Shantaram Gregory David Roberts 7,7
ocenił(a) na 102 tyg. temu Czasami mamy chwilę zwątpienia. Moment gdy tracimy kontrolę nad tym co jest nam drogie i ważne. Wtedy szukamy drogi na skróty, co zazwyczaj prowadzi na manowce. Podejmujemy decyzje kierowani impulsem. Pośpiech nie jest dobrym doradcą. Zdarza się, że wpadamy w złe towarzystwo. Nie mamy sił, ani odwagi, aby wyjść z otoczenia, które może doprowadzić nas do destrukcji. Czujemy się rozdarci co jest dobre, a co złe. Nasze zasady moralne, nie funkcjonują zostawiając nas z tym bałaganem, który sami stworzyliśmy. Wtedy łatwo o błąd i pomyłkę. Jedynym ratunkiem dla nas może się okazać drugi człowiek, który dobrze nam życzy. Wesprze dobrym słowem i radą. To właśnie te wszystkie aspekty poruszone są w monumentalnej powieści „Shantaram” pióra Gregoriego Davida Robertsa. Czy powieść, która swojego czasu była bardzo popularna, również na mnie wywarła piorunujące wrażenie? Czy powieść jest wartościowa Czy kryje w sobie ukryte przesłanie? I czy podobała mi się kreacja głównego bohatera? Zanim odpowiem na te pytania, przybliżę zarys fabularny powieści. Książka opowiada historię młodego Australijczyka, który porzucony przez żonę znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki. Schwytany, został skazany na dwadzieścia lat . W biały dzień uciekł z więzienia i przedostał się do Indii. I tam zaczął nowe życie. Powieść jest oparta na prawdziwych faktach. Co nadaje powieści niesamowitej głębi, a wydarzenia, które na pierwszy rzut oka opisane w książce mogą wydawać się nieprawdopodobne. „Shantaram” to powieść, która wymyka się wszelkim schematom. Przyznaję długo mi zajęło pokonać tę „cegłę”. Nie wynika to bynajmniej z „słabości” powieści, ale z pewnego pietyzmu jaki miałem do pozycji. Każde słowo pochłaniałem z niespotykana estymą. Bowiem zawarte w powieści przesłanie jest nad wyraz „potężne” i obliguje do zapoznania się z lekturą. Ale zanim przejdę płynnie do tego punktu recenzji, chciałbym się zatrzymać nad naszym głównym bohaterem. Jest to postać nietuzinkowa. Powieść można nazwać i potraktować jako swojego rodzaju spowiedź. Nie pełni jednak w tym konkretnym przypadku funkcji oczyszczenia, lub wybielenia. A jest rzetelnym przedstawieniem faktów. Dla niektórych czytelników może być to niewystarczające i płytkie. Ale w mojej interpretacji główny bohater pomimo swego przestępczego życia zyskał moich w oczach. Ktoś mógłby zadać sobie pytanie jak można kibicować człowiekowi, który jest na bakier z prawem, jest uzależniony od heroiny, a jego postawa moralna jest wątpliwa? W literaturze dla mnie jest najważniejsza wiarygodność. Bowiem każdy z nas posiada mocne strony charakteru oraz solidny kręgosłup moralny, ale czasem w naszym życiu, może nastąpić moment, który może nas „skruszyć” i obnażyć. Bowiem nasz charakter, jest tak skonstruowany, że nasze wybory mogą się okazać nie zawsze do końca krystalicznie czyste. Ponieważ, uważam, że w naszym życiu i zasadach moralnych wiele jest odcieni szarości. Ale czy nas ten fakt degraduje nas w hierarchii społecznej? Czy to zamienia nas w złych ludzi? Musimy sobie na te pytania sami odpowiedzieć. Taką postawę reprezentuje główny narrator. Który żył pełnią życia, a jego przygody, można było by obdzielić sporą ilość książek. Powieść niesie ze sobą bardzo ważne wartości. Miłość, przyjaźń i braterstwo to jedne z nich. Kto już raz kogoś pokochał, to wie czym jest to intymne wrażenie. W swojej wyjątkowej konstrukcji jest to silne uczucie, które potrafi wzmacniać, ale również zniszczyć. Miłość nie szuka poklasku, splendoru ani uwagi. To wyjątkowy stan ducha, który definiuje nas jako istoty myślące i czujące. „Shantaram” to powieść , która uczy, jak być cierpliwym. Bowiem jest to cnota, która jest ważna w naszym życiu. Gdy już myślimy, że nic nie wydarzy się w naszym życiu nic dobrego, to dzięki determinacji, która notabene przejawia się na wiele sposobów, może być finalnie wynagrodzona. Ostatnim akordem, który mam w zanadrzu, a który udowadnia, że powieść Gregorego Davida Robertsa jest wyjątkowa, to miejsce akcji powieści, którym jest Bombaj. Miasto w Indiach, pełne kontrastów. Samo w sobie metropolia to jeden z „bohaterów” powieści, który ma wielki wpływ na losy naszych bohaterów. Pełen rozmachu, splendoru i majestatu i różnorodności, a zarazem „Dramatów” przede wszystkim slamsów z ich przepełnieniem, chorobami i przestępczością. Autor w sposób plastyczny ukazał blaski i cienie miasta, w sposób rzetelny bez pudru. Opisał realia życia w tym wielkim mieście. Dzięki czemu czułem się jakbym był na miejscu wydarzeń i jako naoczny świadek poznawał historie bohaterów. Reasumując. „Shantaram” to powieść, która zrobiła w na mnie niesamowite wrażenie. Jej „Wielkość” to nie tylko bezbłędna narracja, ciekawi bohaterowie, oraz egzotyczna otoczka, ale przede wszystkim pewien mistycyzm, który definiuje nasz sens egzystencjalny. Powieść przeznaczona dla szerokiego grona czytelników, którym powinna przypaść do gustu jej wyjątkowość, wielowątkowość i niepowtarzalność. Marcin Meller napisał: „Shantaram to czytelniczy Święty Graal”. I pod tymi słowami jak najbardziej się podpisuje. Bowiem dla mnie niniejsza powieść była intymną podróżą w głąb duszy, która na zawsze odmieniła moje czytelnicze życie. Gorąco Polecam!!!