Dziennik bulimiczki Elisabeth Zöller 6,3
ocenił(a) na 67 lata temu Po przeczytaniu "Diety (nie)życia" o anoreksji, przyszedł czas na równie ciekawy temat, jakim jest bulimia.
Książka pisana w formie dziennika prowadzonego przez nastolatkę, co od razu razi czytelnika- poprzez mało wyszukane słownictwo, krótkie zdania, urwane myśli. Pojawia się podczas czytania taka refleksja, czy mamy więc do czynienia z rozkapryszoną nastolatką, która nie do końca wie, jak jej życie powinno wyglądać, czy z dziewczyną, która nie ma tak naprawdę swojego miejsca na ziemi i desperacko prosi o uwagę, popadając w psychiczny żywieniowy obłęd. To akurat jest tu minusem. Książkę jednak ratują komentarze od autorki, które co jakiś czas się pojawiają i ilustrują nam sytuację, dodają pewnych informacji a także pozwalają trochę na utożsamienie się z bohaterką.
W książce tej autorka nie tyle skupiła się na poruszeniu tematu choroby, w którą popadła, jak bardziej na jej przyczynie. Głównym wątkiem jest niezrozumienie wśród rodziny i rówieśników, próba dążenia do spełnienia oczekiwań, na końcu terapia. Wątki dotyczące objawów choroby pojawiają się bardzo epizodycznie.
Bardzo podobał mi się też realizm tej książki. Opis rozmów, przeżyć (na przykład Ronny'ego, który stracił matkę i popadł w anoreksję). To były wzruszające, przejmujące momenty, które idealnie współgrały z całością.
Faktem jest, że to lektura na jedno popołudnie, krótka, bardzo zwięzła, aż nawet za bardzo, bo pozostawia po sobie pewien niedosyt, który w tym wypadku przekłada się na moją ocenę.
Mimo wszystko jest to pozycja godna polecenia, bo poza ilustrowaniem problemu, jakim jest bulimia, mamy też pokazany obraz typowej, niby normalnej rodziny, konfliktu pokoleń, potrzeby akceptacji i ślepego dążenia do doskonałości przez młodych ludzi. Dużo ciekawych, mądrych motywów, to zdecydowane atuty tej książki.
Zabrakło jedynie trochę bardziej rozbudowanej treści..
Ale pomimo tego- polecam.