Początek powieści nasunął mi skojarzenia z filmem Captain Fantastic (dostrzegam, że nie tylko mi) oraz z kapitalnym tytułem Błogosławieństwo ziemi - Knuta Hamsuna, gdzie również pojawia się dziewicza natura i człowiek na jej łonie, używający swoich mięśni by znaleźć swoją niszę.
Jak się jednak okazało wraz z rozwojem historii, były to tylko bardzo luźne skojarzenia. Fabuła Elmeta powędrowała w swoją oryginalną stronę.
Ojciec wychowuje samotnie dwójkę dzieci - córkę i syna, którzy mają zmienione role społeczne, to Daniel wykazuje większą delikatność i zamiłowanie do piękna, dbania o ład i harmonię w domu. Cathy za to emanuje odwagą i nieustępliwością, w obronie rodziny jest gotowa do wielu poświęceń. Rodziciel, by zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom ima się różnych dorywczych prac, ale lwią część dochodów czerpie z bycia pięściarzem w nielegalnych walkach. A żyjąc na uboczu cywilizacji i nieco wbrew społecznym prawom, można spodziewać się kłopotów, z którymi nasi bohaterowie dosyć szybko się zaznajamiają. Opowieść toczy się w czasach współczesnych, lecz nie dostajemy wielu elementów, które by na to wskazywały i dzięki temu można odnieść wrażenie o pewnej uniwersalności.
Będąc już u schyłku historii, akcja diametralnie przyspieszyła i nabrała rumieńców, co nieodłącznie skojarzyło mi się z trzymającym w napięciu thrillerze bądź kryminale.
Styl i jakość zastosowanego języka klasyfikuje tę pozycję w literaturze środka z ambicjami, a kilka odpowiednich modnych wątków zapewne przeważyło szalę o notowaniu niniejszego tytułu na liście do nagród.
Na marginesie - zapoznanie się z książką Fiony Mozley pozwoliło mi na dowiedzenie się o istnieniu takiego krzewu jak budleja oraz poznaniu nazwy wysokich nieociosanych głazów, czyli menhirów.
Rodzina trochę inna. Ojciec zabiera dzieci na odludzie, gdzie buduje im dom i chce z nimi żyć z dala od świata, z niewielkim udziałem świata zewnętrznego. Ale to się nie udaje. Źli ludzie są wszędzie. Przemoc i chęć bogacenia się kosztem innych ma ogromną siłę. Silni ludzie, którym płacono za to, że krzywdzili innych, terroryzują okolicę. Próby przeciwstawienia się nic nie dają.
Rzecz dzieje się współcześnie, ale cały czas miałam wrażenie, że to nie Wielka Brytania, a Stany Zjednoczone i lata dwudzieste ubiegłego wieku. To jedyna uwaga do tej powieści.
„Elmet” to bardzo dobra proza, nie jest łatwa ze względu na temat, ale warta uwagi.