Ostatnie tchnienie... Luis Buñuel 7,7
ocenił(a) na 64 lata temu Cała ekipa surrealistów - Bunuel, Erns, Dali, Breton i wielu innych, ze swym kabotyńskim, błazeńskim poczuciem partyjnej, ideologicznej dyscypliny i misji - byli żenujący, wzbudzali niesmak, szokowali i pluli na autorytety,religię i patriotyzm. Bunuel miał życie tak bogate, że mógłby nim obdzielić z tuzin ludzi. Chwilami opowiadając o swym życiu, wprawia w osłupienie. Jak wtedy gdy usiłował udusić Galę, czy gdy poirytowany podczas pobytu w USA, niszczy świąteczną choinkę i depcze prezenty. Zachowuje się często jak durny, rozpuszczony bachor. Jego mądrości też nie wysokiej rangi, a wyliczanki: lubię karłów, śledzie w oleju... Nie lubię polityki, reklamy itd - mało sensowne. Ogólnie - dobrze się czyta, ale po lekturze zostaje niewiele. Kilka anegdot, trochę złośliwości o kolegach z ruchu, nieco plastycznych obrazków z różnych lat i miejsc, gdzie żył i tworzył. I tylko nadzieja, że jego filmy wciąż się bronią, że nie zwietrzały, nie stały się nudne, płaskie i kiczowate jak chociażby obrazy Dalego.