To pozycja w zasadzie już archiwalna i muzealna. Jako taka jest ciekawa. Dokumentuje pewien styl pisania o muzyce, który czasem jeszcze można odnaleźć w pismach czy blogach muzycznych, ale generalnie - może poza "Tylko/Teraz Rockiem" - nieobecnym. Wiesław Królikowski podjął się dość karkołomnego, i to już w momencie pisania (czyli w latach 90.) , zadania. Postanowił mianowicie opisać wszystkie płyty z polskim rockiem. Dziś mam internetowe bazy płyt, również wg gatunków, czasem również z delikatnymi ocenami, ale autorzy nie mają czasu ani możliwości tropienia muzycznych tropów. Królikowski ma i to z premedytacją robi, chociaż czasem intuicja go zawodzi (np. gdy zupełnie niemal ignoruje płytę "1991" Izraela, która - jak dziś wiemy - stylistycznie wyprzedzała swój czas).
Wybór wykonawców i płyt ogólnie bywa dyskusyjny. Dlaczego w zestawie nie znalazł się Lombard, a są zabytki pre-rocka w rodzaju Homo Homini albo w zasadzie elektroniczny Marek Biliński? W dodatku wielu wykonawców reprezentuje w zasadzie czysty pop, naciągany przez Królikowskiego do miana pop-rocka.
Jeszcze innym problemem jest podejście do sceny hc/punk, nazywanej zbiorczo "podziemną. W wielu wypadkach autor jest bezradny wobec płyt Kobong, Ewa Braun, Apatia czy Homomilitia - szuka muzycznych tropów, analizuje teksty, ale w gruncie rzeczy raczej nie rozumie fenomenu i wszystko wrzuca do jednego worka z "mocna muzyką rockową". Gdy pada hasło hardcore nie ma na myśli np. Cro-Mags czy szybki punk, a raczej metal-rapowe ciężary, które ewoluowały w rap-core i nu-metal.
Co paradoksalne mimo pewnej aury "niedziejszości" czyta się tę książkę pasjonująco i chce się słuchać tych płyt. Dzięki np. youtube`owi jest to możliwe i warto to zrobić. jak również na własną rękę uzupełnić poszukiwania Królikowskiego.
POCZYTAJ:
https://www.terazmuzyka.pl/ - strona pisma, które Królikowski był przez wiele lat wice-naczelnym
https://wieslawkrolikowski.blogspot.com/ blog autora, poświęcony oczywiście muzyce rockowej
Czytając tę książkę spodziewałem się czegoś innego, czegoś więcej, walki z opresją PRL-u, niesamowitych przygód rockersów tamtych czasów, jakiegoś pazura, dostałem z lekka nadętego bufona, który za alkohol potrafił wypierdolić muzyka z zespołu, zmieniał ich jak skarpetki, cały czas ja ja ja a nie my, jakby świat wokoło niego nie istniał. Graliśmy tam i tam, ale co z tego jak nie masz z tym związanej dobrej historii, a za granicą poszliśmy na świetne koncerty, ok..... to jak było ??!! . A na wschodzie to trzeba było dużo chlać, i tyle, trasa koncertowa w pigułce. Nie wiem, może trochę demonizuję tą całą historię, bo kilka ciekawych spostrzeżeń się z niej przewinęło, ale to zdecydowanie książką dla oddanego po całości fana, a nie dla kogoś, kto oczekuje historii pobocznych, klimatów tamtego okresu. Technikalia technikalia.