Droga do Ostrej Bramy Jan Erdman 7,6
ocenił(a) na 82 lata temu Pasjonująca, świetnie udokumentowana i mocno osadzona w realiach, biografia jednego z twórców "cichociemnych" - spadochroniarzy Armii Krajowej, zrzucanych przez brytyjskie samoloty w okupowanej Polsce.
Sam ppłk Maciej Kalenkiewcz ps. "Kotwicz", przedwojenny oficer WP, był jednym z tych 316 elitarnych ludzi podziemia. Służył krótko u "Hubala". potem w Anglii. Po skoku do Polski strzelanina z Niemcami (jatka niczym u Tarantino!). Potem miał piękną kartę w KG AK, a następnie w konspiracji na Kresach.
Był autorem planu wyzwolenia Wilna siłami AK przed Sowietami w lipcu 1944 r. - choć niestety nie tego beznadziejnie potem zrealizowanego, niemal tak źle jak w Warszawie (z tym, że Wilno oddziały AK zaatakowały bez sukcesów z zewnątrz, a nie ze środka - nota bene dzięki temu ocalała cudowna wileńska Starówka, gdy nadciągnęli Sowieci i Niemców pogonili).
Wcześniej Kalenkiewicz, przewodnicząc w sądzie polowym (w którego składzie był m.in. Bolesław Piasecki, szef ONR "Falanga" w II RP, a w PRL przywódca kolaboranckiego " Pax-u") skazał na śmierć rtm. Józefa Świdę "Lecha" oficera AK, za bardzo bratającego się na Nowogródczyźnie z Niemcami przeciw bolszewickim partyzantom (wyroku ostatecznie nie wykonano, a Lech umarł na emigracji w USA w 2004 r.). Pozostał na Kresach po zajęciu ich przez Sowiety. Jako komendant nowogródzkiego okręgu AK "Kotwicz", już po amputacji ręki, zginął w walce z NKWD w sierpniu 1944 r. pod Surkontami.
Oto prawdziwy - bez skazy i bez zmazy - "żołnierz wyklęty RP", a nie jakiś zarażony śmiercią desperat, mordujący Bogu ducha winnych białoruskich cywili, jak taki jeden czczony dziś pod tym zbyt zaszczytnym mianem.
I teraz bolesne pytanie: czy właśnie dlatego, że "Kotwicz" nie zabijał tych, których zabić najłatwiej, nie został dziś patronem wszelkich tzw. "wyklętych"?
A może z innych powodów o nim cicho w tej obłędnej propagandzie? Bo mówił Świdzie: "Białorusinów szanuję i prawa ich do tej ziemi uznaję, a Polacy powinni z nimi zgodnie ułożyć współżycie"..... Tacy nie są propagandzie dziś potrzebni.
Piękna postać - wspaniała książka. Nie może jej nie znać żaden miłośnik najnowszej historii (a jej autorem jest zięć Melchiora Wańkowicza, mąż słynnego "Tiliporka"