Jeden z trzech głównych autorów tzw. kręgu Lovecrafta, publikujący m. in. w magazynie Weird Tales. Tworzył opowiadania i poezje, tłumaczył Baudelaire'a. Klasyk fantasy, o klasycznym wykształceniu, pisał bardzo bogatym i wyrafinowanym językiem, a jego wizje innych światów, zaginionych i przyszłych kontynentów do dziś robią duże wrażenie. Wpłynął na twórczość wielu pisarzy. Tłumaczony na wszystkie języki europejskie i na japoński.
Numer grudniowy prezentuje się całkiem zacnie. Publicystyka jest na podobnym poziomie co w innych numer, z wyjątkiem „Religii nowej ery” Jacka Inglota. Idea tego artykułu jest dość naiwna, a jak chce się pisać na taki temat, to warto mieć jakąś podbudowę w wiedzy historycznej i teologicznej lub religioznawczej.
Publicystyka zarówna polska i zagraniczna jest na wysokim poziomie, a na wyróżnienie zasługują opowiadania Michała Kłodawskiego „Ludzie o napędzie słonecznym” i Sohei „Ostatni android, pierwszy człowiek”.
Najgorszym elementem jak zwykle jest bezbecki „Lil i Put” – mam nadzieje, że kiedyś przestanie się ukazywać (oby dość szybko).
„Przewidywalne ale ciekawe”
Zbiór „Kroniki Averoigne” to mimo swojej przewidywalności, ciekawy i warty przeczytania zbiór.
Całość akcji jedenastu odrębnych opowiadań toczy się w wyimaginowanej krainie, usytuowanej we Francji. Elementy tego świata są oparte na realnych wycinkach francuskiego krajobrazu. Dzięki tym składowym, realizm całego świata jest tak duży, że można nie zauważyć jego „nierzeczywistości”.
Ja gdybym nie wiedział, a we Francji byłem tylko raz i to przejazdem, nie pomyślałbym, że owa kraina nie istnieje.
Opowiadania są dość przewidywalne. Oparte na znanych pierwiastkach mitologicznych i legendarnych toczą się dość znanym torem. Bardziej należy się skupić na owych częściach i ich zgrabnego wplecenia w tok opowiadania. Autor dość przychylnie odnosi się do chrześcijaństwa, wybielając jego zbrodnie w walce z zabobonami. Dość komicznie wypadają, dobrzy czarownicy będący w symbiozie z tą zbrodniczą religią.
Warto zwrócić uwagę na staranność języka, jakim są napisane opowiadania. Dopieszczone szczegóły lingwistyczne sprawiają, że obcowanie z tekstami sprawia dużą przyjemność.
Książkę czyta się szybko, choć bez charakterystycznego dla wybitnych tekstów „wciągania”.
Niestety konstrukcja scenariusza opowieści, ma to do siebie, że wskazówki rozwiązania zagadki są nachalnie podane. Za przykład można podać tajemniczego hrabiego witającego bohatera, który ma wyraźnie spiłowane, szpiczaste „jak u drapieżnika” zęby. Zanim doczytałem do końca wiedziałem, że ów osobnik będzie wampirem.
Wydanie w twardej oprawie, z dedykowaną zakładką i dodatkową mapą krainy nie odbiega od standardów Wydawnictwa IX. Jest bardzo staranne, atrakcyjne wizualne i stanowi ozdobę biblioteki.
Jeśli lubicie historie z dreszczykiem, nieco trącące myszką, ale bardzo sprawnie i ładnie napisane ta książka jest dla Was. Ze swej strony polecam zajrzeć.