Chciałabym zacząć od tego, że nie należy zrażać się początkiem książki. W zeszłym roku latem przypadkowo wpadła w moje ręce z wyprzedaży. Zaczęłam czytać "Kwestię równowagi" jednak cóż... porzuciłam ją dla innej. Początek jest dosyć męczący. Na początku tego roku sięgnęłam po nią ponownie i nie ukrywam, że tym razem "wciągnęła mnie". Zdecydowanie po rozwinięciu akcji polecam. To lekka powieść o przyjaźni, wartościach, pracy, rodzinie.Sądzę, że każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie, a to dlatego, że bohaterki są bardzo "barwne" . Fabuła przedstawiona jest z perspektywy każdej z postaci, co uważam za walor. Polecam osobom szukającym lekkiej powieści, dostarczającej uśmiechu i wzruszenia.
"Kwestię równowagi" pokochałam od pierwszych stron. Wszystkie cztery dziewczyny polubiłam. I śmiałam się z niektórych zwrotów i smutno mi było gdy jedna przeżywała dramaty zdrowotne. Wesoła z poważnymi przemyśleniami dotyczącymi życia i dążeń do realizacji marzeń.
Poznajemy uczucia dziewczyn, ich przemyślenia, stany emocjonalne, sekrety. Poznajemy ukochanych, rodzinę kobiet, otoczenie, wnętrza ich domów, porę roku.
Wszystko jak najbardziej na swoim miejscu! Na długie jesienne wieczory- fenomenalna! ;)
Najbardziej ucieszył mnie zwrot "między ustami a brzegiem pucharu" i za to dodatkowy plus.
Minus- za mało dramatyzmu, troszkę przesłodzona wszechobecną miłością (partnerzy bez skazy, miłość ze strony rodziców)...
Mimo wszystko polecam :)