Heaven. Miasto elfów Christoph Marzi 6,5
ocenił(a) na 55 lata temu Można powiedzieć, że książkę przeczytałam ze względu na moją siostrę, która bardzo miała ochotę na tę pozycję od dłuższego czasu. Tytuł brzmi całkiem intrygująco, a okładka przykuwa naszą uwagę. Po przeczytaniu mam tylko jedno ważne pytania. Gdzie są te elfy z tego tytułu? Liczyłam, że pojawi ich się sporo na kartach powieści, a tak się nie stało. Zawiodłam się trochę w tej kwestii. Chociaż te tu ukazane nie przypominają tych, o których byśmy pomyśleli. Autor postanowił je w jakiś sposób powiązać z niebem.
Dowiadujemy się, że nasza główna bohaterka nie ma serca i to dosłownie, gdyż zostało jej odebrane przez złych ludzi. Można by pomyśleć, że Heaven oszalała, gdyż to jest po prostu niemożliwe, nie można tak żyć. David spotyka ją na dachu i trudno mu uwierzyć w tę historię, która nie ma sensu. Jednakże dotyka miejsca, gdzie powinno znajdować się serce, ale nic nie czuje. W szpitalu to potwierdzają. I teraz zaczyna się ucieczka przed ludźmi, którzy nie zamierzają sobie odpuścić Heaven. Chcą dokończyć to, co zaczęli. Pojawia się coraz więcej pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Od początku zainteresowała mnie ta historia, ale im dalej, tym gorzej. Nie spodobało mi się, w jaki sposób to się wszystko zakończyło.
David znalazł się przypadkiem w tej kłopotliwej sytuacji. Heaven też nic z tego nie może zrozumieć. Razem chcą dotrzeć do prawdy. Bohaterowie okazali się być całkiem w porządku, ale nie sądzę, że za jakiś czas będę pamiętała o nich.
"Heaven. Miasto elfów" to książka nawet ciekawa, ale nie jest ona wyjątkowa. Nie wszystko mi się w niej podobało, a i tak miałam kłopot z oderwaniem się od niej. Może tym młodszym czytelnikom ta książka bardziej przypadnie do gustu. No i gdzie te tytułowe elfy?
♥ Julia