Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant2
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Barbara Dąbrowska-Górska
3
6,8/10
Pisze książki: poradniki, zdrowie, medycyna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
18 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dziennik diety. Szczuplej dzień po dniu!
Barbara Dąbrowska-Górska, Ewa Sypnik-Pogorzelska
7,0 z 1 ocen
8 czytelników 0 opinii
2015
Dziennik diety. Szczuplej dzień po dniu! Wydanie 2
Barbara Dąbrowska-Górska, Ewa Sypnik-Pogorzelska
5,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2015
Dziennik diety. Szczuplej dzień po dniu!
Barbara Dąbrowska-Górska, Magdalena Jarzynka
8,3 z 11 ocen
22 czytelników 8 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziennik diety. Szczuplej dzień po dniu! Barbara Dąbrowska-Górska
8,3
Jest to książeczka, która krok po kroku poprowadzi za rączkę wszystkie desperatki, pragnące zrzucić trochę wagi.
Pisząc "desperatki" nie chce nikogo urazić - sama też do nich należę i wiem, jak to jest mieć te kilka kilo na plusie i nie mieć pomysłu na odchudzanie. Z wiecznie głodujących i odchudzających śmiałam się odkąd pamiętam. Diety, coraz to durniejsze, napawały mnie przerażeniem. Ale przyszła kryska - czasy mamy takie, że jeżeli nie chcesz rozleźć się jak buła drożdżowa, w pewnym momencie musisz o siebie zadbać.
Poradnik przygotowały panie Barbara Dąbrowska-Górska, Magdalena Jarzynka i Ewa Sypnik - Pogorzelska, które na co dzień pracują w jednej z warszawskich poradni dietetycznych. Pomysł na odchudzanie, przedstawiony w "Dzienniku...", opiera się na liczeniu kalorii, eliminowaniu z jadłospisu niezdrowych potraw, regularny ruch. Nie jest to więc żadne rewolucyjne odkrycie. Jednakże sposób, w jaki chcą zmotywować swoje czytelniczki zasługuje na uwagę.
Książka została wydana w formie dziennika, w którym dzień po dniu należy notować swoje posiłki. We wstępie bardzo przystępnie zostało wyjaśnione, kiedy można mówić o nadwadze, jak zbadać, czy na twoją wagę składają się mięśnie, czy tkanka tłuszczowa, jak obliczyć dzienne zapotrzebowanie na kalorie. Potem jest jeszcze ciekawiej, ponieważ każdego dnia dietetyczki zdradzają kilka trików zdrowego żywienia (np. o eliminacji glutaminianu sodu ze swojej diety, o zastąpieniu schabowego w panierce schabem pieczonym w folii itp.). W zamyśle, po czteromiesięcznej diecie regularnej kontroli tego, co się je, czytelnik powinien nie tylko schudnąć, ale również nauczyć się jeść zdrowo.
Przyznam, że początkowo podeszłam do "Dziennika..." z dystansem. Motywujące slogany ("Wszystko można robić lepiej, niż robi się dzisiaj") na mnie nie działają, a oprawa graficzna poradnika wydała mi się nadzwyczaj infantylna. Jednak gdy już usiadłam do przestudiowania zawartości, zmieniłam zdanie. Jest to fajny sposób na bycie szczerym ze sobą, przeanalizowanie swoich nawyków żywieniowych, wyłapanie tych szkodliwych i zastąpienie ich dobrymi. Poza tym, dobrze jest mieć wszystko w jednym miejscu, łącznie z fajnymi przepisami na niskokaloryczne dania. Nic odkrywczego nie znajdą tu "dietowe wygi" - wydaje mi się, że poradnik skierowany jest do początkujących. Pozycja może nie dla każdego, ale wśród poradników żywieniowych i dietowych - na pewno jedna z ciekawszych.
www.misja-ksiazka.pl
Dziennik diety. Szczuplej dzień po dniu! Barbara Dąbrowska-Górska
8,3
Jak to jest z nami kobietami? Całe życie próbujemy coś zatrzymać co często i tak przychodzi nieubłaganie. Dążymy do doskonałości w byciu matką, żoną, przyjaciółką, dziewczyną i choć nie zawsze nam to wychodzi jednak i tak nie zniechęcamy się chwilowym upadkiem. Z uwagą śledzimy trendy w modzie, regularnie uzupełniamy kosmetyczki i walczymy... walczymy nie tylko o wygląd zewnętrzny, ale również o zdrowie!
Tłamszeni ogromną ilością modelek „szytych” na miarę niejednokrotnie czujemy do siebie wstręt bezgłośnie zadając sobie pytania: 'Kiedy to się stało??” przypominając sobie sylwetkę sprzed lat. Niestety nasz organizm wraz z wiekiem nie radzi sobie już tak doskonale z nieprawidłową dietą, czas kiedy wszystko szło w zapomnienie już dawno odeszły w niepamięć. Do prawidłowej równowagi umysłowej potrzeba nam zadowolenia z siebie. Jeśli jednak nie jesteś zadowolona ze swojego ciała potrzeba Ci celu...
A co powiecie na „Dziennik diety.”?
Okładka przedstawia szczupłą sylwetkę uśmiechniętej brunetki – niejedna kobieta walcząca z wagą zmiotłaby ją jednym spojrzeniem już za samą talię osy – z drugiej jednak strony kiedy będziemy brać do ręki nasz dziennik codziennie, będziemy marzyć o takiej sylwetce. To pokusa, której obraz mamy mieć w naszej świadomości.
Zaglądamy do dziennika, sama jestem ciekawa co się w nim kryje...
Z reguły nie lubię wstępów, omijam je szerokim łuuukiem z niecierpliwością podchodząc od razu do pierwszego rozdziału. Tutaj mając na uwadze iż nie jest to typowa książka (choć na taką wygląda) poświęciłam wstępowi większą uwagę.
„Cele które nie są zapisane są tylko życzeniami.”
Taki cytatem rozpoczyna się wstęp, w którym nikt nie krytykuje naszej wagi, zaniedbania spowodowanego zbytnią przyjemnością. Wręcz odwrotnie, nastawia kobietę na pozytywne myślenie, które na długo powinno zakorzenić się w jej umyśle stawiając na pierwszym miejscu naszą wolę, pragnienia zawarte niekoniecznie w liczbach.
Sam wstęp jest zdecydowanie dużo dłuższy i zawiera ogrom przydatnych informacji od prawidłowego wypełniania dziennika po obliczanie wagi i szeregu innych wiadomości potrzebnych kobiecie, która pragnie schudnąć.
„Dziennik diety.” to indywidualny „kajecik” kobiety o czym świadczy strona „O mnie”, na której możemy spisać wszystkie swoje dane. Co za ulga, że ktoś pomyślał o wszystkim a w dodatku zamknął to w gustownym wydaniu.
Natrafiamy wreszcie na serce dziennika, podzielonego na trzy miesiące.
Każdy dzień podzielony na posiłki, które w szczegółowy sposób można opisać. To fantastycznie pomocne! Szczególnie, kiedy mamy zwyczaj notować wszystko w pamięci.
Porady i tricki dodatkowo wzbogacają naszą wiedzę, w walce z tłuszczem wszystkie chwyty dozwolone!
Po każdym zakończonym tygodniu czeka nas 'delikatne' podsumowanie naszych działań. To czas na przemyślenia a także wgląd do naszych poczynań. Że zdumieniem możemy odkryć siłę własnej woli a wtedy już wciągnięci w wir zapisków namiętnym wzrokiem błądzić będziemy podpowiedziami dietetyków a własnym rzeczywistym światem. Nikt nie jest doskonały, lecz jeśli chcemy zrobić coś dla siebie, to przestać tylko o tym mówić, jak powiedział Walt Disney:
„Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i rozpoczęcie działania.”
Koniec końców „Dziennik diety” skrywa dużo więcej możliwości niż jestem w stanie Wam przybliżyć. To wszystko co potrzebne do prawidłowego przygotowania psychicznego i fizycznego kobiety znajdziemy w poradniku, który ekscytuje swoim bogactwem, znajomością kobiecej natury, pozostawia miejsca na zapiski, własne przepisy a co najważniejsze nie naciska.
„Kochać samego siebie – to początek romansu na całe życie.”
Oscar Wilde
Ja już zakochałam się w tym pięknym wydaniu i gdyby nie fakt, że zupełnie go nie potrzebuję, to naprawdę mi żal... (trafi jednak we właściwe ręce).
„Dziennik diety” motywuje do działania, kreuje naszą postawę a przede wszystkim można zabrać go dosłownie wszędzie.
„Prawdziwe piękno jest odblaskiem duszy.”
M. Quoist
Czym dzisiaj lśnisz?