Guido Casaretto. Duchy materii Maria Anna Potocka 8,0
ocenił(a) na 82 lata temu pozycja dla artystów, plastyków, ludzi zajmujących się sztuką - zawodowo i z pasji
Sztuką przez duże S zajmuje się GUIDO CASARETTO lecz twory jego wyobraźni i wizje „wyszły” z małych pomieszczeń znajdując sobie miejsce w „przestrzeniach muzealnych”. W Stambule, Nowym Jorku, Bolonii, czy choćby w Krakowie – w Muzeum Sztuki Współczesnej, MOCAK. Sam siebie „artystą” nie nazywa. Woli używać terminów zastępczych, jak „malarz” czy „rzeźbiarz”. Lecz artystą w moich oczach jest, gdyż tworzy „coś” co należy do bardzo trudnej dziedziny sztuki, którą trudno przez laików uznać za wartościową. Dlaczego? Casaletto łączy nie tylko wiele materiałów, substancji, czy struktur. To także wizjonerskie „produkty”, które potrzebują interpretacji. Dlatego cieszę się, że MOCAK wydal obfitą publikację analizują drogi i kierunki prac Guida Casaretta. Każda ścieżka jego poszukiwań to zawsze indywidualny spacer ku czemuś. Często bowiem prace mają „pośrednio” tylko zinterpretowany kształt, gdyż efektem finalnym najczęściej okazuje się być dzieło z góry nie zaplanowane. Tok pracy podąża sobie tylko znaną drogą, na którą – co wynika z moich interpretacji – na którą pokornie godzi się Casaretto. Jaki jest cel? Tego na początku to chyba nawet on sam nie wie. Mijające chwile, myśli, wzrok – różne bodźce na niego wpływają i prowadzą go w dowolnych kierunkach.
Jego wystawy – według mnie – wymagają obecności kogoś, kto nas w nie wtajemniczy. Potrzebują znawcy. Artysta prezentuje ludzie popiersia, bloki kamienia, deski, których ułożenie przypomina składowane drzewo po wyrębie. Bez wcześniejszego, choćby pobieżnego zapoznania w ogóle nie zrozumiemy artysty. Będą to tylko marmury, jakieś wyryte i nie ociosane bloki skalne, czy brzydkie meble o samych frontach i ścianach bocznych. Dno, jak często mówią ludzie dając tym samym do zrozumienia, że to, na co patrzą jest nic nie warte. I właśnie dlatego, że pierwsze spojrzenie odbiorcy z pewnością będzie połączone z odruchem pogardy, bardzo istotne jest zdobycie choćby minimalnej informacji o artyście i o tym, co tworzy. Dlaczego raz mam jeden egzemplarz, a czasem serię niby tego samego, wielokrotnie powielanego dzieła?
Praca jego rąk przypomina mi funkcjonowanie maszyny, której dostarcza się jakiś materiał i która przetwarza go w coś innego. Sam Guido Casaretto nie mówi o „procesie twórczym”, bo nie tworzy czegoś z niczego. Nie jest Bogiem ani cudotwórcą, acz – czasem można odnieść inne wrażenie. Efekty jego prac są namacalne. I, co nadmienię, wielkie gabarytowo.
„DUCHY MATERII – The Ghosts of Matter” pomagają zrozumieć kierunki działań Guido. Jego sztuka jest bowiem trudna. Jest niezrozumiała. Czasem nawet niedorzeczna, brzydka i chaotyczna, kompletnie zbyteczna. Koło jego prac można szybko przejść nie podejmując najmniejszego trudu związanego z kontemplacją przy analizą. To co prezentuje jest po prostu niczym. Ja, dzięki „Duchom Materii” dostałam szansę wejścia w świat Casaretta, który bez tego byłby tylko stratą (nie boję się tego określenia) stratą czasu.
I bardzo zaskoczył mnie fakt, jeśli nie zdumiał, że artysta to rocznik 1981. taką duszę i postrzeganie winien mieć mężczyzna nie z naszej epoki. To stary wewnętrznie artysta o młodej fizis. Czyż to nie przykład sztuki konserwatorskiej?
dziękuję sztukater