Późne życie Inga Iwasiów 6,3
ocenił(a) na 738 tyg. temu "Późne życie" ma według Ingi Iwasiów dwie odmienne strony. Jedna, spokojna i nostalgiczna sięga do ludzi, których nie ma obok i wydarzeń, które zostawiły po sobie braki. Braki bardzo różne, jak różni są bohaterowie snujący swoje opowieści z miejsc, nazwanych ich imionami. Druga strona jest niepokojąca, powracająca do poczucia odcięcia, naznaczona pandemią i wojną, skrawkami zewnętrznego życia wdzierająca się w tymczasowy dom, a może więzienie...
Miejscem, w którym zderzają się monologi jest mała nadbałtycka osada. W kontrapunkcie do płynącej z jej domostw i mieszkańców pochwaly spokoju i samotności z wyboru (lub nie) wybrzmiewa intensywne H'Oelisko - marzenie o wniesieniu skandynawskiego luksusu, zahamowane niepewnymi czasami. Zdaje się, że te dwa światy można postrzegać jako ciszę i zgrzyt, jako plan na odpoczynek zniweczony tym, co rozgrywa się w świecie, jako zderzenie wspaniałego odosobnienia z obawą, że będzie trwało ono wiecznie, niezależne od naszej woli.
Druga część książki, dzielona według nazw miejsc, łączy mieszkańców w pracy i niepokoju. Tylko... chyba od nas samych zależy, jakie niepokoje wyczytamy spomiędzy relacji o wspólnym dążeniu do przetrwania kryzysu.
Iwasiów jest mistrzynią plastycznego języka, co pozwala poczuć klimat miejsca i empatycznie włączyć się w nieco gorzkie rozważania. Umierają marzenia, snują się po głowach tęsknoty, świat oddycha w rytmie opowieści, które w pewnym sensie podsumowują życiowe wybory u końca czasów lub świata jaki znamy. Na plaży umierają meduzy, w ludziach słabnie nadzieja - na to, że aktorka wróci jeszcze na scenę, że praca menadżerki hotelu kiedyś wróci do pierwotnych założeń, że spotkamy jeszcze brata i synka.
Jest tutaj poetycko, płynnie choć oszczędnie, język zmienia się wraz z wiekiem i stylem prezentowanych postaci. Wszystkie relacje miłosne są piękne, wolno tęsknić za mężczyzną i kobietą, dziecko może zniknąć ze świata matki, spacer może być ostatnim albo upomnieć nas srogo za brak odwagi i chęci przetrwania. Dobrze mi było z tą opowieścią, połączyła ze sobą uniesienia i codzienność, kazała pomyśleć o tym, że ostatnio świat kończy się zbyt często. Czy mógłby skończyć się także tak, jak w 'Późnym życiu"?
Trudno ocenia się poetycką narrację, która zostawia ogromne pole dla interpretacji. Mam wrażenie, że ten mały światek miał za zadanie zaprosić każdego z nas do przemyśleń, do wybrania jednego z wielu głosów i podążania za jego postrzeganiem kresu. A może właśnie chodzi o to, by oddychać i snuć nitkę tak dlugo, póki ten kres faktycznie nie nastąpi?
Nie wiem ile zostanie we mnie z tej intymnej podróży pełnej dramatów, niezagojonych ran, obaw ale też walki fizycznej i psychicznej otuchy. Wiem natomiast, że był to dobrze spędzony czas - liryczny ale i bardzo realistyczny. Na przemian, na zakładkę albo jednocześnie. Ciekawa lektura, mocno 'wewnętrzna', warto przeczytać.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Drzazgi