ERA DORMAMMU
Więc tak – uwielbiam DeMatteisa i uwielbiam Giffena. Ale kiedy tworzą coś razem, jak np. „Ligę sprawiedliwości”, to już niekoniecznie. Ja wiem, że ich „JLA” to komiks ceniony i w ogóle, ale ten humor i ten klimat jakoś mi nie podeszły. Nie, że było złe, ale… No ten zachowawczy, stonowany humor to nie domena żadnego z twórców, bo DeMatteis lubi ponuro i psychologicznie, a Giffen jak żartuje, to jedzie po bandzie i wbrew poprawności wszelkiej, a tu nie jakby nie mogli ani tego, ani tego. I podobnie jest w przypadku tego tomu. Podobnie, ale jednak ten humor jest mocniejszy, lepszy, fabularnie sztampowa historia, dzięki dowcipom zbliżonym do deadpoolowych zyskuje, a dialogi wypadają naprawdę dobrze.
Najbardziej absurdalny team Marvela powraca! Dormammu połączył siły ze swoją piekielną siostrą i chce zaatakować Ziemię, więc Dr. Strange zaczyna gromadzić ekipę, która pomoże go pokonać. Hulk, który ucieka przed władzami i Namor to jednak niewielka pomoc, Silver Surfer ma wolne, odnalazł się wśród ziemskich surferów i nie ma ochoty dołączać do ekipy. Czy takie siły wystarczą? Co się stanie, kiedy Dormammu zyska boską moc? I czy Namor wie, gdzie jest Nemo?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/09/defenders-nie-do-obronienia-j-m.html
Świetne zbiorcze wydanie bardzo ciekawego i istotnego wątku przygód Spider-Mana, czyli relacje rodziny Parkerów z rodziną Osbornów oraz relacje Spider-Mana z Green Goblinem. Historie poboczne - ponure przemiany Vermina oraz Pumy, Vulture ze świadomością nieuchronnie zbliżającej się śmierci, także są na wysokim poziomie. Spełniło się też moje dziecięce pragnienie, czyli udział Rhino!
Za scenariuszem stoi DeMatties (autor m.in. Ostatnich Łowów Kravena),dlatego też zbudowany klimat opiera się na rozterkach, bólu egzystencjalnym, tworzeniu portretów psychologicznych, często także na współczuciu (vide Vermin),tak charakterystycznych dla całej serii Spectacular Spider-Man.
Obawiałem się jakości rysunków Sala Buscemy, które wspominałem jako... karykaturalne bryły. Jakże było miłe moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że komiks nie tylko czyta się znakomicie, ale znakomicie ogląda. Buscemę naprawdę da się lubić!
Samo wydanie komiksu jest przepiękne, a od okładki trudno wręcz oderwać oczy - obu więcej takich perełek!
Jedyne, co obniża wartość tomu, to wplecenie żenującego wątku o Człowieku-Żabie oraz gościnny udział X-Men (motyw latającego zamku z innego wymiaru - serio?). Nienawidzę, kiedy w przygodach Spider-Mana pojawiają się Ultimates, X-Men, Avengers i inne tego typu zorganizowane dziwadła, ponieważ wiem, że zamiast fajnej historii dostaniemy "kino akcji" - z wybuchami, pościgami i strzelaninami.