Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Scott Godlewski
6
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
53 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Copperhead, Vol. 1: A New Sheriff in Town
Scott Godlewski, Jay Faerber
7,0 z 2 ocen
2 czytelników 1 opinia
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Superman: Czarny świt Dough Mahnke
6,6
Pole bitewne Hamilton. Miasteczko, gdzie mieszkają Kentowie zostaje zaatakowane przez wielkiego potwora. Wkrótce dochodzi do kolejnych incydentów, które zdają się być częścią większego planu.
Historia ta wieńczy wątki porozpoczynane w poprzednich tomach. Czytelnik dostaje nareszcie odpowiedzi na chociaż część pytań. Niestety nie wszystkie pomysły przypadły mi do gustu. Wolałem jak pewne rzeczy były bardziej przyziemne, a tutaj nadaje im się wielkiego znaczenia i sprawia, że nie będzie już można ich wykorzystać w ten sam sposób. Także wprowadzenie tu pewnego znanego antagonisty nie do końca mnie satysfakcjonuje. Z jednej strony ma on tutaj bardzo sensowny i skuteczny plan, ale z drugiej jego motywacja jest bardzo banalna. Fabularnie jest jednak bardzo epicko, a także zabawnie i poruszająco w odpowiednich miejscach. Nawet gościnne występy paru innych superbohaterów wypadają tu bardzo naturalnie. Podobało mi się też, że komiks rzuca parę mylnych tropów bawiąc się tym samym z oczekiwaniami czytelnika.
Za rysunki w tej części tomu odpowiadają znani już w serii Patrick Gleason i Doug Mahnke. Pierwszy bardzo spektakularnie pokazuje różne fantastyczne sceny czy czasami bawi się kadrami. Jednakże zdarza się, że rysowane przez niego postacie mają bardzo nienaturalny wyraz twarz. Za to Doug Mahnke wyraźnie lepiej radzi sobie już z twarzami. Jednakże w paru miejscach używa bardzo grubych konturów, przez co rysunki wyglądają bardzo nieestetycznie.
Tom kończy krótka historia „Rozum kontra krzepa” pokazująca rutynowe wspólne zadanie Supermana i Jona. Podobało mi się, że całość zestawiono ze wspomnieniami Clarka z dzieciństwa. Pokazuje to podobieństwa między ojcem i synem, a także wskazuje na pewne źródło inspiracji. Rolę przeciwników odgrywają tu mniej popularni wrogowie znani w innych wersjach, ale tak naprawdę stanowią oni jedynie pretekst do stworzenia przeszkody dla bohaterów.
Autorem rysunków jest tu Scott Godlewski. Postacie w jego wykonaniu wyglądają dosyć nienaturalnie. Jon ma tutaj zbyt dużą głowę oraz rysy osoby dorosłej. Również sam Superman ma często dosyć dziwny wyraz twarzy. Jeśli jednak przymknie się na to oko, to można cieszyć się całkiem dynamiczną akcją.
Podsumowując, jest to całkiem satysfakcjonujące zakończenie pewnego etapu. Zauważyłem parę pewnych drobnych problemów, ale nie przeszkadzają one w radości czytania. Moim zdaniem jest to rozrywka z klasą.
Superman: Bizarrowersum Peter J. Tomasi
6,5
Wraz z tomem 7 okres komiksów o Supermanie ze scenariuszem Petera Tomasiego dobiegł. Były to zazwyczaj historie co najmniej przyzwoite, które tchnęły nową świeżość w tego bohatera skupiając się na ego życiu rodzinnym. Czy tom 7 godnie kończy ten czas?
Tom otwiera krótka historia „Niekończąca się walka” opowiadająca o starciu Człowieka ze Stali z Vandalem Savagem. Opowieść tę czytałem już wcześniej na łamach „Action Comics 1000”. W skrócie więc napiszę, że jest to tak naprawdę przegląd różnych wersji Supermana na przestrzeni lat, który nawiązuje graficznie do innych komiksów czy mediów. Fajna ciekawostka, ale nic więcej.
Większą część tomu zajmuje tytułowe „Bizarrowersum”. Jon z ciekawości na chwilę odwiedza świat Bizarro – skrzywioną wersję naszego świata. W skutek tej wizyty Ziemię dostaje się Boyzarro – tamtejszy odpowiednik Jona.
Bizaro po wydarzeniach z „Flashpoint” może być najbardziej znany jako nieudany klon Supermana z historii „Wieczne zło”, a także członek drużyny „Outlaws” dowodzonej przez Red Hooda. Tutaj jednak powraca wersja z Ziemi 29 zaludnionej przez Bizarro wersje postaci z uniwersum DC. Wiele jest tu całkiem zabawnych pomysłów, a same postacie mówią w dosyć specyficzny „odwrócony” sposób. Pojawiają się nawet zniekształcone sceny, które można znać z serii „Superman”. Pomimo dosyć śmiesznej idei samego świata, można tu też dostrzec pewien dramat – rodzina Bizarro jest bardzo toksyczna, a Boyzarro jest tutaj maltretowany przez swojego rodzica. Stawia to więc Supermana przed dylematem czy ma prawo się wtrącać w czyjeś życie rodzinne, szczególnie jeśli to jest świat odwróconych wartości. Samo zakończenie jest dosyć smutne i sprawia, ze Bizarro nie jest już tak sympatycznym pociesznym stworem, za jakiego można go było brać do tej pory.
Historię uzupełniają dwa epilogi. Pierwszy z nich przedstawia wyprowadzkę Kentów z Hamilton. Pojawia się tam wiele postaci, które przewinęły się w serii „Superman”. Można się dowiedzieć jak teraz sobie radzą i jak zmieniło ich spotkanie z Kentami. Bardzo sympatyczny motyw. Z kolei druga opowieść nawiązuje to przygody na wyspie dinozaurów w tomie 2. Na pierwszy rzut oka wydawał mi się on trochę niepotrzebny, ale z drugiej bardzo sprawnie stawia kropkę nad i w historii pewnej postaci.
Podobnie jak w poprzednim tomie, tutaj też rysuje paru rysowników. Patrick Gleason ma lekko karykaturalną kreskę, ale dobrze sprawdza się ona w przypadku spaczonego świata Bizarro. Trochę gorzej pasuje tutaj Doug Mahnke, który bardziej nadaje się do horroru, a sympatyczne w zamierzeniu postacie wyglądają niepokojąco. Z kolei Scott Godlewski wydaje się na tym tle trochę nijaki, ale za można bez trudu śledzić akcję.
Tom ten stanowi bardzo dobre zakończenia historii pisanych przez Petera Tomasiego. Naprawdę można się w pewnym miejscu wzruszyć. Oby kolejne komiksy trzymały przynajmniej tak dobry poziom.