Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hubert Adamczyk
1
7,8/10
Pisze książki: albumy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bieszczady z nieba Hubert Adamczyk
7,8
Mam ogromny niedosyt po przestudiowaniu tego albumu. Przede wszystkim za macosze potraktowanie samych Bieszczadów, które ograniczono praktycznie do pasma dwóch sztandarowych połonin i najbliższego otoczenia Tarnicy. Zabrakło malowniczych Rawek (majaczą gdzieś na horyzoncie paru zdjęć),Krzemieńca, okolic Riabej Skały, obu Jaseł czy bardzo wdzięcznego dla fotografów szczytu Dwernika Kamienia. Z kolei w rozdziale poświęconym cerkwiom nie znajdziemy bynajmniej magicznej Łopienki (wraz z całą doliną) czy choćby Smolnika nad Sanem, a w dolinach rzek - Sinych Wirów na Wetlince (mamy tu za to - nie wiedzieć czemu - np.: Chatę Socjologa!). Wielka, wielka szkoda.
Niektóre ze zdjęć poddano zbyt dużemu powiększeniu, co niestety odbiło się na ich jakości. Skrajnym przypadkiem jest foto ruin cerkwi w Krywem, które wygląda nie jak zdjęcie, a jak impresjonistyczny obraz. Zastanawia mnie też tendencja do rozmywania się obiektów na dalszym planie. W dobie dzisiejszych układów optycznych i matryc jest to co najmniej dziwne. Widziałem inne zdjęcia robione z motolotni i jakimś trafem były ostre na całym obszarze.
Odnośnie samego wydania - jestem wielkim przeciwnikiem kolorowania na czarno kart w albumach, z tej to prostej przyczyny, że zostają na nich później nieeleganckie odciski palców. Wątpliwą atrakcją jest również nużący i - moim zdaniem - niepotrzebny opis geologiczny tych terenów, o wiele ciekawsze byłoby z pewnością dyskretne naniesienie na niektóre panoramy ważniejszych nazw szczytów, dolin czy przełęczy, jak to się robi w przewodnikach. In minus należy również zapisać kwiatki w stylu "Połonina Caryńka", "pierszym" czy "nleży". Ogólnie - oceniłbym niżej, ale... Bieszczady!