wieloletnia fanką Cassandy Clare nie zawiodłam się na tej książce i cieszę się, że w końcu ją przeczytałam. Rozjaśniło mi to kilka momentów z innych serii, które wyszły po Cieniach nocnego targu, w szczególności tajemnica Matthew, która łamie serduszko 💔
Uwielbiam takie dodatki, które fundują powroty do znanych historii oraz dodają głębi i nowych szczegółów.
Książkę poleciłabym tylko i wyłącznie fanom twórczości Clare i to takim, którzy aktualnie są w stanie zachwytu wykreowanym przez nią światem. Jeśli łakniesz jakiejkolwiek nowej historii z tego uniwersum i nie przeszkadza ci, że niektóre teksty będą gorzej napisane od innych, to prawdopodobnie spodobają ci się "Cienie...". Jeśli jeszcze nie wiesz kompletnie nic o świecie Łowców, podejrzewam, że niewiele zrozumiesz z tej książki i być może tylko cię niepotrzebnie zniechęci.
Ja do autorki wróciłam po latach, o niektórych bohaterach i wydarzeniach zdążyłam już zapomnieć. Miałam nadzieję, że powrót będzie miły, ale przeczytane opowiadania wyłącznie mnie znużyły. Jakościowo kojarzyły mi się z fanfikami, które poza "ukojeniem fanowskiego głodu" nie dostarczają niczego więcej. Odkładam niedokończony zbiór na półkę jako część kolekcji, może jeszcze kiedyś nabiorę ochoty, by do niego wrócić.