Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Vicq
Źródło: http://www.bedetheque.com/auteur-1034-BD-Vicq.html
3
6,5/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 01.01.1936Zmarły: 01.01.1987
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
42 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Lucky Luke - La corde du pendu
Cykl: Lucky Luke [FR] (tom 50)
5,3 z 3 ocen
5 czytelników 1 opinia
1982
Najnowsze opinie o książkach autora
Skarb Daltonów Morris
7,6
Daltonowie to stały element serii o Lucky Luke'u, gdzie główny bohater łapie ich po to aby ponownie zaprowadzić do więzienia, z którego wcześniej czy później nawieją. Są oni jednym z wielu elementów satyrycznych tego uniwersum i mocno różnią się od prawdziwego gangu Daltonów, jaki grasował przez kilka lat na Dzikim Zachodzie. W tym odcinku, komiksowi bracia będą szukać skarbu oraz wpadną w ciekawy zatarg z pewnym sędzią. Okaże się, że więzienie nie zawsze jest dla nich "domem" do którego łatwo się dostać, zaś nie wszystkie opowieści o skarbach są prawdziwe. Szczególnie gdy opowiada o nich fałszerz.
Historia zaczyna się od ponownego odstawienia braci Daltonów przez Lucky Luke'a do więzienia gdzie tym razem stosowana jest nowoczesna metoda "Łagodnej perswazji". Wygląda dość... hmm... niecodziennie, oczywiście ku uciesze czytelnika, ale w pewnym sensie odnosi skutek gdyż więźniowie nie chcą uciekać. Daltonowie to zupełnie inny typ przestępców i do nich żadna perswazja nie trafia, szczególnie jeśli zapachnie im skarbem, o którym wspomina towarzysz z celi. Jednak zaufanie opowieści fałszerza, nie ważne jak pięknie i realistycznie brzmiącej, jest nierozważnym posunięciem, które może skutkować nieoczekiwanymi wydarzeniami.
W albumie położony spory nacisk na ukazanie w krzywym zwierciadle nowoczesnych metod stosowanych w więziennictwie oraz to jak łatwo można kogoś wpuścić gładką gadką w przysłowiowe maliny. Z jednej strony naczelnik więzienia stara się wprowadzić innowacyjne metody, które zdają się działać na osoby mające umysły podatne na sugestię, zaś głupcy... no cóż, oni nigdy się nie zmienią. Daltonowie są tu doskonałym przykładem. Autorzy świetnie wykorzystali ten element aby wpleść całą masę gagów do tej historii i jednocześnie ponabijać się z pewnych stereotypów.
Jeszcze więcej zabawy ma czytelnik w dalszej części komiksu, gdy Daltonowie poszukują skarbu, o którym wspominał fałszerz. Trafiają najpierw na dziwny bank, którego właściciel ochoczo dał się obrabować, potem zaś na jeszcze dziwniejsze miasto z wyjątkowo pobłażliwym sędzią. Jednak w tym mieście najdziwniejsze jest więzienie, z tych które dotąd widzieli bracia. Ich dalsze perypetie w tym miejscu oraz porażające pomysły potrafią rozbawić do łez, zaś wokoło nich ciągle krąży Lucky Luke próbujący rozwikłać całą tą zagadkę.
Album zawiera oczywiście element historyczny, który tutaj mocno sparodiowano i umiejętnie wykorzystano do napisania głównej osi fabularnej. Chodzi o nietypowe dolary mające wartość nominalną 3. W komiksie są to fałszywe banknoty, przewijające się przez całą opowieść, o czym zresztą czytelnik dowiaduje się już na samym początku. W rzeczywistości jednak taki banknot naprawdę istniał i był wydawany w czasie trwania Wojny Secesyjnej oraz po jej zakończeniu. Zastępował on 3 dolarową, złotą monetę, którą wybijano w latach 1854-1889, zaś sam banknot wprowadzono gdy mennica miała spore problemy z kruszcem. Zresztą w 1863 roku z podobnych powodów wprowadzono najmniejszy nominalnie banknot opiewający na kwotę 3 centów. Szkoda tylko, że na końcu komiksu nie dano notki historycznej o tym wydarzeniu, przez co nie każdy będzie umiał ją wyłapać.
Skarb Daltonów to klasyczny odcinek serii. Sporo śmiechu, sporo gonitwy za zbiegami i cała masa gagów sytuacyjnych. Jest wesoło przez co całość czyta się szybko, zaś ostatnie kadry łatwo przewidzieć, ale i tak sprawiają że na twarzy zagości nam szczery uśmiech. Można jednak było troszkę bardziej nawiązać do historii fałszowania pieniędzy i ich unikalnych nominałach, jakie pojawiały się przed rokiem 1900. Z drugiej strony seria ma bawić i to robi tutaj doskonale, śmiejąc się nie rzadko sama z siebie.
Skarb Daltonów Morris
7,6
Do więzienia, w którym szef wprowadził innowacyjną metodę perswazji skutkującą tym, że nikt z niego nie ucieka (co jest nie dość, że nowością na Dzikim Zachodzie, to jeszcze osiągnięciem wartym zanotowania w Księgach Świata) trafiają czterej bracia Daltonowie. No, oni raczej nigdy nie pragną pozostać w ciupie dłużej, niż do rychłej ucieczki, dlatego i tu planują takową. I to zaraz po przybyciu. Celę dostają wraz z pewnym mocno chrapiącym współwięźniem, przy którym nie da się zmrużyć oka. I vice versa. Gdy oni śpią (a jest ich czterech) nie może spać on. I tu się odzywa nić szachrajstwa i podstępu. Ów fałszerz banknotów (podrabiał papierowe trzydolarówki, na których się jeszcze podpisywał i twierdził, że są innowatorskie) udając nocne majaki zdradził fałszywy trop ukrycia skarbu, który zdobył właśnie dzięki swej działalności. I Daltonowie stają się pierwszymi, którzy uciekają z owego dobrego więzienia. Cwaniak się cieszy, Daltonowie również, gorzej z dyrektorem, który wpada w rozpacz.
Lecz jak to była w życiu Daltonów wiele planów przeinacza, mapy zawodzą, a najgłupszy Dalton, najwyższy i wiecznie głodny, czasem nawet wpada na mądre pomysły.
A koniec jest takie, że..
Nie zdradzę co, kto i jak. Nie powiem, kto, gdzie i dlaczego właśnie tak...
Zdradzę jedynie, że na końcu samotny Kowboj, czyli Lucky Luke, odjeźdza na swoim wspaniałym koniu – Jolly Jumperze śpiewając swoją "firmową" piosenkę.
"I am a lonely Cowboy..." plum, plum...
Polecam. Nie dość, że genialne dialogi, niesamowite rysunki, to ubaw podczas czytania - 101%.
A pan Goscinny - polecam w ciemno zawsze i wszystko