Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Pat Mills
70
6,6/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
162 przeczytało książki autora
128 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Requiem. Rycerz wampir: Odrodzenie. Danse Macabre
Pat Mills, Olivier Ledroit
6,7 z 12 ocen
25 czytelników 4 opinie
2023
Slaine: Kroniki Brutanii wydanie zbiorcze: Tom 2
Pat Mills, Simon Davis
Cykl: Slaine (tom 6)
7,0 z 2 ocen
7 czytelników 0 opinii
2021
Slaine: Kroniki Brutanii wydanie zbiorcze: Tom 1
Pat Mills, Simon Davis
Cykl: Slaine (tom 6)
6,3 z 3 ocen
12 czytelników 0 opinii
2021
Sędzia Dredd – Krew Satanusa: Dziesiąty Krąg
Pat Mills, John Hicklenton
6,5 z 2 ocen
9 czytelników 1 opinia
2019
Doctor Who: The Comic Strip Adaptations Volume 01
Pat Mills, John Wagner
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2019
Slaine: Zabójca Czasu
Glenn Fabry, Pat Mills
Cykl: Slaine (tom 2)
7,0 z 6 ocen
13 czytelników 0 opinii
2018
Slaine: Rogaty Bóg (wyd. zbiorcze)
Pat Mills, Simon Bisley
Cykl: Slaine (tom 4)
8,2 z 16 ocen
32 czytelników 1 opinia
2017
ABC Warriors - Wojna Volgańska Tom 1
Pat Mills, Clint Langley
7,7 z 3 ocen
6 czytelników 1 opinia
2017
Slaine: Świt wojownika
Pat Mills, Mike McMahon
Cykl: Slaine (tom 1)
7,2 z 12 ocen
21 czytelników 0 opinii
2016
The Complete Nemesis the Warlock vol. 1
Pat Mills, Kevin O'Neill
7,5 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
SHA Pat Mills
6,9
Już od pierwszych zapowiedzi Sha, ciekaw byłem jak praca Oliviera Ledroita i Pata Millsa wypadnie w konfrontacji z innym tytułem z katalogu wydawniczego Studia Lain - dziełem panów Téhy, Guénet, Renéaume i Vee. Francuzi poprzeczkę zawiesili bardzo wysoko. Czy Sha podoła wyzwaniu?
Porównanie jak najbardziej zasadne. Jeden i drugi tytuł to cyberpunk w oldskulowym retrofuturystycznym wydaniu. Zarówno Yiu, jak i Sha sięgają ku tematyce religijnej i mistycznej, dotykają tajemnic które frapują ludzkość od zarania dziejów. W jednym i drugim główne role odgrywają kobiety.
Yiu i XVI -wieczna wiedźma Lara de Voix, czyli inspektor Duffy. Obie skazane na zatracenie w zasnutych trującymi oparami, ponurych miastach przyszłości. Obie zdecydowane pokierować własnym losem, toczą bezkompromisową walkę o przetrwanie.
Yiu za sprawą podbudowy teologicznej, o wiele mocniej oddziałuje na czytelnika. Biblijne cytaty i mroczna, bluźniercza symbolika sączą z kart powieści apokaliptyczny smog, gęstymi kłębami zasnuwający gotyckie wnętrza i strzeliste wieże cytadeli ekumenicznej.
Narracja w Yiu jest dość chaotyczna, zmusza do zastanowienia.
Sha natomiast prowadzi za rękę, brak tu jakichkolwiek niedopowiedzeń. Historia jest prosta.
W Yiu głównym antagonistą jest Antychryst, przerażający i ostateczny. Inspektor Duffy, wymierzając zemstę za krzywdy Lary de Voix mierzy się z demonicznymi istotami przybierającymi ludzkie formy, różne w zależności od czasu i miejsca. Diabłów w New Eden nie brakuje. Dosłownie i w przenośni.
Przesłanie komiksu jest proste. Dusza ludzka nie umiera, podróżuje przez czas, zmieniając jedynie powłoki, śmierć nie ma nad nią władzy. Diabelscy oprawcy Lary, są więc zapewne tylko metaforą, to zwykli ludzie, okrutni i do cna zdeprawowani.
Yiu wygrywa klimatem, a także szczegółowym przedstawieniem świata, charakterystykami bohaterów, opisami miejsc, frakcji, wzajemnych zależności oraz technologii.
Za sprawą Sha - cienia, opiekuńczego ducha rzeki Shannon, można było pokusić się o wprowadzenie do mrocznej domeny, z której wywodzi się ta tajemnicza zjawa. Wszelkie tego typu smaczki rozszerzające świat przedstawiony, przełożyłyby się na poprawę wrażeń odbiorcy.
Pozostaje tylko akcja, szybka i nieskrępowana. Takie pewnie było założenie autorów, by powieść ekscytowała wyciskającą łzy z oczu prędkością.
Największym atutem komiksu są ilustracje. Próżno doszukiwać się w New Eden jakichś innowacji, czy przebłysków oryginalności. Ledroit zaprezentował, dobrze znaną, ponurą i przytłaczającą wizję wielkiego miasta przyszłości. Z drobiazgową pieczołowitością odmalował blaski i cienie rozświetlanego blaskiem neonów mrocznego megalopolis. Jak przystało na retro konwencję, nie mogło także zabraknąć plujących ogniem kominów przemysłowych molochów. Wielopoziomową architekturą New Eden niemal dorównuje Nowemu Jeruzalem. Ilustrator dużo pracy włożył także w przedstawienie rozmaitych technologii, maszyn, cybernetycznych modyfikacji, cyborgów, dronów, broni palnej i pojazdów - również retro bo przypominających stare amerykańskie krążowniki szos.
Graficznie komiksy stoją na równie wysokim poziomie. Sha cechuje jednak popadające w groteskę przerysowanie i przejaskrawienie. Okrucieństwa łowców czarownic, prowadzone przyciszonymi głosami sekretne knowania, czy jarmarczne religijne reality show, oferujące rozwydrzonym masom zbawienie. Wszystko jakby odbite w krzywym zwierciadle. Od cybersexu, cyberporno i big max burgerów ze sztucznego mięsa poczynając, a kończąc na zupełnie już lolackiej i niedorzecznej galaktycznej krucjacie niosącej nowym światom Jezusa, gumę do żucia i telewizję.
Niespecjalnie przypadła mi do gustu taka konwencja. Wolę przyjmowanie spraw na klatę, z pełną powagą.
Pędząc wraz z Yiu przez Nowe Jeruzalem czułem że to miasto jest prawdziwe, tętniące żarem, bliskie eksplozji. Nowy Eden przemknął mi przed oczami, pozostawiając jedynie rozmazane wspomnienie, które z czasem uleci. Zapomnę o Sha. Już zapominam, a komiks przeczytałem dzień po odebraniu przesyłki z Gildii.
Scenariusz napisany przez Pata Millsa niczym nie zaskakuje. Warto jednak oglądać i chłonąć obraz, nawet bez dźwięku i napisów, bowiem to zdecydowanie najmocniejsza strona komiksu.
A Yiu? Yiu pozostaje niedościgniona. Razem z Rogatym Bogiem zasiada na wzniesionym przez Studio Lain tronie i nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić. Zabójca demonów i Kroniki Brutanii zaraz za nimi. Zostało mi jeszcze pięć pozycji Studia Laine które mają szansę, by namieszać w czołówce, mało to prawdopodobne, ale możliwe. Tytułów nie zdradzę. Pozostałe wydania znam, inne zwyczajnie mnie nie interesują.
Sha oceniam na 6/10. Głównie za moc w obrazie. Gdyby nie prostota fabularna i groteskowe elementy, ocena byłaby wyższa. Komiks jednak ilustracjami stoi, stąd taki, a nie inny werdykt. Gdyby było odwrotnie, nie dokończyłbym lektury, dla słowa pisanego sięgam po książki.
ABC Warriors - Wojna Volgańska Tom 1 Pat Mills
7,7
Jako, że to był mój pierwszy kontakt z ABC Warriors to byłem lekko zagubiony na początku w kwestii relacji drużyny oraz ogólnego tła historycznego, lecz dość szybko zostałem zaznajomiony z realiami świata oraz sylwetkami większości drużyny. Pomimo, że historie (będące wspomnieniami z Wojny Volgańskiej) skupiają się tylko na 4 członkach, to charakter (wraz z emocjami, które dla naszych robotów są normalnością) każdego z nich zostaje odpowiednio zarysowany dzięki wartkiej akcji bez zapychaczy oraz narracji nadającej odpowiedni ton przeżyciom wojowników, które do najweselszych nie należą.
Daniem głównym jednak jest tu szata graficzna, gdzie Clint Langley używając sztuki cyfrowej i dbając o detale nadał mocnych ekspresji temu zrobotyzowanemu światu. W związku z wybranym stylem, często zobaczymy tu kadry zaserwowane na jedną lub dwie strony, co cieszy oko chociaż nie zawsze wydaje się potrzebne.
Pomimo dobrej fabuły wraz z świetnie zaprojektowanymi i napisanymi bohaterami, mogą się nie podobać pewne dialogi lub sekwencje wydarzeń spowodowane czasami zbyt szybką akcją narzuconą przez ilość stron jaka mogła być poświęcona konkretnej postaci. Na końcu można też stwierdzić, że jest to komiks bardziej do oglądania niż czytania, więc jeśli komuś nie przypadną do gustu prezentowane grafiki i nie interesują go uniwersa od 2000 AD to raczej może sobie odpuścić.