Eduardo Risso - argentyński rysownik komiksowy. Najbardziej znany z tworzonej wspólnie z Brianem Azzarello, serii komiksowej "100 naboi". W Argentynie i Europie znane są także jego prace tworzone wraz z Ricardo Barreiro i Carlosem Trillo.
Risso urodził się w Leones, w argentyńskiej prowincji Córdoba. Rozpoczął pracę rysownika w 1981, rysując swoje pierwsze komiks dla gazety porannej La Nacion i do takich magazynów jak Erotiocon i Satiricon (tytuły publikowane przez wydawnictwa kolumbijskie). W 1986 roku pracował dla włoskiego wydawnictwa Eura Editoriale, w 1987 roku narysował komiks Parque Chas, do scenariusza Ricardo Barreiro. Serie zostały pierwotnie opublikowane przez argentyńskie wydawnictwo Fierro, później przez hiszpański Totem i włoski Comic Art, a potem jako kompletna seria we Francji, Niemczech, Danii, Belgii, Holandii i Stanach Zjednoczonych. W 1988 narysował komiks Cain do którego scenariusz napisał Barreiro. Jeszcze tego samego roku ukazał się Fulù narysowany do scenariusza Carlosa Trillo, opublikowany we Włoszech, Francji, Niemczech, Portugalii i Holandii, oraz w Argentynie (w magazynie Puertitas). Duet Trillo-Risso stworzył również komiks Simon: An American Tale opublikowany we Włoszech i Francji, Borderline opublikowany we Włoszech i Chicanos, opublikowany we Włoszech, Francji i w Polsce. Risso zdobył cztery nagrody Eisnera, wszystkie za pracę nad serią 100 naboi: W 2001, wraz z Brianem Azzarello za najlepszą serię komiksową (Best Serialized Story),w 2002 i 2004 (ponownie z Azzarello) za najlepszą ciągłą serię komiksową (Best Continuing Series) i w 2002 roku nagrodę dla najlepszego rysownika (Best Artist).http://redsectorart.com/risso/index.php
Większość ludzi próbuje naprawić problem tam, gdzie on się znajduje, a nie tam gdzie się zaczął. To jak uświadomić sobie, że na pustyni zboc...
Większość ludzi próbuje naprawić problem tam, gdzie on się znajduje, a nie tam gdzie się zaczął. To jak uświadomić sobie, że na pustyni zboczyłeś z trasy o pięć mil... Błąd nie leży tam, gdzie jesteś. Był nim pierwszy krok w niewłaściwym kierunku.
Ugh. Tom 1. to takie "zabili go i uciekł"; gmatwanina akcji i postaci, z których nie za wiele wynika. Tomów 2 i 3 mogłoby w sumie nie być - zapychacze, ale spójniejsze od debiutanckiej odsłony. W tomach 4 i 5 wracamy do głównego wątku, i znowu robi się chaotyczny bałagan; płaskie postacie o niewiarygodnych motywacjach biegają, strzelają do siebie, co i rusz zdradzają się i bez wyraźnej przyczyny zmieniają strony konfliktu. Lou na koniec miałem już ochotę strzelić w pysk; a i tak mam wrażenie, że to Tempest stała się w tym wszystkim najbardziej niekonsekwentnie prowadzoną bohaterką ever. No i jasne, czytało się to wszystko szybko i bezboleśnie, ale też bez cienia zaangażowania czy choćby jednej emocji.
Eduardo Risso za to wyczynia tutaj cuda i osiąga arcymistrzostwo klimatu, ale szkoda, że ta warstwa graficzna nie idzie w parze z poziomem scenariusza. Kolejny Azzarello, od którego się odbiłem.
https://www.instagram.com/polishpopkulture/
Obiecałam sobie w tym roku, że napiszę opinię każdej przeczytanej książce lub komiksowi. Chociaż dwa zdania na krzyż.
Żeby się jednak nie rozdrabniać na poszczególne tomy to postanowiłam podsumować serię.
Nie do końca mój klimat, kreska nieprzyjemna, historia miała potencjał ale za dużo gore i % a za mało sensu jak na mój gust. Ot, wszystko na temat.