Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Johannes Fiebag
8
6,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
52 przeczytało książki autora
104 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Z głębin Wszechświata. Podręcznik paleoastronautyki. Naukowcy na tropie ingerencji z Kosmosu
Johannes Fiebag, Peter Fiebag
7,4 z 7 ocen
40 czytelników 3 opinie
1997
Kontakt. Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii - naoczni świadkowie opowiadają
Johannes Fiebag
6,4 z 8 ocen
20 czytelników 3 opinie
1996
Kontakt - Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii
Johannes Fiebag
5,0 z 1 ocen
6 czytelników 0 opinii
1996
Inni: Spotkania z pozaziemską inteligencją
Johannes Fiebag
6,1 z 12 ocen
37 czytelników 2 opinie
1995
Najnowsze opinie o książkach autora
Kontakt. Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii - naoczni świadkowie opowiadają Johannes Fiebag
6,4
Kiedy potencjalny odbiorca trafi na tę pozycje, może poczuć się nieco skołowany i pochopnie zrezygnować z lektury: kiczowata, kolorowa okładka ze sportowym autem (!),złożona domowym sposobem na słabiutkim PC albo Amidze (kompletnie bez sensu i smaku),nad nazwiskiem autora wielki szyld – „Biblioteka Ericha von Danikena” – którego próżno szukać w wydaniu niemieckojęzycznym („Kontakt. UFO-Entführungen in Deutschland, Österreich und der Schweiz. Augenzeugen berichten“),i który raczej jest jedynie zagraniem marketingowym polskiego wydawcy*, a z tyłu, w blurbie, skrócona, uproszczona treść strony 106, informująca o tym, jak to w 1957, młody Argentyńczyk nazwiskiem Vilas-Boas (tu błędnie: Villas Boas),miał możliwość zabawić się z pewną chutliwą kosmitką, brzmiąca trochę jak sensacyjna notka z bulwarówki, jakiegoś Faktu czy Super Expressu... sugerująca pikantne szczegóły miłe uchu gawiedzi, i zarazem kompletnie niezwiązana z obszarem geograficznym zadeklarowanym w tytule!
Myślącego krytycznie człowieka, zainteresowanego poważnym podejściem do zagadnienia UFO, wszystko to będzie zniechęcać do lektury, tymczasem nie jest to książka merytorycznie zła. Na 9 i 10 stronie znajdziemy fragmenty które o wiele lepiej oddają charakter książki, i dużo bardziej zachęcają do lektury (przy okazji świetnie nadają się na drugą stronę okładki):
„Jest to książka o obcej inteligencji, o innych. Ale przede wszystkim jest to książka o nas samych: o naszych snach, naszych nadziejach i lękach, które od niepamiętnych czasów są ze sobą nierozerwalnie związane”.
„nie istnieje realne wytłumaczenie tego wszystkiego i każdy [...] musi wyrobić sobie własny pogląd. [...] mamy tu do czynienia z bardzo złożonym zjawiskiem i za każdym razem musimy sobie zadawać na nowo pytania o jego pochodzenie, oddziaływanie i przede wszystkim o sens”.
„dzisiaj [inni] mówią do nas wyraźniej i głośniej niż kiedykolwiek”.
Książka ma już swoje lata, wydano ją przeszło dwie dekady temu, w 1994 (a u nas dwa lata później). Wydaje się dosyć innowacyjna na tle większości publikacji ufologicznych, które traktują o UFO jedynie w kontekście wizyt istot z innych planet. Tu nie ma aż tak kategorycznych twierdzeń. Hipoteza pozaziemska dominuje, ale nie spłyca tematu. W książce znajdziemy sporo pytań i pokory wobec tego co niezrozumiałe, zagadkowe, niejasne, a jednak mające pewne znamiona realności, choć pewne wnioski wydają się zbyt daleko idące.
Tytuł nie odpowiada do końca prawdzie („Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii”),to raczej spojrzenie na problematykę tzw. wzięć z niemieckiej perspektywy z uwzględnieniem ogółu zjawiska, a nie szczegółowy przegląd przypadków z krajów niemieckojęzycznych. Owszem, te dominują, są obiektem krótszych i dłuższych analiz, ale w tle są też inne sprawy, niekiedy zgłębiane z niemniejszą atencją (np. wieloletnie doświadczenia pewnej polskiej studentki). Co ciekawe, autor stale odwołuje się do Whitleya Striebera, Budda Hopkinsa i Johna E. Macka, traktując ich jako pionierów badań i refleksji nad tematyką nocnych wizyt (w zasadzie słusznie). Ich poczytne książki wyszły także po polsku („Wspólnota”, „Intruzi”, „Uprowadzeni”),i są taką jakby „klasyką” jeśli idzie tę tematykę. Warto do nich zajrzeć. Równie często wraca do przeżyć Betty Andreason-Luca – opracowania jej przypadku są również dostępne („Sprawa Andreassonów”).
„Kontakt” jest jakby kontynuacją wcześniejszej książki Fiebaga, pt. „Inni” – często o niej wspomina, zaznaczając, że to właśnie dzięki niej dostał masę listów i co za tym idzie materiał do napisania tej pozycji. Dopełnia ona obraz zjawiska, skupiając się na tu i teraz.
Minusem książki jest fakt, iż przyglądamy się wielu przypadkom, ale niewiele z tego dla nas wynika. Oczywiście trudno tu o sensowne wnioski i trafne spekulacje, ale przydałoby się więcej komentarza od autora – te które pojawią się od czasu do czasu są niewystarczające, a filozoficzno-teoretyczny zlepek „głębszych przemyśleń” jaki serwuje w rozdziale zamykającym książkę, nie jest delikatnie mówiąc dobrym pomysłem. Niektóre zaproponowane tam koncepcje to tylko zabawy intelektualne, z których tak właściwie nic nie wynika.
Co się tyczy stylistyki tekstu, tłumaczenia pana Ostasa i kwestii technicznych – czytelnik przywykły do poważnego traktowania będzie miał kilka uwag. Czuć, że autor się stara, chce pisać ciekawie, przystępnie, wytworzyć jakąś więź z czytelnikiem, i w wielu miejscach udaje się to w miarę poprawnie przełożyć, ale pojawiające się co jakiś czas powtórki stylistyczne, literówki i inne wpadki wynikające z pośpiechu – wpływają negatywnie na odbiór całości**. Fiebagowie brakuje w tej publikacji nieco charyzmy, ta mogłaby uzupełnić luki informacyjne jakich pełno na gruncie omawianego zjawiska. Styl Fiebaga nie jest powalający, ale klarowny. Przydałoby się jedynie troszkę więcej sugestywności.
Jeśli idzie o kwestie merytoryczne, badacz zbyt często bierze za dobra monetę informacje zawarte w snach ofiar (i te zaczerpnięte z sesji z hipnoterapeutą),które mogą być po prostu twórczym rozwinięciem wcześniejszych przeżyć, albo zwykłą fantazją. Fiebag ich nie rozgranicza, stawia jako równorzędne do doświadczeń zapamiętanych świadomie. Jest to błąd.
Książka traktuje o przeżyciach dziwnych, często kuriozalnych – ale pozostawiających po sobie pewne materialne dowody, a także relacje zbiorowe – które sugerują że nie mamy do czynienia wyłącznie z wytworem ludzkiego umysłu. Skoro tak, dobrze byłoby wiedzieć o co tu chodzi. Ciekawość jest oznaką dobrej kondycji umysłu.
.
Podobne podejście do tematu, w materiałach polskojęzycznych znaleźć można w:
Darach Bogów – Johna Spencera (1994) i Encyklopedii wiedzy o UFO – Randala Fitzgeralda (1998) (Proszę nie sugerować się źle dobranymi polskimi tytułami!) oraz w pozostałych pracach Petera i Johannesa Fiebagów (lata 90-te).
A z rzeczy nowszych, innowacyjnych, traktujących zagadnienie UFO syntetycznie, można śmiało polecić cykl audycji internetowego radia Paranormalium, zatytułowany DEBATY UFOLOGICZNE ONLINE. Tak de facto nie są to dyskusje, a raczej szerokie omówienia kluczowych zagadnień, ze świeży spojrzeniem i bez ezoterycznego oszołomstwa, jakichś ufo-doktryn i twierdzeń, że rządzą nami zmiennokształni gado-ludzie; zdarzają się tam treści błędne, ale rdzeń rozważań jest bardzo sensowny. „Debaty” są długie, ciekawe, prowadzone przez pasjonatów, w stałym, dobrze dogranym gronie. Pojawia się regularnie, i nie ma w zasadzie nagrań słabszych – prawie wszystkie trzymają poziom. Naprawdę miło się tego słucha (wyjąwszy te minuty, w których niektórzy zwariowani słuchacze paplają bez ładu i składu, Bóg wie o czym). Mimo, że audycje trwają około trzech godzin, słuchacz w ogóle tego nie odczuwa i żałuje kiedy prowadzący po kolei się odmeldowują. Może to nie jest idealna audycja, ale robiona z sercem, spontanicznie, która nie wmawia nikomu żadnych dziwnych teorii (no, z grubsza) i traktuje zagadnienie całościowo, skupiając się na różnych aspektach. Nie stroni przy tym od treści uznawanych przez wielu za kontrowersyjne.
Archiwum audycji można znaleźć tu:
http://www.paranormalium.pl/index.php?akcja=audycjaInfo&aud=35
w serwisie chomikuj.pl, a także na YouTube. Na żywo można tego posłuchać w niedziele, wieczorem, ale lepiej ściągnąć sobie podmontowane mp3 dzień po, i traktować jak podcast.
* „» Biblioteka Ericha von Danikena« to seria, w której słynny szwajcarski badacz tajemnic przeszłości poleca czytelnikom najciekawsze pozycje literatury cytowane w jego fascynujących pracach”.
** W książce wyrazy z nie, które powinny być pisane łącznie – nagminnie pisane są rozdzielnie, co musi być winą błędnej auto-korekty, nie brak i innych wtop (większych i mniejszych). Aby dać jakieś sensowne pojęcie o jakości tekstu, niżej przykłady błędów jakie rzuciły mi się w oczy:
str. 18 – „Darth-Vader”, „Wojny Gwiezdne”, „George Lukas” i „Ewoksi” – czyli Darth Vader, Gwiezdne Wojny, Lucas i Ewoki (Ewoks); str. 30 – nawias kwadratowy się domyka, ale brak otwarcia; str. 40 – zbędne SIĘ; str. 43 – brak W; str. 68 – niepotrzebne W; str. 82 – zbędne NIE; str. 91 – „Stark Treck” – tj. Star Trek; str. 106 – Betty i Barney Hill NIE BYLI KANADYJCZYKAMI, wracali z wycieczki do Kanady; str.165/166 – nawias się otwiera, ale nie zmyka; str. 169 – tutaj pada po raz pierwszy w tekście określenie „hałaśliwy duch” (potem na 190, 211 i 215) – w oryginale musiało być POLTERGEIST, i tak powinno zostać, jest to termin powszechnie stosowany w polskiej literaturze; str. 193 – „kopernikański” powinno być z małej litery; literówki – str. 72, 110, 138, 146, 204 i 218; o jakości tłumaczenia dużo mówi fragment tekstu ze strony 113, wykorzystany wcześniej na stronie 105, zaraz pod tytułem rozdziału... otrzymujemy w zasadzie tę samą wypowiedź... ale nieco inaczej sformułowaną, a przecież to cytat! (W grę wchodzi specyfika języka niemieckiego). Poza tym, autor za pośrednictwem tłumacza wypowiada się sprzecznie na kolejnych stronach nt. usuwania embrionów. Może taki kategoryczny, skrajny sąd to wina błędnej translacji?
Powtórzeń stylistycznych nie wynotowywałem, ale trochę ich jest. Warto zauważyć, że jakość polskiego wydania jest ściśle związana z eksplozją prywatnej przedsiębiorczości jaka miała miejsce w naszym kraju po roku 89 – panującymi wtedy trendami i specyfiką czasów. Wydawnictwo Prokop zaczęło swą działalność w 1990, i w zasadzie po dziś dzień siedzi w bardzo niszowej tematyce, nie ma na koncie oszałamiającej ilości tytułów i nie rozwinęło w pełni skrzydeł.
Maszyna wieczności Johannes Fiebag
6,8
Autorzy bracia Fiebakowie stawiają odważną i jednocześnie fascynującą hipotezę, iż naród izraelski a właściwie kilka koczowniczych plemion po wyjściu z Egiptu i tułaczce na pustyni nie było karmionych przez Boga Jahwe chlebem który co rano spadał z nieba lecz produktem wytworzonym w procesie hodowli alg. Kapłani na czele z Mojżeszem posiadali urządzenie techniczne, które w trakcie postoju plemion było umieszczane w namiocie zgromadzeń, pracowało przez 6 dni w tygodniu a w dniu 7 było wyłączane i czyszczone ( w dniu tym izraelici obchodzili szabat). Autorzy skrupulatnie krok po kroku starają się dowieść słuszności swoich tez opierając się na bogatej literaturze w tym tekstach zarówno Tory jak i Talmudu czy Zoharu. Zastanawiają się co stało się z hipotetyczną maszyną do produkcji manny po osiedleniu się Izraelitów w ziemi obiecanej. Analizując święte teksty dochodzą do fascynującej tezy iż maszyna została częściowo zdemontowana i umieszczona w arce przymierza, która spoczęła w świątyni Salomona. Z racji tego, iż maszyna do produkcji manny (a właściwie wysokobiałkowego produktu tzw chlorelli) była zasilana małym reaktorem atomowym była bardzo niebezpiecznym i promieniotwórczym urządzeniem, które pomimo częściowego zdemontowania i przechowywania w złotej skrzyni (złoto miało za zadanie izolować materiał promieniotwórczy) nadal było groźne dla ludzi. Stąd jak twierdzą autorzy niezwykłe właściwości arki która potrafiła zabić kapłanów którzy w sposób nieumiejętny obchodzili się z urządzeniem ( co miało miejsce w przypadku dwóch synów Arona brata Mojżesza). Stąd też specjalne stroje rytualne, które kapłani musieli nakładać podczas posługi w przybytku Pana, które to zasłaniały najbardziej narażone części ciała takie jak klatka piersiowa (płuca) oraz genitalia. Dobrym przykładem jest tutaj historia odbicia podczas walki z Izraelitami arki przymierza przez Filistynów. Jak jest napisane w Biblii odesłali oni szybko zdobycz wojenną na wozie zaprzęgniętym w muły gdyż każdy kto zbliżył się do arki umierał. Na jego ciele pojawiały się bąble wypadały włosy i paznokcie ( typowe objawy choroby popromiennej). Autorzy nie kończą na tym swoich rozważań. Zastanawiają się co stało się z Arką Przymierza i jej zawartością po zburzeniu drugiej świątyni Jerozolimskiej gdyż wtedy właśnie znika ona z kart starego testamentu. Autorzy wyruszają śladami średniowiecznych legend o Parsifalu i świętym graalu, które łączą się z tajemniczym zakonem templariuszy i wiodą autorów do różnych miejsc gdzie może znajdować się lub znajdowała się arka bądź jej szczątki. Od Francji przez Anglię Szkocję po Etiopię a nawet Oak Island. Jak zwykle bracia pokazali swój kunszt pisarski. Skrupulatnie krok po kroku analizują różne możliwości opierając się na bogatej literaturze zarówno hebrajskiej jak i średniowiecznej a także posiłkując się opiniami ekspertów egiptologów, lingwistów i kulturoznawców. Polecam gorąco fantastyczna przygoda.