Urodzona jako jedynaczka w żydowskiej rodzinie w Nowym Jorku, Jane Bowles spędziła dzieciństwo w Woodmere, Nowy Jork na Long Island. Jako nastolatka przebywała w Szwajcarii, gdzie uczęszczała do szkoły z internatem. Do Szwajcarii zabrała ją na leczenie matka, kiedy u młodej Jane wykryto gruźlicę kolana. Jeszcze jako nastolatka wróciła do Nowego Jorku, gdzie zaczęła obracać się w towarzystwie bohemy Greenwich Village i eksperymentować ze swoją tożsamością płciową. Odkryła w sobie skłonności lesbijskie.
Pomimo faktu homoseksualności, w 1938 roku poślubiła pisarza i kompozytora Paula Bowles'a (również geja). Pięć lat później, w 1943 roku, opublikowała swoją pierwszą i jedyną powieść Dwie poważne damy ("Two serious ladies").
Jane Bowles napisała również sztukę pod tytułem "In the Summer House", która w 1953 została wystawiona na Broadwayu – recenzje były bardzo zróżnicowane. Za to Tennessee Williams, Truman Capote oraz John Ashbery uważali ją za jednego z najlepszych a zarazem za jednego z najbardziej niedocenianych autorów amerykańskiej fikcji literackiej.
W 1957 roku czterdziestoletnia i uzależniona od alkoholu Bowles dostała udaru, który spowodował afazję i częściową utratę wzroku. Stan jej zdrowia stopniowo się pogarszał pomimo wielokrotnie podejmowanej terapii zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Stanach Zjednoczonych. W końcu umieszczona została w klinice w hiszpańskiej Maladze, gdzie zmarła i została pochowana w 1973 roku.
(...) od dawna sobie myślę, że często, jakże często, bohaterowie, którzy sami uważają siebie za istoty potworne, gdyż tak bardzo niepodobni ...
(...) od dawna sobie myślę, że często, jakże często, bohaterowie, którzy sami uważają siebie za istoty potworne, gdyż tak bardzo niepodobni są do innych ludzi, powracają znacznie później i oglądają prawdziwe potworności popełniane w imię czegoś przeciętnego.
Lubię Bowles za jej lesbijską narrację, bez żenady, bez kamuflażu np. "...byłam raz zakochana w jednej starszej kobiecie - rzuciła pani Copperfield skwapliwie" albo "- Ty chyba zwariowałaś - powiedziała pani Copperfield - Ja nie mogę bez niej żyć, nawet przez jedną chwilę. Rozsypałabym się na drobne kawałki." To prawie tak jak ja, dlatego czytam chętnie, chociaż prozy tej pani nie ma zbyt wiele, a żeby odnieść sie do wartości literackiej, to dobrze jest poznać trochę biografię autorki, to daje szerszą perspektywę do odbioru tekstu.
Oryginalnej prozy nigdy dość. „Dwie poważne damy” to manifest wolności i obrona prawa do odmienności. Bowles tę odmienność fetuje, przeciwstawia konwenansom, których sens dawno się zatracił, utartym schematom, pielęgnowanej w skorupie konformizmu nudzie. Okazuje się, że można się zachwycić również pięknem w myśl klasycznych wzorców stanowczo niepięknym, a afirmacja życia może przybrać formy dalekie od wskazań starożytnych mędrców.
Uchylone zostają drzwi do oglądu świata przez naturę wrażliwą i niepowtarzalną. Poczucie wyobcowania bohaterek i ich płynąca z własnego doświadczenia niewiara w intersubiektywność rzeczywistości są tak wielkie, że próbują one komunikować nawet najbardziej oczywiste fakty i zjawiska, jakby nie wierząc, że są one dostępne innym ludziom, że istnieje zbiór wspólny uchwytnych zmysłami obiektów.
Wynika to zresztą z ich epistemicznych skłonności, bo oczy panny Goering oraz pani Copperfield często kierują się, wobec immanentnej niezrozumiałości świata i jego mieszkańców, ku własnym wnętrzom, które zamieszkują byty bardziej godne zainteresowania dam i łatwiej dające się przez nie uchwycić, czyli emocje.
Bo przecież „Dwie poważne damy” to również powieść feministyczna, choć nie jest to ani feminizm wojujący, ani oczywisty. Bowles skupia się po prostu na tych dylematach, które właściwe są płci pięknej, jak na przykład nieustanna walka między potrzebą wyrażenia i zadowolenia siebie, a tym wewnętrznym parciem do opiekowania się innymi, określanym niekiedy mianem instynktu macierzyńskiego.
Bohaterkom obca jest mieszczańska moralność. Nie oznacza to, że są niemoralne, tyle że kompasem są dla nich własne, bardzo niekiedy fantastyczne zapatrywania, nie zaś społeczna aprobata. I ta fantastyczność może być rozpatrywana zarówno jako siła, jak i słabość tej powieści. Literatura zaangażowana nie powinna bowiem bujać w obłokach. Ale jak ma nie bujać, skoro obu damom, tak jak samej autorce, w realizowaniu tej szczególnie pojętej zasady carpe diem nigdy nie przeszkodziły troski materialne?
Mimo kilkudziesięcioletniego rodowodu jest to powieść świeża, ale i mocno niedoskonała. Styl, który wydaje się autoironiczny, miejscami jest po prostu nieudolny. Są też momenty, w których Bowles dopowiada to, czego dobra literatura każe się czytelnikowi domyślać. Choć jednak zapowiadany na okładce geniusz położył swe dłonie na innych twórcach, warto skierować swój wzrok ku jedynemu w swym rodzaju dziełu tej Amerykanki o skomplikowanym życiorysie i bardzo skromnej pisarskiej spuściźnie.