Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
F. Le Prince
1
5,9/10
Pisze książki: klasyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
264 przeczytało książki autora
268 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Martwa ręka, czyli upadek hrabiego Monte Christo
Aleksander Dumas, F. Le Prince
5,9 z 175 ocen
529 czytelników 33 opinie
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Martwa ręka, czyli upadek hrabiego Monte Christo Aleksander Dumas
5,9
Często kończymy jakąś książkę i myślimy, "szkoda, że to już koniec". Chętnie przeczytalibyśmy kolejny tom przygód naszych ulubionych bohaterów. Okazuje się jednak, że czasem nie warto ruszać świętości, bo obraz książki doskonałej czy wspaniałych bohaterów może legnąć w gruzach. Książką, która właśnie naruszyła ów świętość jest "Martwa ręka, czyli upadek Hrabiego Monte Christo". Jak nietrudno się domyślić po tytule, książka ma przedstawiać dalsze losy postaci znanych z "Hrabiego Monte Christo" Aleksandra Dumasa.
Nie będę się szczególnie rozwodził nad autorstwem tego dzieła, obecne wydanie z 2018 roku przypisuje, że twórcą tego dzieła był Aleksander Dumas, chociaż kwestia ta chyba jest kontrowersyjna i za autorów uważa się również innych pisarzy. Osobiście skłaniam się do tej drugiej wersji, bo jednak styl różni się od tego w "Hrabim Monte Christo" i raczej nie wydaje mi się, żeby to Dumas był tym pisarzem, który stworzył to dzieło.
No, ale do rzeczy. Tym razem ostrze zemsty zostało powierzone zostało synowi prokuratora generalnego Villeforta oraz baronowej Danglars, czyli Benedetta. Poprzysięga on zemstę na hrabim Monte Christo i przy pomocy tytułowej martwej ręki, swoistego artefaktu rodem z zaświatów, rozpoczyna on dzieło zniszczenia na Edmundzie Dantesie. No i tutaj zaczynają się schody. O ile zemsta Dantesa była wysublimowana, starannie przygotowywana, misterna to tutaj postanowiono zemstę powierzyć zwykłemu durniowi i bandycie. Czyta się to bardzo dziwnie, kiedy taki prostak, zaczyna się mścić na takiej postaci jak Hrabia Monte Christo, którego w tej książce przedstawiono jako człowieka słabego, pozbawionego tego uporu, z którego znamy go z poprzedniej części. Do tego książka jest krótka, motywy występujące tutaj są bardzo spłaszczone, jest to jednak styl bardzo odmienny od tego znanego z "Hrabiego...". No i cóż to za zemsta, kiedy najważniejszego bohatera nie ma przez 2/3 książki. Czasem się czułem, jakbym czytał jakąś socjalistyczną propagandę. Walentyna Villefort mówiąca, że grota na wyspie Monte Christo jest utrzymana w barbarzyńskim przepychu i dlatego cały majątek trzeba rozdać biednym, żeby cała ludzkość była szczęśliwa. No dajcie spokój, nie po to hrabia Monte Christo się mścił przez dwa tomy, żeby teraz czytać takie farmazony. Do tego imiona są lekko pozmieniane w stosunku do poprzednich książek Dumasa, mamy Walentynę zamiast Valentine, Benedykta zamiast Benedetto. Mały drobiazg, ale wkurzający. Jeśli ktoś nie chce targać obrazu hrabiego Monte Christo, to niech nie sięga, po tą książkę, bo może się solidnie rozczarować.
Martwa ręka, czyli upadek hrabiego Monte Christo Aleksander Dumas
5,9
Zupełnie nieudana kontynuacja znanej chyba każdemu historii hrabiego Monte Christo. Akcja dzieje się kilka lat po opisanych tam wydarzeniach, kiedy jeden z drugoplanowych bohaterów odkrywa w sobie siłę, aby dokonać na hrabim zemsty.
Już sam fakt, że ów osobnik miał najmniej powodów aby się mścić, bo życie zniszczył sobie w zasadzie sam, sprawia, że treść staje się groteskowa. Jest przy tym jednostajna i miałem wrażenie, że przez cały czas jedzie z górki własnym rozpędem. Nie wiem, co kierowało Autorem, gdy to pisał. Odnoszę wrażenie, że z jakiegoś powodu postanowił zniszczyć wszystko, co zbudował w poprzedniej powieści, jak dziecko, które zbudował piękny zamek z klocków, aby go doszczętnie zburzyć. Nastrój zupełnie nieudany, a sam motyw martwej ręki moim zdaniem dziwaczny i przekombinowany.
Miłośnikom hrabiego Monte Christo zdecydowanie odradzam. Czeka ich rozczarowanie.