Najnowsze artykuły
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz1
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski2
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant13
- ArtykułyWielkanocny Kiermasz Książkowy Ebookpoint – moc świątecznych promocji i zajączkowy konkursLubimyCzytać13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Olivier Ledroit
Źródło: http://fr.wikipedia.org/wiki/Fichier:Olivier_Ledroit_at_Chateau_de_Compers.jpg
11
7,1/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 03.06.1969
Francuski rysownik komiksów.http://www.olivierledroit.com/
7,1/10średnia ocena książek autora
66 przeczytało książki autora
114 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Requiem. Rycerz wampir: Odrodzenie. Danse Macabre
Pat Mills, Olivier Ledroit
6,7 z 12 ocen
23 czytelników 4 opinie
2023
Trzecie oko - Akt I. Miasto Świateł
Olivier Ledroit
Cykl: Trzecie oko (tom 1)
6,6 z 5 ocen
18 czytelników 1 opinia
2023
Wika i chwała Pana
Olivier Ledroit, Thomas Day
Cykl: Wika (tom 3)
7,3 z 13 ocen
27 czytelników 2 opinie
2022
Wika i mroczne wróżki
Olivier Ledroit, Thomas Day
Cykl: Wika (tom 2)
7,0 z 21 ocen
38 czytelników 4 opinie
2020
Wika i gniew Oberona
Olivier Ledroit, Thomas Day
Cykl: Wika (tom 1)
7,2 z 33 ocen
77 czytelników 7 opinii
2020
Requiem Vampire Knight Vol 2: Dracula and The Vampires Ball
Pat Mills, Olivier Ledroit
8,7 z 3 ocen
9 czytelników 1 opinia
2009
Requiem Vampire Knight Vol 1: Resurrection and Danse Macabre
Pat Mills, Olivier Ledroit
8,3 z 3 ocen
10 czytelników 1 opinia
2009
Notre Seigneur L'écorché
Olivier Ledroit, Thomas Mosdi
Cykl: Xoco (tom 2)
6,0 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
1995
Papillon Obsidienne
Olivier Ledroit, Thomas Mosdi
Cykl: Xoco (tom 1)
6,0 z 2 ocen
4 czytelników 0 opinii
1994
Najnowsze opinie o książkach autora
Wika i chwała Pana Olivier Ledroit
7,3
Poprzednie dwa tomy były w dużej mierze typową historią fantasy przyodzianą w interesującą warstwę graficzną. Czy zwieńczenie tej trylogii zaoferuje coś nowego?
Wika została ranna i doświadcza niezwykłych wizji. W tym samym czasie bitwa pod Yggdrasilem dobiega końca. Zbliża się czas ostatecznego starcia z antagonistami.
Akcja w tym tomie pędzi bardzo szybko. Odniosłem wrażenie, że twórcy zorientowali się z pewnym opóźnieniem, iż został im tylko jeden tom i wepchnęli do niego wszystko co się tylko dało. Ma to swoje plusy, bo jest bardzo intensywnie i nie ma miejsca na dłużyzny. Z drugiej strony jednak zmiany zachowań pewnych postaci nie zostają tu należycie umotywowane i wypadają sztucznie.
Sama fabuła przebiega w bardzo typowy sposób i łatwo się domyślić do czego to wszystko prowadzi. Dochodzi tu jednak do pewnego drobnego zwrotu akcji w finale, który moim zdaniem marnuje okazję na ciekawą konfrontację Wiki z bliską jej osobą.
Rysunki w tym tomie są fenomenalne. Ollivier Lendroit rysuje wszelkie sceny bitew bardzo szczegółowo i dużo się na nich dzieje. Szczególnie zapada w pamięć panorama, która wymagała zastosowania rozkładówki wychodzącej poza tom. Również samo kadrowanie jest często bardzo oryginalne i pomysłowe. Zdarza się wprawdzie, iż pewne postacie są narysowane mniej dokładnie, ale nie zaciera to ogólnie pozytywnego wrażenia.
Ostatni tom trylogii potwierdza, iż jest to tylko i aż typowe fantasy. Jednakże wysoki poziom rysunków sprawia, że w moich oczach ten tom zasługuję na oceną o jedno oczko wyżej. Głównie dla miłośników wrażeń wizualnych.
SHA Pat Mills
6,9
Już od pierwszych zapowiedzi Sha, ciekaw byłem jak praca Oliviera Ledroita i Pata Millsa wypadnie w konfrontacji z innym tytułem z katalogu wydawniczego Studia Lain - dziełem panów Téhy, Guénet, Renéaume i Vee. Francuzi poprzeczkę zawiesili bardzo wysoko. Czy Sha podoła wyzwaniu?
Porównanie jak najbardziej zasadne. Jeden i drugi tytuł to cyberpunk w oldskulowym retrofuturystycznym wydaniu. Zarówno Yiu, jak i Sha sięgają ku tematyce religijnej i mistycznej, dotykają tajemnic które frapują ludzkość od zarania dziejów. W jednym i drugim główne role odgrywają kobiety.
Yiu i XVI -wieczna wiedźma Lara de Voix, czyli inspektor Duffy. Obie skazane na zatracenie w zasnutych trującymi oparami, ponurych miastach przyszłości. Obie zdecydowane pokierować własnym losem, toczą bezkompromisową walkę o przetrwanie.
Yiu za sprawą podbudowy teologicznej, o wiele mocniej oddziałuje na czytelnika. Biblijne cytaty i mroczna, bluźniercza symbolika sączą z kart powieści apokaliptyczny smog, gęstymi kłębami zasnuwający gotyckie wnętrza i strzeliste wieże cytadeli ekumenicznej.
Narracja w Yiu jest dość chaotyczna, zmusza do zastanowienia.
Sha natomiast prowadzi za rękę, brak tu jakichkolwiek niedopowiedzeń. Historia jest prosta.
W Yiu głównym antagonistą jest Antychryst, przerażający i ostateczny. Inspektor Duffy, wymierzając zemstę za krzywdy Lary de Voix mierzy się z demonicznymi istotami przybierającymi ludzkie formy, różne w zależności od czasu i miejsca. Diabłów w New Eden nie brakuje. Dosłownie i w przenośni.
Przesłanie komiksu jest proste. Dusza ludzka nie umiera, podróżuje przez czas, zmieniając jedynie powłoki, śmierć nie ma nad nią władzy. Diabelscy oprawcy Lary, są więc zapewne tylko metaforą, to zwykli ludzie, okrutni i do cna zdeprawowani.
Yiu wygrywa klimatem, a także szczegółowym przedstawieniem świata, charakterystykami bohaterów, opisami miejsc, frakcji, wzajemnych zależności oraz technologii.
Za sprawą Sha - cienia, opiekuńczego ducha rzeki Shannon, można było pokusić się o wprowadzenie do mrocznej domeny, z której wywodzi się ta tajemnicza zjawa. Wszelkie tego typu smaczki rozszerzające świat przedstawiony, przełożyłyby się na poprawę wrażeń odbiorcy.
Pozostaje tylko akcja, szybka i nieskrępowana. Takie pewnie było założenie autorów, by powieść ekscytowała wyciskającą łzy z oczu prędkością.
Największym atutem komiksu są ilustracje. Próżno doszukiwać się w New Eden jakichś innowacji, czy przebłysków oryginalności. Ledroit zaprezentował, dobrze znaną, ponurą i przytłaczającą wizję wielkiego miasta przyszłości. Z drobiazgową pieczołowitością odmalował blaski i cienie rozświetlanego blaskiem neonów mrocznego megalopolis. Jak przystało na retro konwencję, nie mogło także zabraknąć plujących ogniem kominów przemysłowych molochów. Wielopoziomową architekturą New Eden niemal dorównuje Nowemu Jeruzalem. Ilustrator dużo pracy włożył także w przedstawienie rozmaitych technologii, maszyn, cybernetycznych modyfikacji, cyborgów, dronów, broni palnej i pojazdów - również retro bo przypominających stare amerykańskie krążowniki szos.
Graficznie komiksy stoją na równie wysokim poziomie. Sha cechuje jednak popadające w groteskę przerysowanie i przejaskrawienie. Okrucieństwa łowców czarownic, prowadzone przyciszonymi głosami sekretne knowania, czy jarmarczne religijne reality show, oferujące rozwydrzonym masom zbawienie. Wszystko jakby odbite w krzywym zwierciadle. Od cybersexu, cyberporno i big max burgerów ze sztucznego mięsa poczynając, a kończąc na zupełnie już lolackiej i niedorzecznej galaktycznej krucjacie niosącej nowym światom Jezusa, gumę do żucia i telewizję.
Niespecjalnie przypadła mi do gustu taka konwencja. Wolę przyjmowanie spraw na klatę, z pełną powagą.
Pędząc wraz z Yiu przez Nowe Jeruzalem czułem że to miasto jest prawdziwe, tętniące żarem, bliskie eksplozji. Nowy Eden przemknął mi przed oczami, pozostawiając jedynie rozmazane wspomnienie, które z czasem uleci. Zapomnę o Sha. Już zapominam, a komiks przeczytałem dzień po odebraniu przesyłki z Gildii.
Scenariusz napisany przez Pata Millsa niczym nie zaskakuje. Warto jednak oglądać i chłonąć obraz, nawet bez dźwięku i napisów, bowiem to zdecydowanie najmocniejsza strona komiksu.
A Yiu? Yiu pozostaje niedościgniona. Razem z Rogatym Bogiem zasiada na wzniesionym przez Studio Lain tronie i nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić. Zabójca demonów i Kroniki Brutanii zaraz za nimi. Zostało mi jeszcze pięć pozycji Studia Laine które mają szansę, by namieszać w czołówce, mało to prawdopodobne, ale możliwe. Tytułów nie zdradzę. Pozostałe wydania znam, inne zwyczajnie mnie nie interesują.
Sha oceniam na 6/10. Głównie za moc w obrazie. Gdyby nie prostota fabularna i groteskowe elementy, ocena byłaby wyższa. Komiks jednak ilustracjami stoi, stąd taki, a nie inny werdykt. Gdyby było odwrotnie, nie dokończyłbym lektury, dla słowa pisanego sięgam po książki.