Niepodległość

Okładka książki Niepodległość Nick Webb
Okładka książki Niepodległość
Nick Webb Wydawnictwo: Drageus Publishing House Cykl: Stara Flota (tom 4) fantasy, science fiction
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Stara Flota (tom 4)
Tytuł oryginału:
Independence
Wydawnictwo:
Drageus Publishing House
Data wydania:
2018-08-28
Data 1. wyd. pol.:
2018-08-28
Język:
polski
ISBN:
9788365661692
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Wygnaniec B.V. Larson, David VanDyke
Ocena 6,9
Wygnaniec B.V. Larson, David ...
Okładka książki Zagubieni B.V. Larson, David VanDyke
Ocena 6,9
Zagubieni B.V. Larson, David ...

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
134 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
958
958

Na półkach:

To, co mnie w tej książce najbardziej wkurza pięknie opisał użytkownik ZaaQazany.
To jest fiction, ale brakuje science. Stek bzdur ubranych w akcję z amerykańskimi bohaterami zmiękczonymi moralnie na sposób marksistowski. W dawnych dobrych czasach wbijało się zdrajców i masowych morderców na pal, a tu preferowana jest metoda strzelania w nogę, żeby broń cie Panie Boże nie ubić sukinsyna. Faktycznie, jak to napisał ZaaQazany, szykuje się 48 tomów dzieł Lenina i same odgrzewane kotlety. Ileż można wytrzymać wałkowanie koncepcji niezniszczalnego ROJU? Do tego durne zakończenie, którego nie ma. Nie wymierzono sprawiedliwości i nic nie zostało zamknięte. Kolejny pisarzyna, który nie umie, albo nie chce zamykać wątków z nadzieją, że czytelnicy będą kupować i czytać jego wypociny tylko dlatego, że postraszy głupotami na końcu książki. Kolejny chciwy człowiek, dla którego liczy się tylko kasa, a nie jakiś sens w tym co pisze. Powinien sobie dać spokój z tą serią, pójść do szkoły, pouczyć się trochę fizyki i nauk podstawowych, po czym stworzyć od nowa jakiś projekt trzymający się kupy. Bo ten projekt zaczyna ocierać się już o beznadzieję.

(Jeśli przeanalizujemy choćby spadanie do czarnej dziury, to czas płynie inaczej dla obserwatora, a inaczej dla spadającego. Tylko dla obserwatora czas zaczyna rozciągać się w nieskończoność [względem czasu obiektu spadającego]: dla spadającego czas jest bardzo krótki, a po drodze zostanie on rozerwany na fotony. Gdyby czarna dziura była ogromna, ot choćby tak wielka, jak w sercach galaktyk, gdzie siły pływowe być może nie musiałyby rozrywać materii nad horyzontem zdarzeń, to możliwe że spadający nie zostałby rozerwany i „zaobserwowalibyśmy” jak w jednym kawałku wnika pod horyzont zdarzeń: jeśli spadałby dużo wolniej od prędkości światła, co trudno uzyskać spadając na taki obiekt [„zaobserwowalibyśmy” tylko w tym sensie, że docierałyby do nas coraz dłuższe fale elektromagnetyczne, aż przestalibyśmy odbierać cokolwiek]. Pod horyzontem zdarzeń prawie na pewno gęstość materii nie pozwala spadającemu przeżyć ani ułamka sekundy w jednym kawałku. Skoro prędkość ucieczki z czarnej dziury przekracza prędkość światła, to spadając na nią swobodnie musiałoby się prędkość światła przekroczyć, co jest niemożliwe i dlatego obserwując owe spadanie widzimy względne spowalnianie czasu, jakby ruchy spadającego spowalniane zostały niczym na filmie odtwarzanym z coraz mniejszą prędkością. Blisko prędkości światła obiekt zastyga [dla zewnętrznych obserwatorów] na wieki i nic się już nie dzieje, a spadający? Nigdy nie spadnie, bo wcześniej świat się skończy i czarna dziura wyparuje metodą Hawkinga, bo minie tyle lat, że cały znany wszechświat przestanie istnieć. Dla nas to będzie dziesięć do sto jedenastej potęgi lat, a dla niego ułamek sekundy. A już pisanie o wiadomościach przynoszonych z czarnej dziury, to piramidalne bzdury, których wstydzić się powinien normalny pisarz sci-fi).

Kolejna niewybaczalna rzecz w koncepcji autora, to antropocentryzm, do tego jego marksistowska wersja. Może nie w wersji aż tak idiotycznej, jak świetlne miecze i gwiezdne księżniczki rodem z Gwiezdnych Wojen, ale jednak. Rozumiem, jak trudno wyobrazić sobie socjologiczną strukturę ludzkiego świata przyszłości, ale popadanie w banał, to dla mnie żenada. Zanim dotrzemy do czasów technologii pozwalającej na kosmiczne podróże międzygwiezdne (o ile w ogóle ten czas nadejdzie),to ludzkość zaliczy różne koncepcje ideologiczne i organizacyjne, jak sądzę i nie mające wiele wspólnego z dzisiejszymi wyobrażeniami.

Ze smutkiem stwierdzam brak pisarzy zdolnych do tworzenia literatury sci-fi z prawdziwego zdarzenia. Nikt nie potrafi z prawdziwym rozmachem wyobrazić sobie przyszłości z uwzględnieniem tych technologii, które już dzisiaj widać zza horyzontu?

To, co mnie w tej książce najbardziej wkurza pięknie opisał użytkownik ZaaQazany.
To jest fiction, ale brakuje science. Stek bzdur ubranych w akcję z amerykańskimi bohaterami zmiękczonymi moralnie na sposób marksistowski. W dawnych dobrych czasach wbijało się zdrajców i masowych morderców na pal, a tu preferowana jest metoda strzelania w nogę, żeby broń cie Panie Boże nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
486
79

Na półkach: , ,

Co można napisać? Space opera trwa nadal, albo może własnie się zaczyna nowa?

Co można napisać? Space opera trwa nadal, albo może własnie się zaczyna nowa?

Pokaż mimo to

avatar
1189
829

Na półkach:

Kosmos... - miejsce odwiecznych marzeń, pragnień i ambitnych dążeń człowieka dotarcia tam, gdzie nie sięga ludzka wyobraźnia. Odkrywanie nowych światów, ich kolonizacja, budowanie coraz to lepszych okrętów i sztucznych baz w przestrzeni - oto sen, o którym śnimy, a który to pewnego dnia stanie się rzeczywistością. Jednak podbój kosmosu wiąże się z czymś jeszcze, a mianowicie koniecznością zmierzenia z tym, co w nim odkryjemy... O takim scenariuszu opowiada właśnie pasjonujący cykl powieściowy Nicka Webba pt. "Stara Flota", której to kolejna - czwarta już odsłona pt. "Niepodległość", ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Drageus Publishing House!

Fabuła książka przedstawia nam wydarzenia rozgrywające się 30 lat po ostatecznej konfrontacji ludzkości, z przerażającym najeźdźcą ludzkich przestrzeni - Rojem. Osiągnięty wielką ceną i niewyobrażalnymi stratami pokój, nie jest jednak dany raz na zawsze, o czym przekonuje się dobitnie słynna bohaterka wojny z Rojem - admirał Proctor. Oto bowiem zostaje ona poproszona o powrót do służby i pomoc w walce z nowym, tajemniczym i nieprzewidywalnym wrogiem, którego to zaledwie jednej kosmiczny okręt, jest w stanie niszczyć całe światy. Jak się jednak wkrótce okazuje, walka z obcym agresorem nie będzie jedyną wojną, jaką przyjdzie stoczyć admirał Shelby Proctor...

Najnowsza odsłona kosmiczno-wojennego cyklu Nicka Webba, raz jeszcze zabiera nas swoimi stronami w gwiazdy, gdzie to przyjdzie stoczyć nam walkę z nieznającym litości wrogiem, który pojawił się znikąd i rozpoczął swoją straszliwą eksterminację ludzkości... Walkę na pokładzie wspaniałego okrętu "Niepodległość", za kokpitami kosmicznych myśliwców, czy też przy sterach gwiezdnych transporterów, które także odegrają w tej potyczce ważną rolę. Jednocześnie jednak przyjdzie nam zasmakować tu jeszcze jednej formy walki - tej najbardziej podłej i nieobliczalnej, czyli ludzkiej walki o władzę, wpływy i wielkie pieniądze. Jedno jest pewne - komandor Proctor i jej załodze przyjdzie przeżyć moc niezwykłych przygód, co nas czytelników, może tylko i wyłącznie cieszyć...!

Pod względem fabularnym powieść ta prezentuje się bardzo ciekawie, oferując nam sobą najpierw intrygujący i tajemniczy prolog, następnie wprowadzenie - tak nas, jak i bohaterów w realia tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć, by wreszcie rozpocząć długą i spektakularną misję "Niepodległości", podczas której przyjdzie czas na walkę z okrętem obcych, odwiedzenie licznych światów ludzkiej przestrzeni, spotkanie ze znanymi i względnie pokojowo nastawionymi kosmicznymi gatunkami, jak i też odkrywanie kolejnych elementów śledczej układanki, która łączy się z władzą, polityką i pewną zbrodnią... I tak, jak to miało miejsce w przypadku trzech poprzednich odsłon tego cyklu, tak i tym razem autor serwuje nam tu liczne zmiany lokacji, swobodne przechodzenie pomiędzy perspektywami kilku głównych bohaterów, czy też chociażby umiejętny balans pomiędzy tym, co spektakularne, dramatyczne i zabawne, gdyż rubasznego humoru z pewnością tu nie brakuje;)

Skoro mowa o bohaterach, to ci z pewnością prezentują się co najmniej ciekawie. To na pozór twardzi, bezkompromisowi i oddani służbie żołnierze, ale gdzieś tam w środku nie wolni od bagażu przeżyć, emocji i odpowiedzialności za tych, którzy służą pod ich rozkazami. Komandor Proctor imponuje nam swoim doświadczeniem, inteligencją, odwagą i umiejętnością odnajdywania się w każdej sytuacji, co zważywszy na fakt, iż liczy sobie już ponad 70-lat, jest naprawdę godnym podziwu. Jej najbliższy przyjaciel, towarzysz z poprzedniej wojny i zarazem dowództwa eskadry myśliwców "Niepodległości" - Tyler "Chojrak" Volz, to świetny pilot, doświadczony weteran i służący zawsze wsparciem dla Shelby mężczyzna, którego charakteryzuje także specyficzne poczucie humoru. I wreszcie trzecia z głównych postaci tej historii - Ethan Zivik, czyli skłócony z ojcem syn "Chojraka", a przy tym znakomity pilot, która ma niebywały dar do pakowania się w wielkie kłopoty... To oni wiodą prym w tej opowieści, ale oczywiście ciekawych bohaterów z drugiego planu, jest tu znacznie więcej...

Niezmiennie - jak to u Nicka Webba, wspaniale prezentuje się tu także wizja kosmicznej przyszłości, czyli podział ludzkości na frakcje, nad którymi to względną kontrolę sprawuje Zjednoczona Ziemia ze swoją militarną formacją Sił Obronnych Ziemi, choć u ich boku rośnie groźna, rewolucyjna konkurencja - tzw. Galaktyczny Kongres Ludzkości. A gdzieś w tym wszystkim znajdują się również potężne korporacje, które de facto mają nie mniejszą władzę, niż Rząd i Prezydent Zjednoczonej Ziemi. To polityka, ale na ten świat składają się również fascynujące wierzenia - m.in. w powrót Mesjasza w osobie poległego w wojnie z Rojem kapitana Timothy' ego Grangera, czy też wreszcie imponujących rozmiarów rozwiązania technologiczne, z ukierunkowaniem na te o charakterze militarnym. A skoro tak, to i walka - kosmiczna walka prezentuje się tu znakomicie, efektownie i niezwykle elektryzująco!

Powieść "Konstytucja", to bez wątpienia kolejna znakomita i porywająca odsłona cyklu Nicka Webba, która przypadnie do gustów miłośników tej militarnej sagi. O jej znakomitości świadczą jednak nie tylko barwna fabuła, wielkie emocje i przednia zabawą, jaką sobą oferuje, ale też i ten oto fakt, iż ta część stanowi niejako punkt zwrotny w całym cyklu, a dokładniej rzeczy biorąc nowy początek, znamionujący sobą bardzo ciekawy ciąg dalszy, który wkrótce poznamy za sprawą premiery kolejnych tomów "Starej Floty". Tym bardziej zatem polecam i zachęcam wszystkich do lektury tej opowieści, która daje nam sobą wszystko to, czego tylko od pozycji spod znaku militarnej fantastyki, moglibyśmy oczekiwać!

Kosmos... - miejsce odwiecznych marzeń, pragnień i ambitnych dążeń człowieka dotarcia tam, gdzie nie sięga ludzka wyobraźnia. Odkrywanie nowych światów, ich kolonizacja, budowanie coraz to lepszych okrętów i sztucznych baz w przestrzeni - oto sen, o którym śnimy, a który to pewnego dnia stanie się rzeczywistością. Jednak podbój kosmosu wiąże się z czymś jeszcze, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1487
993

Na półkach: ,

Zacznę od wspomnień o pierwszych 3 tomach. Było (jest) to stare dobre Sci-Fi w klasycznym stylu. Wszystko podzielone wyraźnie na tych dobrych nas, czyli ludzi z korzeniami amerykańskimi, i tych złych nich, czyli obca rasa i potomkowie Rosjan. Kosmiczne walki, patos, wzniosłe idee i ratowanie ludzkości. No jak nic. Cud malina. Wszystko ładnie zakończone w trzecim tomie heroicznym uczynkiem głównego bohatera. Koniec.

Nagle, z nieznanych rubieży wszechświata, wyłania się 4 tom. Ale jak to, zapyta siebie przerażony ziemianin, kolejna inwazja? Pewnie Webbowi tak dobrze poszły 3 tomy że postanowił napisać kolejny. Chronologicznie wydarzenia dzieją się 30 lat później niż w trylogii. Do tego statek, niebędący w składzie Starej Floty, tylko wybudowany tu i teraz. Granger leci gdzieś tam w czarna dziurę a jego miejsce zajmuje postać Shelby Proctor. Odwołana z emerytury otrzymuje dowództwo nad tytułowym OZF "Niepodległość".
Mimo nawiązań do pierwszych tomów Webb śmiało mógł zapoczątkować nowy cykl. Całość niekoniecznie wpisała się w tematykę poprzednich, ani w ich wzniosło-patetyczny nastrój. Było raczej politycznie i mało obco. Walki także nie porażały swoim rozmachem. Więcej miejsca zajęło latanie i gadanie niż błyski wiązek laserowych. Co nie zmienia faktu że teraz z trylogii może się zrobić spokojnie namiastka wszystkich dzieł Lenina, czyli całe 48 tomów.
Ale to już nie będzie Stara Flota, a ja nie jestem grangerystą i uważam, że jego powrót w żaden sposób nie będzie się wpisywał w fizykę współczesnej literatury fantastycznej, gdyż nawet w światach wyimaginowanych powinny rządzić określone prawa.

Może być, ale nie jest to TO.

Zacznę od wspomnień o pierwszych 3 tomach. Było (jest) to stare dobre Sci-Fi w klasycznym stylu. Wszystko podzielone wyraźnie na tych dobrych nas, czyli ludzi z korzeniami amerykańskimi, i tych złych nich, czyli obca rasa i potomkowie Rosjan. Kosmiczne walki, patos, wzniosłe idee i ratowanie ludzkości. No jak nic. Cud malina. Wszystko ładnie zakończone w trzecim tomie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
52
50

Na półkach:

Całą recenzje znajdziecie tutaj https://grafnertpl.blogspot.com/2018/10/nick-webb.html, pozdrawiam KG

Całą recenzje znajdziecie tutaj https://grafnertpl.blogspot.com/2018/10/nick-webb.html, pozdrawiam KG

Pokaż mimo to

avatar
86
11

Na półkach:

Dawno się tak nie wciągnąłem by zarwać noc

Dawno się tak nie wciągnąłem by zarwać noc

Pokaż mimo to

avatar
26
20

Na półkach:

Niestety, ale brakuje głównego bohatera z poprzednich tomów.
Teraz czyta się to jakoś dziwnie i samej akcji jakby mniej.

Niestety, ale brakuje głównego bohatera z poprzednich tomów.
Teraz czyta się to jakoś dziwnie i samej akcji jakby mniej.

Pokaż mimo to

avatar
340
85

Na półkach: , ,

Zgaduję,że autor,po poprzedniej trylogii 3 książek,rozpisał to na kolejne 3 książki.w tej książce niewiele się dzieje-kuzyn shelby proctor ginie,leci ona z ziemii na parę dni sprawdzić co i jak,i wraca+parę innych wątków.nic skomplikowanego.

Zgaduję,że autor,po poprzedniej trylogii 3 książek,rozpisał to na kolejne 3 książki.w tej książce niewiele się dzieje-kuzyn shelby proctor ginie,leci ona z ziemii na parę dni sprawdzić co i jak,i wraca+parę innych wątków.nic skomplikowanego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    173
  • Chcę przeczytać
    58
  • Posiadam
    33
  • 2019
    5
  • Fantastyka
    4
  • Science Fiction
    3
  • Teraz czytam
    3
  • 2023
    3
  • 2020
    2
  • Audiobooki
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Niepodległość


Podobne książki

Przeczytaj także