Pod niemieckimi łóżkami. Zapiski polskiej sprzątaczki Justyna Polanska 5,0
ocenił(a) na 103 lata temu Gdy po obejrzeniu filmu Pod niemieckimi łóżkami dowiedziałam się, że Justyna Polanska nie jest polską sprzątaczką, tylko Niemcem niemającym nic wspólnego ze sprzątaniem, który wydał książkę pod pseudonimem Justyna Polanska, zastanawiałam się, czy faktycznie chcę ją przeczytać. W internecie znalazłam kilka fragmentów w oryginale. Wydawały mi się one niezwykle zabawne. To był moj humor! Postanowiłam więc sięgnąć po książkę w języku niemieckim.
Nie zawiodłam się na niej. Nie jest ona tak zabawna, jak oczekiwałam. Jest wręcz przerażająca w swej prawdziwości.
Opowiada o młodej, polskiej kobiecie, która wyjeżdża do Niemiec, by żyć lepszym życiem. Jej scieżka kariery wygląda podobnie, jak scieżka wielu polskich kobiet. Zaczyna jako opiekunka do dzieci w zamian za dach nad głową, wyżywienie, drobne kieszonkowe i kurs językowy. Z czasem pracodawca przestaje opłacać jej kurs. Dziewczyna głoduje w miejscu pracy, marznie, gdy oszczędny właściciel mieszkania wyłącza ogrzewanie, na koniec nie dostaje kieszonkowego za kilka ostatnich miesięcy pracy. Osoba, która załatwiła jej tą posadę, nie poczuwa się do tego, by jej pomóc.
Dzięki znajomym Justyna znajduje kolejną pracę z zamieszkaniem - w punkcie gastronomicznym, która już po krótkim czasie okazuje się niezwykle wyczerpująca fizycznie.
Wówczas dziewczyna trafia w ramiona mężczyzny. Zamieszkuje z nim. Jej "miłość" znajduje jej dobrą pracę w charakterze sprzątaczki. Wtedy to Justyna stwierdza, że chce sprzątać. W planach ma coprawda kształcenie się i zdobycie dobrego zawodu, ale praca w charakterze sprzątaczki ma być środkiem do osiągnięcia celu.
Gdy jej związek rozsypuje się, staje się samodzielną kobietą. Zaczyna sprzątać prywatne domy. Na czarno. Justyna odnajduje się w tej sytuacji znakomicie. Ściąga do Niemiec swoją siostrę, która chce studiować i matkę, prowadzącą w Polsce sklep z odzieżą.
Pomimo że praca sprzątaczki znajduje się niemal na najniższym szczeblu zawodów pożądanych, dla tych trzech kobiet okazuje się ona szczytem marzeń. Ponoć żadna praca nie hańbi. Sprzątaczka nie jest jednak równa sprzątaczce z Polski. Polska sprzątaczka często nie jest sprzątaczką z wyboru. Marzy o lepszej przyszłości. Nadzieja, że jej życie kiedyś będzie wyglądało inaczej, dodaje jej siły w trudnych relacjach z pracodawcami. Sprawdzanie uczciwości, niemoralne propozycje, traktowanie, jak człowieka drugiej kategorii, niewypłacanie wynagrodzenia i praca na czarno to zwykla codzienność polskich "spadochronów", które Niemcom spadły z nieba. Sprzątają one ich domy, znają ich sekrety, w milczeniu znoszą wszelkie upokorzenia. A to wszystko za pensję, która umożliwia im w miarę normalne życie, a która dla większości Niemców jest zwykłą jałmużną. Gdyby nie obcokrajowcy godzący się na pracę na czarno, większości tych ludzi nie byłoby stać na sprzątaczkę.
Książkę tą chciałam przeczytać, gdyż moja ścieżka kariery wygląda zupełnie podobnie. Tylko ja skończyłam jako opiekunka osób starszych. W pełni utożsamiam się jednak z "autorką" książki. Również wydałam dwie książki o pracy w opiece nad osobami starszymi w Niemczech. Po latach pracy mogę śmiało powiedzieć, że doświadczałam tego samego, co Justyna. Z tą różnicą, że ona była wolna po wykonaniu swojej pracy. Polska opiekunka osób starszych jest zniewolona przez cały pobyt w Niemczech, gdyż najczęściej mieszka z seniorem, u którego pracuje.
Cieszę się, że przeczytałam tą książkę. Jednocześnie mam nadzieję, że nie każda sprzątaczka i nie każda opiekunka przyjmie swój los z pokorą. Liczę na to, że nawet jeśli nie uda im się zrealizować swoich celów tj. zdobycie wykształcenia, znalezienia dobrze płatnej pracy w swoim zawodzie, założenie własnej działalności, to że przynajmniej będą miały odwagę się bronić, gdy ktoś je będzie głodził, kontrolował, upokarzał, czy wyciągnie "fujarkę" na wierzch, w przekonaniu, że Polka tylko na to czeka.