Przystań lepszego jutra Monika Rutka 9,1
ocenił(a) na 102 tyg. temu [współpraca reklamowa z @wydawnictwo.beya]
Mój epizod z twórczością Moniki był bardzo dawno temu i było to spotkanie, że „Spark”, które było pisane na wattpadzie. Zawiodłam się wtedy, a szczególnie na piórze, jakim wówczas posługiwała się autorka, więc sięgając po jej najnowsza powieść miałam ogromne obawy, że może mi się nie spodobać. Jednak, jak się okazuję myliłam się potwornie, gdyż „Przystań lepszego jutra” to coś więcej niż pięć gwiazdek, czy tusz na papierze. Jest to historia, która trafiła do mojego serca, przesiąknęła moją duszę, a kawałek jej zgubiłam gdzieś pomiędzy kartkami, gdzie odnalazłam dom.
Zaczynając od początku, czyli styl pisania autorki. Był przyjemny i skradł moje serce. Każde zdanie było tak piękne, wartościowe, niesamowicie docierały do moje serca i niejednokrotnie wywołały we mnie łzy wzruszenia. Nie mogę nie wspomnieć o jednym z wielu aspektów tej pozycji, które skradły moje serce, a mianowicie – klimat. WOW. Nieziemska aura emanowała z książki, a wykreowany świat stał się moim azylem. Czułam się, jakbym wraz z bohaterami uciekała przed światem do nadmorskiego domu, w którym odnalazłam swoją przystań lepszego jutra. Jest to pozycja, która niesie za sobą wiele wartości. Porusza tematy, które podczas chaosu codzienności człowiek bagatelizuje, a są naprawdę ważne.
Co do bohaterów, przepadłam dla każdego. Przepadłam bezpowrotnie. Każdy z nich skradł moją sympatię. Niesamowicie spodobało mi się, że bohaterowie poboczni zostali dobrze przedstawieni i żaden nie ginie w tyle. Zżyłam się z każdym, gdyż w każdym udało mi się odnaleźć siebie, nie pamiętam, kiedy ostatnio poczułam taką więź z postaciami. Bohaterowie z „Przystani lepszego jutra” mają specjalne miejsce w moim sercu. Więź, która narodziła się pomiędzy bohaterami to zdecydowanie coś, o czym grzech nie wspomnieć. Przyjaźń w tej pozycji jest w zasadzie fundamentem. Sposób w jaki ten wątek został wykreowany roztopiło moje serce. To jak Jane zbliżyła się do rodziny Wellingtonów. To, jaką więź zbudowali Jane, Hayden, Luke, Brian, Patrick oraz Lucy, rozlewało ciepło w moim wnętrzu i otulało mnie komfortem.
Jane to bohaterka, która zaintrygowała mnie już od pierwszych stron historii. Nie mogę nie wspomnieć o Haydenie, dla którego bezapelacyjnie przepadłam, a scena z monopoly utwierdziła mnie w przekonaniu, że ten chłopak jest po prostu ideałem. Solidarność, jaką bohaterowie się wykazali sprawiła, że popłakałam się jak małe dziecko. Relacja Haydena i Jane urzekła mnie. Mimo że na początku nie pałają do siebie sympatią i rzucają bez przerwy potyczkami. To z czasem zaczynają się otwierać, zbliżają się do siebie i sobie nawzajem pomagają.
Zakończenie totalnie pozostawiło mnie w osłupieniu z milionem pytań. To co wydarzyło się na ostatnich stronach, wciąż siedzi mi w głowie i nie daję mi spokoju. Z ogromną niecierpliwością czekam na drugi tom, gdyż „Przystań lepszego jutra” oraz twórczość Moniki to moje odkrycie roku!