To była przeciekawa książka. Z jednej strony idylliczna okładka i rezonujący z nią język - barwny, opisowy, momentami wręcz bajkowy. Z drugiej pozornie równie sielankowa fabuła - domek w środku lasu, spokój i narracja z perspektywy dziecka. A jednak od samego początku czuć niepokój, jakieś nieokreślone zło wiszące nad bohaterami. Bardzo podobały mi się te kontrasty, które były dostrzegalne w wielu elementach, również w dwójce głównych bohaterów. Spokojny i wrażliwy Daniel oraz jego harda, waleczna siostra. A także ich ojciec z brutalną przeszłością, ale jednocześnie niezwykle łagodny w stosunku do swoich dzieci.
Zaskoczyła mnie fabuła, bo nie spodziewałam się, że obierze taki kierunek. Ale to dobrze, bo dzięki temu czytałam tę książkę z niepokojem, co wydarzy się na kolejnych stronach. Mocne zakończenie, choć odniosłam wrażenie, że odrobinę zbyt 'superbohaterskie', choć też bardzo brutalne.
Nie miałam wcześniej tej książki w planach, przeczytałam ją w ramach buddy readingu. I cieszę się, że miałam okazję ją poznać! Być może nie trafi do moich ulubieńców, ale było to naprawdę ciekawe literackie doświadczenie.
Cytat dla zobrazowania, jakim językiem napisana jest ta książka. Brawa dla tłumacza!
„Dom trzeba oswoić, trzeba pozwolić mu osiąść, zanurzyć się razem z nim w porach roku, w miesiącach i latach."
Do „Elmeta” najlepiej podejść z czystą głową, niewiele o nim wiedząc. Dlatego post zdecydowałam podzielić się na dwie części.
📍 Krótkie podsumowanie moich odczuć:
„Elmet” wywarł na mnie bardzo duże wrażenie i trafił do grona ulubionych Pauz. Pochłonęłam tę książkę jednego dnia, nie mogąc się od niej oderwać. Bardzo mnie zaangażowała i wzbudziła wiele emocji, po skończeniu jeszcze przez długi czas byłam myślami przy tej książce i bohaterach. Bardzo polecam!
📍 Dłuższa opinia:
„Elmet” Fiona Mozley (tł.Łukasz Witczak) przyciąga przepiękną okładką, która sugeruje ciepłą sielankową historię. I początkowo faktycznie tak jest. Poznajemy historię ojca, który wraz z dwójką dzieci żyje w osamotnieniu w lesie. Wiodą spokojne życie w zgodzie z naturą, a gdzieś w tle tli się jakiś niepokój i napięcie.
„Elmeta” pochłonęłam jednego dnia, bo nie byłam w stanie jej odłożyć. To bardzo intrygująca historia, która świetnie buduje napięcie aż do punktu kulminacyjnego. I choć w trakcie miałam chwilę zwątpienia, czy będę zadowolona z lektury, to końcówka rozwiała wszelkie wątpliwości i poprawiła odbiór całej powieści. Bardzo podobało mi się przejście z sielankowej historii do tej bardziej mrocznej i brutalnej. Podobało mi się stopniowe budowanie napięcia, odkrywanie kart i niepewność do czego zmierza fabuła.
„Elmet” bardzo mnie zaangażował i wzbudził wiele emocji, po skończeniu jeszcze przez długi czas byłam myślami przy tej książce i bohaterach. Bardzo podobało mi się poznawanie historii z perspektywy syna, który jest niewinny i nie do końca rozumie sytuację dorosłych. Podczas lektury miałam skojarzenia z „Naszym chłopakiem” Daniela Magariela, w obu książkach mamy do czynienia z ojcem i dwójką dzieci, a podczas lektury towarzyszy nam niepokój oraz z „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens ze względu na ogólny klimat, pewien spokój i melancholię oraz życie w zgodzie z naturą.
„Elmet” wywarł na mnie bardzo duże wrażenie i trafił do grona ulubieńców. Bardzo polecam ❤