- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Michał Kryspin Pawlikowski
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
Nie przesadzimy, mówiąc, że może tylko jakieś dwadzieścia pięć procent starych dworków polsko-litewskich przetrwało w swym stylu pierwotnym ...
Nie przesadzimy, mówiąc, że może tylko jakieś dwadzieścia pięć procent starych dworków polsko-litewskich przetrwało w swym stylu pierwotnym do roku 1918. Prawda historyczna zmusza mnie przy tym do stwierdzenia, że to częściowe uratowanie starej architektury nie było z reguły zasługą właścicieli dworków. Nie grały tam roli ani pietyzm, ani tradycja, ani subtelny smak artystyczny. Właściciel nie niszczył dworku i nie oszpecał go przeróbkami po prostu dlatego, że albo nie miał pieniędzy, albo lenił się, albo był - oryginałem. (...) Bóg jeden raczy wiedzieć, jak bardzo lenistwo przyczyniło się do uratowania zabytków litewskiej architektury wiejskiej. I czy przypadkiem jedną z cech narodów, które dotąd szczycą się posiadaniem dużej ilości zabytków, nie jest przyrodzone lenistwo? Jeśli bowiem o zabytki chodzi, aktywność jest czynnikiem raczej niszczycielskim niż konserwatorskim.
We Włocławku Tadeusz był świadkiem dziwnej rozmowy. Wszedł niepostrzeżenie do gabinetu starosty, gdzie siedzieli wojewoda Raczkiewicz; wicew...
We Włocławku Tadeusz był świadkiem dziwnej rozmowy. Wszedł niepostrzeżenie do gabinetu starosty, gdzie siedzieli wojewoda Raczkiewicz; wicewojewoda Szczepański, starosta włocławski, naczelnik wydziału' społeczno-politycznego Cichalewski i jakiś major - podobno oficer łącznikowy generała Bortnowskiego. Nazwiska jego Tadeusz nie wiedział ni wtenczas, ni potem. Rozmowa toczyła się o środkach ewakuacji z Włocławka, który był zlewiskiem ewakuacyjnym z całego Pomorza. Mowa była o autobusach, furmankach i nawet o statkach na Wiśle. - A co robić z aresztowanymi Niemcami? - spytał starosta - Jest ich... - tu wymienił cyfrę paru tysięcy. - Jak to - co? - wmieszał się do rozmowy major - Zlikwidować! Tadeusz podniósł mimowolnie brwi i wzrok jego spotkał się szklanym wzrokiem pana Raczkiewicza. - Panie Tadeuszu - powiedział wojewoda - może będzie pan łaskaw poszukać i sprowadzić do mnie naczelnika wydziału rolnictwa... Tadeusz wyszedł i nie słyszał końca ciekawej rozmowy.
1 osoba to lubiW sąsiednim wagonie jechało kilkunastu żołnierzy z pułku poznańskiego - wojska zapewne bardzo dzielnego w boju, ale niesfornego poza służbą,...
W sąsiednim wagonie jechało kilkunastu żołnierzy z pułku poznańskiego - wojska zapewne bardzo dzielnego w boju, ale niesfornego poza służbą, słynnego z grabieży, nękania ludności cywilnej, bicia Żydów. Zachowywali się krzykliwie i po chuligańsku. Do wagonu ich trafił żołnierz Żyd z jakiegoś innego pułku. Zaczęli się nad nim znęcać: śmieli się z niego, nasuwali mu rogatywkę na oczy, szczypali go, udawali że go chcą zakłuć bagnetem. Żyd znosił to wszystko w milczeniu, alf z biegających oczu można było zgadnąć, że jest bliski obłędu. W czasie jakiegoś postoju w polu przed zamkniętym semaforem jeden z Poznańczyków chlusnął na Żyda z bańki z benzyną, a drugi sięgnął po zapałki mówiąc, że go podpali. Tego już biedak nie mógł wytrzymać. Wyskoczył z wagonu i zaczął biec na oślep w kierunku łanu zieleniejącego żyta. - Dezerter! zdrajca! szpieg bolszewicki! - zaczęli wrzeszczeć Poznańczycy. Szczęknęły zamki karabinów i huknęło kilka strzałów. Żyd nie zdążył dobiec do łanu żyta i upadł kopiąc murawę nogami. W minutę później rozległ się gwizd parowozu i pociąg ruszył dalej.
1 osoba to lubi