Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ciekawa książka. Nigdy nie używałem Tindera, więc była to dla mnie tym większa ciekawostka. Bałem się, ze jest to jakiś "łóżkowy raport", pełen pogardy dla ludzi, trochę w duchu "Pokolenia IKEA". Na szczęście jednak nie. Owszem, autorka opisuje swoje życie erotyczne na marginesie pracy w korporacji, ale przeplata to ciekawymi refleksjami na temat uczuć i potrzeby bliskości w dobie social mediów i aplikacji. Choć nie ukrywa na Tinderze swych lewicowych i feministycznych poglądów, spotykają się z nią również ludzie "z drugiej strony". I ona ich nie odrzuca. Zresztą, jak przekonuje, często chodzi o potrzebę rozmowy, wysłuchania. Każdy rozdział to kolejny typ osoby, jaką można spotkać w aplikacjach randkowych. Autorka pisze o nich ciepło, ze zrozumieniem, choć czasem krytycznie - odbijają oni wszak plusy i minusy kultury, w której żyjemy. To też ofiary kapitalizmu i patriarchatu. Całość jest niesamowicie wciągająca i zabawna, choć przecież opisuje dość smutne zjawiska. Ale w takim paradoksalnym świecie żyjemy