Zawsze mnie oburza wszelka "literatura do poduszki". Jeżeli taka jest, nie zasługuje na poważne traktowanie (s. 46).
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerzy Zawieyski
Źródło: Wikipedia
Znany jako: Henryk Nowicki
24
6,7/10
Urodzony: 02.10.1902Zmarły: 18.06.1969
Redaktor "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku", katolicki działacz polityczny, poseł na Sejm PRL II, III i IV kadencji (1957–1969) z ramienia Znaku, członek Rady Państwa (1957–1968). Katolicki pisarz, prowadził dziennik przez 14 lat. Pisał w zeszytach, piórem wiecznym – raz poczynionych wpisów nie uzupełniał i nie poprawiał. Dzienniki prowadzone od 1 stycznia 1955 urywają się w kwietniu 1969 – tuż przed ciężką chorobą pisarza i jego śmiercią w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.http://
6,7/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
179 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Niesie mnie rzeka smutku - Korespondencja Zofii Nałkowskiej i Jerzego Zawieyskiego 1943-1954
Zofia Nałkowska, Jerzy Zawieyski
0,0 z ocen
4 czytelników 0 opinii
2000
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
[...] -Nie masz dla mnie innej drogi ino iść po zasłużoną karę, albo czekać na rozstaju, aż tamci ze wsi zatłuką mnie na śmierć. -Nie pójdzi...
[...] -Nie masz dla mnie innej drogi ino iść po zasłużoną karę, albo czekać na rozstaju, aż tamci ze wsi zatłuką mnie na śmierć. -Nie pójdziesz tam. -Marta, poczuje ulgę. Nasyci się moją śmiercią, będzie miała zapłatę za Andrzeja. Wieś zazna spokoju. Pozna, że Bóg jest sprawiedliwy. Pragnę tej kary całą duszą. Niech się stanie. Elżbieta i ksiądz Jan.
1 osoba to lubi[...] Za nią musiał On zginąć.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzienniki, Tom I. Wybór z lat 1955-1959 Jerzy Zawieyski
6,0
Wydawanie dzienników może mieć różne cele: niektóre są opublikowane po to, aby pokazać sylwetkę osoby piszącej (tak jest na przykład z dziennikami Marii Dąbrowskiej). Inne mają być przede wszystkim świadectwem czasów, w jakich je pisano. Dzienniki Zawieyskiego mają spełnić drugą z tych funkcji, ich celem jest zatem przedstawienie mechanizmów działania władzy ludowej w okresie poodwilżowym. Jednak jeżeli ktoś nie jest historykiem, a na przykład - jak ja - miłośnikiem diariuszy, ten zbyt wiele tu nie znajdzie. Wpisy są suche, a przede wszystkim stanowią bardziej próbę autokreacji niż oddania swojego życia. Rzecz jasna jest tu bardzo dużo ważnych informacji, dobrze jest też widać rozterki Zawieyskiego pomiędzy działalnością pisarską i polityczną. Całość jednak nie zawiera ani zbyt wzniosłych myśli, ani nie jest zbyt porywająca. Można przeczytać, wielu jednak zapyta - po co?
Rachunek pamięci Paweł Jasienica
6,8
Książka-świadectwo okresu odwilży po realizmie socjalistycznym w literaturze i kulturze powojennej i stalinowskiej Polski Ludowej. Ważna dla zrozumienia bohaterów, realiów i języka tamtych czasów. Składają się na nią teksty bardzo zróżnicowane co do stylu i tematyki, pisane przez osoby o różnych światopoglądach i różnym stopniu zaangażowania w komunizm lub go wręcz odrzucające. Wielką zasługą wydawnictwa Więzi było udostępnienie tych tekstów, swego czasu skazanych przez cenzurę na niebyt. Niestety moim zdaniem sposób wydania pozostawia wiele do życzenia. Nie chodzi o staranną stronę edytorską, lecz stopień opracowania. Komentarz historyczny jest minimalny, a wstęp Michała Głowińskiego dalece niewystarczający. Koncentruje się na kwestiach języka, specyfice epoki, cenzurze, w tym kluczowej autocenzurze autorów, którzy wielu rzeczy nie mogli powiedzieć wprost. Otóż uważam, że obowiązkiem jest dziś przekazać czytelnikom to, czego ówcześni powiedzieć nie mogli lub nie chcieli, odcyfrować zaszyfrowane nazwiska, tytuły, sytuacje i wybory życiowe, nakreślić stanowiska ideowe i dać klucz do ukrytych znaczeń. Noty o autorach to za mało, aczkolwiek ujawniają one co nieco. W tej edycji króluje jednak następująca postawa naszej historiografii: komunizm straszny, uwikłania straszne, ale największy dramat przeszli ci, którzy się uwikłali a potem zrozumieli, więc przejdźmy do porządku nad szczegółami, bo ten kto je rozgrzebuje to miłośnik polowania na czarownice. Autor wstępu też forsuje tę metodę. Wystawia cenzurki (choć zgadzam się z nim, że najwybitniejsze teksty wyszły spod pióra Pawła Herza i Hanny Malewskiej) i z uporem podkreśla, że najważniejszą cechą książki jest to, że autorzy mówią o sobie i nikogo nie osądzają. Nieprawda. Jest tam wiele poczucia krzywdy i bardzo wiele ostrych opinii nie tylko "o systemie". System nie był anonimowy. Mowa nie tylko o tekście Jalu Kurka, który we wstępie został wyśmiany, bo opowiedział o osobistych żalach. Mowa też choćby o przejmującym eseju Mieczysława Jastruna, czy tekście Flory Bieńkowskiej z jej ostrym oskarżeniem starszych pisarzy, którzy umieli się uchylić a młodych wystawili na obrzydliwą indoktrynację lub wręcz wzięli w niej udział. Ale dlaczego takie osobiste wyznania mają być gorsze? Dlaczego lepsza jest pseudometafizyczna opowiastka Anny Kowalskiej (dla której nawet w okresie powstawania tej książki zaproszenie do niej skazanego na milczenie Zawieyskiego było "zaganianiem do kruchty")? Dlaczego lepszy załgany - moim zdaniem - esej Adama Ważyka, który epokę "słusznie minioną" opisał jako okres opętania, władzy demonów i udziału w czarnej liturgii; doprawdy już samo użycie religijnego języka do samousprawiedliwienia się z udziału w ateistycznej budowie "lepszego świata" jest dyskusyjne, jeśli nie niesmaczne. Tamto rozliczenie było niepełne, bo inaczej być nie mogło. Obecnie wymagać należy więcej, bo w przeciwnym razie niewiele pojmiemy i nauczymy się o tamtych czasach pogardy, manipulacji, łamania charakterów i zbrodni uwitej w nowy język i szczytne hasła. A zdaje się, że nie jest z tym rozumieniem najlepiej.