Pokuszę się o dłuższą recenzję dla wszystkich zastanawiajacych sie przed zakupem.
Czy warto? Nie.
Dlaczego?
Bardzo komercyjna ksiazka. W mojej ocenie, głównie nastawiona na zysk. Autorzy to ludzie, którzy w swoich dziedzinach odniesli sukces, są z tego bardzo dumni i po prostu chcą dołożyć kolejną cegielke dajacą im pasywny dochód.
Tytuł chwytliwy i przyznam nabrał mnie. Po swoje biblia spodziewałęm się znacznie więcej. Przeciez z greki to księga, a "Biblia inwestowania", abstrahując od treści to zaledwie ksiazeczka na max 100 stron, a nie ~450. Zastosowane akapity i duze marginesy mnożą tylko kartki ale nie treść.
Cześć Phila Koniecznego, bardzo małostkowa. W zasadzie tylko liźnięte pojęcia i to wszystko.
Fragment trader'a to przepisane rozdziały z ksiazki Inteligentny Inwestor XXI. Zostało to napisane na samym koncu rozdziału. Troche sie tutaj zawiodłem. Liczyłem na coś wiecej. Na pewno nie na CTRL+C CTRL+V.
Psychologia Inwestowania Macieja Wieczorka i Inwestycja w siebie Tomasz Kwiecinskiego to najsensowniejsze rozdziały w tej książce. Moze dlatego, że moja wiedza na ten temat nie jest za duza, a może dlatego że nie jest to historia o autorach, a faktycznie chca cos przekazac.
Na uwagę zasługuje jeszcze fragment Inwestowanie w alkohol Ryszarda Seweryna Lipińskiego. Dość niszowa tematyka, o której pierwszy raz przeczytałęm tutaj. Fajne ciekawostki i informacje o alkoholach i sposobach inwestowanie w nie.
Pozostałe rozdziały poruszają tematy bardzo mało interesujace badź jest to po prostu wiedza powszechna. Dostepna wszędzie, za fri.
Generalnie 5/10
Janusz Palikot trafia do Gruzji, miejsca, gdzie „Dnie nie są dniami, a noce nocami. Wszystko się ponakładało na siebie [...]“. Szuka w niej odniesień do Polski dzisiejszej oraz do Grecji antycznej, bo ślad obu widać w codzienności gruzinów. A przynajmniej z perspektywy autora, turysty-myśliciela. Człowieka, który jedynie częściowo skupia się na tu i teraz, bo z ochotą pozwala swoim myślom płynąć po powierzchni widzianych obrazów. Palikot nie wnika bowiem w kulturę, nie tworzy przewodnika po miejscach, nie dba o zainteresowanie czytelnika. Po prostu tam jest. Spędza jedenaście dni w obcym państwie i tworzy z nich luźne zapiski, chaotycznie zebrane myśli, które nie płyną w konkretną stronę. Czasami wzbudza to więcej przemyśleń, czasami przynosi jedynie obojętność. Pasuje jednak do serii „Z rękopisów“ Austerii i może jest to słabszy z dostępnych w niej tytułów, a jednak wciąż wzbudza moją sympatię. Jest taki... O niczym a zgrabny. Kilka dni po lekturze daje przemyśleń więcej niż w jej trakcie.