Bez przekonania sięgnęłam po tę książkę i nie przekonała mnie. Czytałam powoli, nabożnie, żeby wyłapać tę głębię, ale nie wyłapałam. Ideą tej książki było pokazanie problemów czarnej społeczności walczącej o zrównanie praw. Ale ta idea nie wysuwa się tu na prowadzenie, a jest jedynie mgliście zaznaczona tu i ówdzie. Poruszone problemy mogą spotkać każdego, w każdej społeczności, w każdym miejscu na ziemi. Ogólnie nie przepadam za opowiadaniami. Można przeczytać, ale nie niekoniecznie :)
Trudno mi wyrazić jednoznaczną opinię o tej książce. Czegoś mi w niej brakowało. Niby każde opowiadanie zapowiadało się dość ciekawie, napisane barwnym językiem pełnym precyzyjnych porównań i opisów. Właśnie zaczynało się wraz z rozwojem akcji a potem jakby film się urwał, nie ma żadnego konkretnego zakończenia w żadnym opowiadaniu. Czy autorce zabrakło pomysłu? Rozumiem, że można zostawić temat otwartym i pozostawić pole wyobraźni czytelnikowi ale każdy utwór powinien mieć wstęp rozwinięcie i zakończenie i tu ewidentnie zabrakło ostatniego. A one kończą się jakby wpół akcji, nie wiadomo gdzie dane wydarzenia doprowadzają bohatera, jak na niego ostatecznie wpływają. No mnie to zirytowało, że już się wciągnęłam w jakiś wątek i czekam na finał, którego nie ma. Dlatego nie oceniam tego zbioru zbyt dobrze.