Amerykański dziennikarz, historyk i publicysta. Dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera – w 1986 (za książkę The Making of the Atomic Bomb) i w 2007 (za książkę Arsenals of Folly: The Making of the Nuclear Arms Race). Stypendysta Fundacji Forda, Fundacji McArthura i Fundacji Alfreda Sloana (oraz kilku innych). Członek Centrum na Rzecz Międzynarodowego Bezpieczeństwa i Współpracy przy Uniwersytecie Stanfordzkim. Jest częstym gościem, prelegentem i konsultantem różnych grup odbiorców w temacie energii jądrowej, w tym Senatu Stanów Zjednoczonych.http://www.richardrhodes.com/
To nie tylko wyczerpująco opisana droga człowieka do powstania bomby atomowej, ale również głęboko filozoficzne studium nad ludzkim popędem do wiedzy, władzy i nieskończonej potęgi panowania nie tylko nad siłami przyrody, ale i ludźmi.
Nie jestem fizykiem, więc pierwsza część książki była dla mnie wyzwaniem. Była jednak ona niezbędna, aby zrozumieć fenomen zmian, jakie niosły ze sobą odkrycia końca XIX i początków XX wieku.
A potem?
Potem zaczyna się jazda bez trzymanki.
Stwierdzenie, że mamy do czynienia z kryminałem nie są przesadzone. Jeszcze większym szokiem jest to, że ta historia wydarzyła się faktycznie. Misternie utkana sieć zależności kolejnych odkryć oraz powiązań w świecie nauki przedstawione zostały na tle dynamicznych wydarzeń XX wieku. Jasne przyczyny, konkretne skutki. Motywy. Rozważania. Wybory. Nadzieje, podniety i paranoiczny wyścig, by być przygotowanym na najgorsze ze strony wroga.
Nauka okazuje się ściśle związana z polityką; jej piękno zostaje zaprzęgnięte do machiny wojennej. Naukowcy - mniej bądź bardziej, z pewnymi wyjątkami - dążą do celu, jakim staje się stworzenie najpotężniejszej broni w historii ludzkości. Chcą pomóc wygrać... skrócić walkę ze złem...
Rhodes pokazuje, że historia nie jest tak prosta, jak piszą w szkolnym podręczniku. Nic nie jest tylko białe albo tylko czarne - zwykła pomyłka, przypadek bądź niedostatecznie jasna komunikacja są w stanie zmienić bieg zdarzeń.
Opisy tego, co się wydarzyło w Hiroszimie i Nagasaki - szokujące. Jedyne, czego brakowało mi w tej książce, to świadectwa w dłuższej perspektywie, jak wyglądał powrót do "normalności" w bombardowanych miastach.
Nawet nie zważając na ilość stron, już od początku wiemy, że to będzie długa opowieść obejmująca nie tylko zagadnienia naukowe, techniczne czy wojskowe z jakimi w większości przypadków kojarzy się bomba atomowa ale i decyzje polityczne, rozważania natury filozoficznej czy dylematy moralne.
Podążamy od podstaw budowy materii, rozumienia świata przez rozbudowane wątki poboczne dotyczące postaci i miejsc związanych z tematem, smaczki biograficzne, tło polityczne, a nawet rozważania filozoficzne. Momentami, niektóre wątki rozrastają się na tyle, że wybijają z toku czytania całej opowieści: masa krótkich wątków będących miniżyciorysami poszczególnych naukowców mających swój wkład w badania i rozwój, opisy doświadczeń i eksperymentów, krótka historia Żydów i ich prześladowań, wykład o co chodziło w Main Kampf Hitlera, akcje dywersyjne w Norwegii, budowa super bombowców B-29 itp.. Całość tworzy niesamowite, wielowarstwowe tło wydarzeń. Ta ilość wiedzy i wątków jest zarówno plusem jak i minusem bo nie można pozbyć się wrażenia rozdrobnienia tematu. Z drugiej strony można wielowątkowo wczuć się w niego oraz epokę.
Pierwsza połowa książki tj. okres prac teoretycznych i odkryć fizycznych rozwija się bardzo powoli. Ale od połowy czyli ok. 1939 rok kiedy zaczęto poważnie rozważać pozyskanie energii atomowej oraz zdobycie nowej broni sprawy nabierają ogromnego tempa. I to widać na każdej stronie książki, która staje się dynamiczniejsza. Rozbudowują się fragmenty związane z polityką.
Warte odnotowania są wątki w których autor przywołuje opinie uczestników oraz ich dylematy moralne i polityczne oraz obawy nt. skutków pozyskania wiedzy i broni o tak wielkiej sile rażenia, czy bombardować, a jeśli tak to co, co zrobić z Rosją, jak pozyskaną wiedzę wykorzystać politycznie itp. itd..
Nie trzeba znać fizyki, ale autor odsłania jej zagadnienia, warstwa po warstwie pokazując przede wszystkim skomplikowanie materii, ogrom prac i doniosłość odkryć. Kto się boi, że będzie to zbyt trudne może pominąć te fragmenty, a i tak nie straci dobrej lektury.
Jest trochę rysunków i wykresów. Niektóre bardzo interesujące, a niektóre od czapy co dziwi przy takim temacie. Brak tabel zbierających dane w sensowne grupy.
Opis zrzucenia bomby na Hiroszimę oraz wywołanych skutków zajmuje zaskakująco jedynie kilkanaście stron. O Nagasaki jest jeszcze mniej.
Nie ma też opisanego jednego z ważniejszych epizodów budowy bomby tj. infiltracji przez wywiad sowiecki.
Autor wyraża nadzieję, że postęp nauki umożliwi uzyskanie trwałego pokoju i koegzystencji społeczeństw. Po 40 latach wiemy, że zupełnie się mylił w swoim optymizmie.