Dwadzieścia listów do przyjaciela Swietłana Alliłujewa 7,2
ocenił(a) na 103 lata temu Lektura jest czymś w rodzaju pamiętnika, powrotem do przeszłości. Swietłana wspomina rodziców, rodzeństwo, ciotki oraz wujków i z sentymentem wraca do czasów dzieciństwa, szczególnie gdy jeszcze żyła matka i wszystko wydawało się w tej rodzinie funkcjonować w miarę normalnie. Wyznaje, że: „Staram się wskrzesić przeszłość, miniony słoneczny okres dzieciństwa. Piszę o tych, którzy w tamtych latach uczestniczyli w naszym gwarnym życiu na Kremlu i w Zubałowie”. Odbywa podróż sentymentalną w przeszłość. Kochała rodziców, którzy chyba nie bardzo na tą miłość zasłużyli... Niektóre rzeczy są opisane w sposób sielankowy, ale czy nie tak widzimy przeszłość i ludzi, których kochaliśmy, a nie ma ich już wśród żywych? Jej życie do pewnego momentu było szczęśliwe, bezpieczne, a w końcu zaczęło się walić i zmierzać ku upadkowi, z którego już do końca życia się nie podźwignęła psychicznie. Jeden z „listów” poświęciła swojej ukochanej niani, która otoczyła ją opieką, miłością i stworzyła dla niej „parasol ochronny” na całe życie.
Dla czytelnika interesujące są ciekawostki z życia prywatnego radzieckich elit, a Swietłana w tym życiu uczestniczyła, bo była jego częścią i dzięki niej mamy możliwość poznać życie Stalina i jego rodziny oraz świty z relacji osoby, która znalazła się " w oku cyklonu". Opisuje jak pewne wydarzenia widziała i przetwarzała w głowie z pozycji dziecka a potem dorosłej już osoby. Jak musiała się zderzyć z rzeczywistością i prawdą o „wyczynach” jej ojca.
Wszystko jest napisane w formie listów do przyjaciela, a tym „przyjacielem” jest każdy czytelnik. Książka poruszająca, bo pokazuje niełatwą drogę jaką przeszła ta kobieta, którą przez całe życie postrzegano przez pryzmat ojca i do której przylgnęła łatka „córka Stalina”. Długo „polowałam” na tę książkę i zagości w mojej biblioteczce na stałe, bo będę jeszcze do niej wracać. To książka z rodzaju tych, których się nie pożycza, nie wymienia i nie sprzedaje. Po prostu MOJA.