Dorastała na małej farmie w rolniczej Indianie, gdzie patyki zmieniała w czarodziejskie różdżki, a krowy w smoki. Mimo upływu czasu wciąż ma bujną wyobraźnię, więc każdego dnia czaruje – tym razem słowa, nie krowy. Kiedy Shelby nie tworzy magicznych opowieści, ogląda serial Biuro i zachłannie czyta. Obecnie mieszka w pobliżu farmy z dzieciństwa z bardzo wysokim mężem i na wpół zdziczałymi dziećmi. Gołąb i wąż to jej debiutancka powieść. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, wejdź na stronę www.shelbymahurin.com
To jedna z najgorzej napisanych książek, które miałam okazję czytać w ostatnim czasie. Gdyby nie to, że kupiłam od razu cały cykl, nie zaczynałabym nawet drugiego tomu. Jak jeszcze z pierwszej części trylogii można było czerpać przyjemność (na zasadzie czerpania przyjemności z oglądania programów randkowych na gorących wyspach),tak druga część oprócz bycia głupkowatą jest po prostu nudna. Rzadko spotyka się tak źle napisane postaci - nie mają charakteru, osobowości, ani chyba żadnych innych cech. O głównej bohaterce, po przeczytaniu dwóch części, mogę powiedzieć, że jest wulgarna, i to by było na tyle. Jej ukochany jest bardzo wysoki, co jest w sumie jego główną, ciągle podkreślaną cechą. Między tą parą jest totalnie zero chemii, są tak samo nudni jako wrogowie, jak i jako kochankowie. Druga część mogłaby w ogóle nie istnieć, wystarczyłoby wydłużyć pierwszą o 30 stron i sprawa byłaby załatwiona. Autorka sypie plot-twisty na prawo i lewo, ale nic z nich nie wynika, bo wydarzenia nie mają ciągu przyczynowo-skutkowego. Ogółem jest źle. Nie rozumiem popularności tego cyklu. Ani historia, ani bohaterowie, ani romans nie są ciekawe, oryginalne czy wciągające. Polecam poświęcić ten czas na przeczytanie innej pozycji.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony tą książką. Najbardziej podoba mi się bardzo burzliwa relacja pomiędzy Reidem a Lou, mimo tego że są parą życie nie jest dla nich usłane różami i napięcie bardzo szybko rośnie, jestem niesamowicie ciekawy do czego to finalnie doprowadzi. Cieszę się że autorka postanowiła trochę rozwinąć wątek krwawych czarownic, gdyż wydają mi się one znacznie bardziej interesującym sabatem niż znane nam już dobrze Dames Blanches. Minęło sporo czasu odkąd przeczytałem 1 tom ale ten podobał mi się zdecydowanie bardziej.