Robot Adam Wiśniewski-Snerg 7,5
Wyłamię się z trendu czołobitności bo ktoś musi mieć odwagę to powiedzieć - ta książka warsztatowo jest źle napisana. Redakcja zupełnie się nie popisała. Snerg miał tendencję do niepotrzebnie skomplikowanych, złożonych zdań. Dziw bierze, że sam tego nie korygował. Aby nie być gołosłownym, zacytuję pierwsze dwa zdania powieści. Dwa.
"Była noc.
A teraz drugie:
"Była jedna z szeregu tych zwyczajnych nocy, gdy budziłem się między pancernymi ścianami, uwięziony od wielu miesięcy w komorze bez wyjścia, w ciemności rozświetlanej blaskami ekranów i w ciszy przerywanej piskami głośników, gdy drętwiałem na myśl o nieznanym losie pod niskim marmurowym stropem, z którego nawet we śnie śledziły mnie nieczułe mechaniczne oczy, i kiedy - wciąż jednakowo zdumiony prawami zamkniętego świata - pytałem maszyny, co to wszystko znaczy, i zaraz traciłem świadomość w kolejnym ciężkim śnie."
Uff...Teraz rozumiecie, dlaczego niektórzy po przeczytaniu kilkudziesięciu stron rzucają ją w kąt, myśląc że jest dla nich za trudna? Ona nie jest za trudna, tylko kiepska. inny przykład:
"Gdyby nie realizm perspektywy, barwy i kształtu, mógłbym sądzić, że stoję przed stereoskopowym, rozpostartym na ekranie obrazem, rzuconym nań przez pojedynczą, zakleszczoną w aparacie klatkę filmu, którego perforacja ugrzęzła między trybami projektora równocześnie z naciśnięciem kontaktu, ukazując mi ostatni fragment akcji urwanej raptownie w momencie zapalenia światła."
Że co? Przecież to jest poziom internetowych "fanfików", których autorzy bawią się w pisarzy i silą na wyniosłość. Czy to zacytowane porównanie było konieczne? Czy było zgrabnie napisane? To tylko fragment wątku, autor ciągnie to przez kolejny akapit... a bohater przecież na sekundkę włączył światło w pokoju.
Kolejny przykład:
"...wpadając przez otwarte drzwi do jakiegoś nie zajętego przez magmę wnętrza. Zaraz powróciłem na próg, aby te drzwi - obracające się lekko w zawiasach - zamknąć za sobą".
Wystarczyło "Zaraz powróciłem na próg i zamknąłem drzwi za sobą." lub nawet "je za sobą". Po co ten tekst o zawiasach?
Jeszcze inny przykład:
"Pokrywała ją gruba warstwa pyłu. W dotyku pył ten przypominał talk"
Rzetelny redaktor zostawiłby "Pokrywała ją gruba warstwa przypominającego talk pyłu" lub raczej "Pokrywała ją warstwa pyłu" z pominięciem wzmianki o talku. Dlaczego? Bo w kolejnym zdaniu autor pisze, że bohaterom "ślizgały się po nim ręce". Po talku...
Przecież to są szkolne błędy zarówno w logice jak i konstrukcji tekstu.
Wygląda to tak, jakby amator próbował literackiego snobizmu a z braku warsztatu wyszła lamerska paplanina. To wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo ciężko, z irytacją i momentami ciężko zrozumieć co autor chciał zilustrować. To największy grzech jaki pisarz może popełnić.
Uważam, że w dużej mierze to sprawia, że "Robot" uznawany jest za dzieło wysokich lotów. Każdy podchodzi do niej z takimi oczekiwaniami i kiedy mu się ona nie podoba, uważa że "jest dla niego za trudna".
Tymczasem patrząc obiektywnie, jest zwyczajnie kiepsko napisana.