Pomysł z wykreowaną instytucją na dzikim zachodzi genialny! Rozmowa Hazel z Petrichor o sprawach przynależności cielesnej tak szybka a tak celna :) A później gówniane odbicie każdego z nas :D Związki międzygatunkowe (temat poruszony również w poprzedniej części) które nie patrzą na to czy coś wypada czy nie. Oraz o dziwo problemy ze stratą dziecka i czynnościami które trzeba wykonać w pewnych okolicznościach jak i poruszanie istoty wolnej woli przy podejmowaniu decyzji które należą do nas, a nie do obcych ludzi czy rządów :) Tego jak bardzo istotne jest, aby każdy miał możliwość podejmowania decyzji w danej kwestii aby nie szukać pomocy w ciemnych miejscach, gdy można ją otrzymać w ciepłym i przeznaczonym do tego miejscu. Wiele pytań moralnych, godzenie się ze stratą i poświecenie dla innych. Smutki i ból życia oraz dylematy moralne. Czy każde życie jest ważne? Czy coś, co jest dla nas potworem zasługuje na życie, czy możemy „to” sobie od tak zabić jak komara, dla własnej potrzeby? Ale nie zabraknie standardowej ironii którą tak uwielbiamy w tej produkcji :) Postać wyłożnej jest genialnie poprowadzona i zaprojektowana. Rysowniczka naprawdę dała pokaz swoich umiejętności w tak istotnych detalach jak mowa ciała czy wyraz eee twarzy :D Ułożenie ciała Ianthe jak i kadrowanie jej eee twarzy genialne! Fiona pokazuje, że podczas rysowania sylwetek czuje się jak ryba w wodzie i potrafi dla każdej postaci wyczarować jej indywidualny styl mowy ciała co bardzo ciężko uzyskać i z czym szczerze mówiąc spotkałam się po raz pierwszy w tak zaawansowanej formie – pełnia szacunku. Przez poruszanie już kolejny tom tak istotnych w życiu a szczególnie ostatnich latach tematów produkcja wchodzi na zupełnie inne tory.
Mam wrażenie, że w tekstach kultury - bez względu na medium - bardzo łatwo pozbyć się jednej z centralnych postaci, ale o wiele trudniej jest udźwignąć temat i opowiedzieć o naturalnych konsekwencjach tego wydarzenia. Dlatego przeskok czasowy między tomem 9 i 10 to według mnie trochę pójście na łatwiznę, bo scenarzysta zamiast wiarygodnej opowieści o żałobie funduje nam - jasne, wiarygodną, ale imo potencjalnie mniej emocjonalną - historię o nieprzepracowanej żałobie. Do tego momentami aż trudno było mi uwierzyć, że konsekwencje tamtych wydarzeń nabierają rozpędu dopiero teraz (w sensie - co Uparty robił z tą czachą przez te wszystkie lata?). Ewidentnie widać tu trochę tzw. "rękę scenarzysty".
Dobra, ponarzekałem, ale i tak 8/10. Dobrze było powrócić do tego świata. Tęskniłem jak jasna cholera.
https://www.instagram.com/polishpopkulture/