Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nick Webb
Źródło: https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/71j6CybPXOL._UX250_.jpg
9
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Nick became a scientist so that he could build starships. Unfortunately, his ship is taking longer to build than he'd hoped, so fictional starships will have to do for now. When he's not adding to his starship collection, you can find him tweeting and facebooking about Nasa, science, space, SciFi, and quoting Star Trek II.
He lives in Alabama with his wife, 2 kids, and 3 motorcycles.http://www.nickwebbwrites.com/
He lives in Alabama with his wife, 2 kids, and 3 motorcycles.http://www.nickwebbwrites.com/
6,6/10średnia ocena książek autora
419 przeczytało książki autora
603 chce przeczytać książki autora
20fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Konstytucja Nick Webb
6,6
Nie jestem fanem gatunku, ale kurde, wciągnęłam się w tą historię! Fajna młodzieżówka, zaskoczyła mnie parokrotnie, a do tego świetny lektor. Trochę mam wrażenie, że wszystkie są na jedno kopyto (ale słuchałam dosłownie trzech książek, więc co ja tam wiem),ale dla mnie to fantastyczny przerywnik i odskocznia od tytułów, które słucham na codzień. Fajne postacie, obcy trochę do kitu, ale nie lubię tego wątku, więc cóż). Na pewno sięgnę po kolejne tomy!
Zagrożenie Nick Webb
6,2
Przy kolejnym tomie, który przeczytałem z obowiązku (jak zaczynam jakąś serię, to próbuję ją skończyć) podtrzymuję stwierdzenie, że ta historia staje się coraz głupsza, coraz bardziej infantylna, coraz bardziej irytująca i coraz bardziej bezsensowna. I że w głupich opowieściach oczekujemy przynajmniej tego, żeby w finale stało się coś w rodzaju:
HITLER KAPUT! No i w tym tomie także nawet tego nie ma, zmienia się tylko morda Hitlera.
To chyba pierwsza książka, w której bitwa kosmiczna jest opowiadana tak bardzo bez wyobraźni, że staje się nudna.
Autor mnoży obrzydliwych zdrajców, a są to kreatury odrażające. Czytelnik, a przynajmniej ktoś taki, jak ja, oczekuje sprawiedliwości, czyli kary śmierci dla zdrajców. Tymczasem jeśli spotyka ich śmierć, to dlatego, że jakiś kolejny Hitlerek zaczyna szaleć i nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwością.
No i znowu te zmartwychwstania, ba, gorzej, wcielenia.
Przy opinii pod poprzednim tomem stwierdziłem, że nawet jak autor ogłosi, że to koniec serii, to człowiek mu nie uwierzy, bo nawet w dwieście którymś tomie rój się znowu odrodzi i można historię wymyślać od początku.
W tym tomie mamy kolejny motyw powodujący, że tej historii nie da się skończyć w sposób „prawdopodobny” i „pozytywny”, a mianowicie jednego rządzącego psychopatę zastępuje kolejny i to się nigdy nie kończy. Jeśli zawsze, do końca świata, Ziemia będzie rządzona wyłącznie przez chorych psychopatów – morderców, a to zdaje się sugerować autor, to niby jak miałaby się skończyć ta seria? Chyba jedynym możliwym zakończeniem jest eksterminacja ludzkości, co powinno uszczęśliwić pozostałe myślące formy życia we Wszechświecie.
Elementem, który uniemożliwia zakończenie opowieści jest także motyw cofania w czasie podług zasady, że można coś zmienić w przeszłości, by nie doszło do tragedii. No tak, ale nasz wróg może zrobić to samo i wówczas nie da się takiej historii opowiedzieć do końca, bo nie ma jednego końca, tylko końce zmieniające się co chwila, w zależności od tego, kto aktualnie buszuje w przeszłości.
Cykl książek, w których Ziemia walczy z różnymi kosmitami, zagrażającymi jej formami życia, obejmująca statki kosmiczne i bijatyki międzygwiezdne powinna mieć pomysł na jakieś technologie. I pomysł ten musi, rzecz jasna, łamać pewne zasady fizyki, żeby akcja mogła trwać w jakimś znośnym czasie, ale im mniej tych durnot, tym lepiej. Stąd autorzy ograniczają się do takich wynalazków, jak choćby w tej książce coś, co nazywa się „napędem kwantowym”. Ale w tej serii autor wymyślił takie pokłady zupełnie zbędnych idiotyzmów, że zrobiła się z tego książka nieomal fantasy. Jeszcze pół kroku i mielibyśmy wróżki i czarownice.
Jeśli chodzi o pomysły na obce formy życia (tzw. „rasy”),to pomimo żenujących wysiłków autora – wszystkie pomysły są skrajnie antropocentryczne. Skoro nie potrafimy wyobrazić sobie inteligentnego życia bez tego naszego antropocentrycznego spojrzenia, to może już lepiej dać sobie spokój z tymi dziwactwami w rodzaju „obsesji jedzenia” u jednej z ras.
Podsumowując: wyjątkowo durna książka.