No cóż. W tak małej książeczce naprawdę wiele się działo. Tyle tylko, że zdarzenia były tak nieprawdopodobne, że im bardziej wczytywałam się w powieść, tym częściej zadawałam sobie pytanie: kto tu zwariował? Autorka, bohaterki czy może ja?
Główne bohaterki były wybitnie tępe. Okradzione, nie robią zupełnie nic (oprócz wątpliwego poziomu ironicznych komentarzy),całe życie jest dla nich zabawą i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ich dojrzałość psychiczna oscyluje gdzieś w okolicach dojrzałości przeciętnego pięciolatka.
Skończyłam TO czytać i jestem w szoku... Przecież to nie książka tylko spisany sen pijanego zająca.
No fakt zaśmiałam się kilka razy, czytało się błyskawicznie (na wielkie szczęście) ale nie wiem czy można to nazwać książką. Na 175-ciu stronach wydarzenia zmieniają się z prędkością pocisków wystrzeliwanych z karabinu maszynowego, przy czym są to wydarzenia dziwne, nieprawdopodobne a całość w granicach absurdu.
Jedna gwiazda jest za małą objętość, druga za szybkość czytania. Dałabym trzecią za humor wzorowany na Chmielewskiej ale to by było chyba za dużo gwiazdek jak na taka książkę.