Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Olivier Appollodorus
Znany jako: Appollo
1
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://appollogue.blogspot.com/?zx=ef9b53353647577c
6,6/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wyspa Burbonów Rok 1730
Lewis Trondheim, Olivier Appollodorus
Cykl: Zebra (tom 5)
6,6 z 15 ocen
26 czytelników 6 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Wyspa Burbonów Rok 1730 Lewis Trondheim
6,6
Komiks na podstawie wydarzeń historycznych. Jest skarb. Są piraci. Są niewolnicy. A także dwóch ornitologów, którzy katalogują ptaki. W dość szczególny sposób – ptaka trzeba zabić, aby można było go narysować, przynajmniej tak uważa starszy z naukowców. Cały ten komiks właśnie taki jest, niby ma wszystkie potrzebne elementy, aby historia była ciekawa, a nudny przeraźliwie. Chce o czymś ważnym powiedzieć, a w sumie tylko ględzi. Oczywiście, prawdą jest, iż życie niewolników było nie do pozazdroszczenia, warunki w jakich byli przetrzymywani sprawiały, że marli jak muchy, lecz komiks opowiada o tym w wyjątkowo mało przekonujący sposób. Autorzy teoretycznie mają pomysł na rysunki, ale są one szkaradne, a czasami również nieczytelne. Taka bazgrołowata kreska, która jest ostatnio modna i powszechnie używana, a patrzeć się na nią nie da. Absolutnie mnie nie przekonała zarówno treść, jak i forma. Odłożyć na półkę i nie przejmować się nim więcej. Można znaleźć coś zdecydowanie lepszego.
Wyspa Burbonów Rok 1730 Lewis Trondheim
6,6
Szał na piratów trwa. Gdy przeglądam newslettery z księgarni internetowych, dość często widzę kolejne "wielkie" nazwiska literackich wyrobników - czy to piszących na co dzień fantasy czy to horror - którzy dla zysku wciągnęli na maszt piracką banderę. W kinach od niedawna gości czwarta część hollywoodzkiego tasiemca z Johnnym Deppem. U mnie kontrapunkt dla tej produkowanej masowo pulpy: Wyspa Burbonów.
Piszę kontrapunkt, bo Wyspa Burbonów mimo tego, że podpiera się tematyką piracką, to ostatecznie jest komiksem odległym głównemu nurtowi i innym niż można by się spodziewać. Wbrew temu, co sugerowałaby tematyka, nie jest to rzecz wpasowująca się w ramy kina nowej przygody. To raczej kameralna i nostalgiczna opowieść zajmująca się końcem pewnej epoki. Tytułowa Wyspa Burbonów to miejsce gdzie osiedliły się objęte amnestią wszelkie szumowiny z wód karaibskich. Autorzy przypatrują się temu, jak piraci reagują na schyłek swego świata i jak traktują zrodzony za ich życia romantyczny mit. Jedni dawno zapomnieli kim byli, siedzą w bujanych fotelach i bogacą się na plantacjach kawy, inni stali się pijaną karykaturą tego, czym byli kiedyś, a jeszcze inni nie mogąc się pogodzić z nową rzeczywistością żyją przeszłością i wykorzystują związany z prosperowaniem wyspy problem niewolnictwa po to, by świat w koło nich znów zapłonął.
Nie uświadczymy tu jednak morskich bitew, rabunków, podpaleń i gwałtów. Nawet jeśli się pojawiają wzmianki o tego typu wyczynach, to są już tylko podkoloryzowanymi historiami przekazywanymi z ust do ust... zupełnie jak wątek pojmania i stracenia legendarnego pirata - Kapitana Myszołowa - wokół którego napisana jest cała opowieść. Autorzy celowo ani razu nie pokazują postaci Kapitana, przez co jeszcze dosadniej podkreślają, że jest on już tylko legendą, opowieścią, staje się "mitem za życia". Co ciekawe, obok Ran Wylotowych to kolejny komiks, w którego warstwie literackiej można odnaleźć ten chwyt narracyjny (znany choćby z literatury). Wg mnie, w konwencji Wyspy Burbonów wypada on z jednej strony zdecydowanie naturalniej, z drugiej dużo bardziej trafnie i symbolicznie. Widać, że nie jest tylko efektowną zagrywką formalną, ale przemyślanym zabiegiem i kluczem do odczytywania wydźwięku całej historii.
Warstwa graficzna również odbiega od tego, czego moglibyście się po "komiksie pirackim" spodziewać. Ze wstydem wyznaję, że to moje pierwsze spotkanie z Trondheimem. Nie da się powiedzieć, że jego styl w jakikolwiek sposób przypomina rysunki Stana Sakai, ale zamysł użycia animorfów przy tego typu historii daje ostatecznie bardzo podobny efekt. Przyznam, że rozbroił mnie kompletnie aestetyczny styl rysunku Francuza - w wielu aspektach podobny do tego, jaki znajdziemy w recenzowanym przeze mnie niedawno Cafe Budapeszt, ale jeszcze bardziej niechlujny i nieczytelny. Nieczytelny już nie tylko w planach totalnych. Najpierw mamy uczucie, że widzimy nieudolne bazgroły, ale gdy zaakceptujemy tę konwencję ... to, co zastosował Trondheim daje nam wrażenie "czytania kadrów", bo trzeba chwilę poświęcić, żeby zrozumieć co na nich jest. Biorąc pod uwagę to, że większość akcji dzieje się w gęstej dżungli, efekt tego zabiegu jest powalający.
Jak wspomniałem na początku, Wyspa Burbonów to komiks inny, niż można by się spodziewać. Lojalnie uprzedzam, że nie jest komiksem wielkim... a jego realizacja i wydźwięk daleki jest od rozmachu, który utożsamiany jest zazwyczaj z arcydziełami (i nie mówię tego tylko z perspektywy komiksowego medium). Nie zmusza do wielogodzinnych refleksji, nie zmieni Wam życia, pozostawi z niedosytem... Jest za to tworem bardzo oryginalnym i mądrze opowiedzianym, który mimo swej niepozorności urzekł mnie na tyle, że od tej pory będę o nim myślał jako o jednym ze swoich ulubionych komiksów.
Recenzja opublikowana również na blogu Rękopis Znaleziony w Arkham: http://rekopisznalezionywarkham.blogspot.com/2011/05/wyspa-burbonow-rok-1730-appollo-i-lewis.html
(warto wejść choćby po to by zobaczyć ilustracje...)