Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Natalia Jagiełło-Dąbrowska
2
6,7/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Urodzona: 27.11.1988
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttps://www.facebook.com/natalia.jagiello.dabrowska/
6,7/10średnia ocena książek autora
189 przeczytało książki autora
228 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Ten autor należy do naszej społeczności, ma 0 książek w swojej biblioteczce.Sprawdź co czyta autor
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kiedy przyjdzie czas
Natalia Jagiełło-Dąbrowska
Cykl: Nasze kiedyś (tom 2)
6,9 z 54 ocen
129 czytelników 11 opinii
2018
Nasze kiedyś
Natalia Jagiełło-Dąbrowska
Cykl: Nasze kiedyś (tom 1)
6,5 z 137 ocen
335 czytelników 30 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Kiedy przyjdzie czas Natalia Jagiełło-Dąbrowska
6,9
Jakiś czas temu wpadła w moje ręce debiutancka powieść Natalii Jagiełło – Dąbrowskiej „Nasze kiedyś”. Książka mimo kilku mankamentów bardzo mi się podobała, więc gdy tylko dowiedziałam się, że wychodzi druga część historii Julii i Hektora, wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Czy książka mnie usatysfakcjonowała? Zapraszam na recenzję.
„Urlop na Majorce był najlepszym urlopem w życiu Julii. I zakończył się w najgorszy z możliwych sposobów. Julia wraca do Londynu przekonana, że Hektor, jej wielka miłość, oszukał ją, że była tylko jego zabawką. Pragnie o wszystkim zapomnieć, pogodzić się ze stratą i bólem. Tęsknota jest jednak silna, a Hektor nie ustępuje, nieustannie szukając z nią kontaktu. W nadziei na odnalezienie spokoju Julia wyjeżdża w swoje rodzinne strony. Tu będzie musiała się zmierzyć ze swoją przeszłością i podjąć decyzje, które zaważą na jej dalszym życiu…”
„Kiedy przyjdzie czas” to powieść, która w moim odczuciu jest dużo lepsza niż część pierwsza. Jest bardziej dopracowana, dopieszczona i na pewno bardziej emocjonująca. Myślę, że każdy, kto rozpoczął przygodę z historią Julii i Hektora, będzie w pełni usatysfakcjonowany jej zakończeniem. Książka jest sporych gabarytów, bo ma aż ponad 450 stron, ale czyta się ja naprawdę bardzo szybko, myślę, że dzieje się tak za sprawą stylu, jakim została napisana, który jest niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze. Dużym plusem jest także narracja poprowadzona w pierwszej osobie, dzięki której mogłam zagłębić się w przemyśleniach i uczuciach głównej bohaterki. Według mnie ta część jest dużo cięższa, na pewno bardziej wzruszająca i poruszająca trudne i bolesne tematy. Autorka skupiła się na wielu aspektach z życia bohaterki, z którymi kobieta będzie musiała sobie poradzić. Książka pełna jest realizmu, nic w niej nie zostało przekoloryzowane czy wyidealizowane, a takie historie lubię najbardziej, bo wtedy łatwiej jest mi się zidentyfikować z bohaterami.
Jeżeli jestem już przy bohaterach, to muszę napisać, że wreszcie udało mi się polubić Julię, w poprzedniej części miałam z tym problem i choć teraz nie raz denerwowała mnie swoim, można by rzec dziecinnym zachowaniem, to jednak udało się mi, obdarzyć ją sympatią. Za to jeżeli chodzi o Hektora, to teraz zdecydowanie go polubiłam i nie raz zaimponował mi swoją wytrwałością i dążeniem do celu.
Historia Julii nie należy łatwych, prostych i przyjemnych, ale takie właśnie jest prawdziwe życie, które często ma słodko-gorzki smak. To przepiękna opowieść o miłości, o przyjaźni, która nie raz Was wzruszy, rozbawi, ale przede wszystkim chwyci za serce. Polecam Wam z czystym sumieniem obydwie książki Natalii Jagiełło – Dąbrowskiej i jestem przekonana, że się nie zawiedziecie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Kiedy przyjdzie czas Natalia Jagiełło-Dąbrowska
6,9
Cykl powieściowy autorstwa pani Natalii Jagiełło-Dąbrowskiej cieszy się ogromną popularnością. Zupełnie nie rozumiem tego fenomenu, bo dla mnie powieść „Kiedy przyjdzie czas” sprowadzała się do dialogów typu:
- Jestem twardy.
- A ja mokra.
„Kiedy przyjdzie czas” jest kontynuacją powieści „Nasze kiedyś”, wydanej w 2016 roku. W pierwszym tomie poznaliśmy dwoje głównych bohaterów – Polkę Julię Kot oraz Hiszpana Hektora Rodrigueza, którzy zakochali się w sobie podczas pobytu na gorącej Majorce, jednak przez jedno głupie nieporozumienie szybko rozstali. „Kiedy przyjdzie czas” rozpoczyna się w momencie, gdy Julia powraca do domu i chce za wszelką cenę wymazać Hektora ze swojego życia.
Książka nie podobała mi się, i to z wielu powodów. Wystawiłam jej jednak ocenę dostateczną, ponieważ były momenty, w których akcja czy też opisy wciągały i od „plusów” rozpocznę swoją recenzję.
W powieści sporo jest fragmentów pięknie opisujących rodzące się uczucie, zwłaszcza etap zauroczenia i dojrzewania miłości. Bardzo ładnie zostały również przedstawione relacje rodzinne państwa Kotów, zwłaszcza w obliczu choroby matki Julii.
Ważnym wątkiem w „Kiedy przyjdzie czas” są też przeżycia Julii związane z gwałtem, którego doświadczyła jako nastolatka. W jednej ze scen Julia spotyka gwałciciela, a rozmowa z nim pozwala jej zmierzyć się z tym trudnym doświadczeniem. Autorka przedstawia nam całą gamę uczuć – zarówno fizycznych, jak i psychicznych – z którymi musi się zmagać zgwałcona kobieta: ból fizyczny, strach przed ciążą, wstręt wobec swojego ciała, nienawiść i strach przed mężczyznami, wstyd i obawa, że jej bolesna tajemnica wyjdzie na jaw, jednoczesne pragnienie, by zwierzyć się komuś ze swego bolesnego sekretu i strach, że owo wyznanie zniszczy życie jej najbliższych, w końcu próba pogodzenia się z losem, ucieczka w inne zainteresowania i zajęcia, zapomnienie, wreszcie wybaczenie swemu prześladowcy i nawiązanie więzi uczuciowej z nowym mężczyzną. To „studium kobiety zgwałconej” jest najbardziej interesującym fragmentem powieści.
Poza tym jest już tylko gorzej. Książka jest bardzo nierówna – tak naprawdę akcja robi się interesująca gdzieś dopiero od 130 strony, gdy Julia powraca do rodzinnego miasteczka i musi zmierzyć się z bolesną przeszłością. Niestety dalej również pojawiają się wątki wlekące się jak flaki z olejem. I tak naprawdę w liczącej ponad 450 stron powieści dzieje się niewiele.
Druga sprawa to język. Miejscami powieść jest po prostu wulgarna. Już na początku straszą ohydne opisy wymiotów Julii, która za dużo wypiła („Wyszarpuję się z objęć Jeffa i opierając się o pierwsze drzewo, gdzieś tam w parku Świętego Jakuba, puszczam obrzydliwego pawia. Fuj! Blee!” „- Nie lubię piwa – Udaje mi się wypaplać jakoś niewyraźnie, po czym od razu wymiotuję po raz kolejny. Leje się ze mnie jak z węża strażackiego i przez chwilę mam wrażenie, że przez to umrę (…)”, s. 45).
Dialogi są idiotyczne, pełne utartych frazesów jakich pełno w pierwszym z brzegu romansidle. Najgorzej jednak wypadają opisy relacji pomiędzy Julią a Hektorem, a już zwłaszcza ich seksu.
Oczywiście sporo jest fragmentów romantycznych, o których wspominałam w „plusach”, ale pozostają one w cieniu scen bardzo niesmacznych.
Postać Julii to koszmar dla feministek. Ja wprawdzie feministką nie jestem, ale uważam, że ta dziewczyna nie ma w sobie krzty godności. W obecności Hektora zachowuje się jak słodka idiotka, gotowa spełniać każde jego zachcianki, zwłaszcza te łóżkowe. A już sceny erotyczne są jak z taniego pornosa („No i siadam. Tak normalnie, cipką na jego nabiegłych krwią ustach, a tyłkiem na klatce piersiowej. Tak chyba jest dobrze. A nich liże (…) Liże mnie całą, wargi, łechtaczkę i wejście do pochwy.”, s. 207). Hektor odnosi się do Julii jak do dziewczyny na telefon, a nie jak przystało zachowywać się wobec kobiety, z którą chce się spędzić życie, Zresztą Julia nie jest lepsza, pozwala ze sobą robić, co tylko jej facetowi się podoba („- To będzie szybka jazda, rozumiesz? Wejdę w ciebie. Zrobię to mocno… Będę cię pieprzył”, s. 270; „- Pieprz mnie skarbie. Mocniej, proszę… - O tak, bierz mnie całego, słodka dziewczyno… Uwielbiam twoją wygłodniałą cipkę. – A ja uwielbiam twojego wielkiego kutasa.”, s. 428-429). Oprócz tego zarówno główni bohaterowie, jak i ich rodzina oraz przyjaciele wciąż zwracają się do siebie per „pipo”, „kutasie”, „gnoju” itp. Nawet matka Julii, którą uważam za jedną z sympatyczniejszych bohaterek książki, tak mówi o początkach swego związku: „Miałam siedemnaście lat, kiedy ten tutaj mężczyzna, zwany również waszym ojcem dobrał się do mojego tyłka (…)” (s. 93).
Zastanawia mnie, dlaczego uczucie tak piękne jakim jest miłość, również ta fizyczna, w literaturze coraz częściej sprowadzana jest do zwykłej pornografii, zwierzęcego aktu niemającego nic wspólnego z prawdziwą miłością, a jedynie z zaspokojeniem popędów? Dlaczego bohaterowie rozmawiają ze sobą rynsztokowym językiem, niczym klient domu publicznego i pracująca tam prostytutka? Czy czytelników naprawdę zachwycają opisy wymiotów i dlaczego tego typu książki tak dobrze się sprzedają?
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": https://swiat-powiesc.blogspot.com/