Sweet Dandelion Micalea Smeltzer 7,1
ocenił(a) na 51 tydz. temu „𝐉𝐞𝐬́𝐥𝐢 𝐦𝐢𝐚ł𝐚𝐛𝐲𝐦 𝐰𝐲𝐦𝐲𝐬́𝐥𝐢𝐜́ 𝐣𝐚𝐤𝐚̨𝐬́ 𝐫𝐳𝐞𝐜𝐳 𝐝𝐨 𝐳𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐝 𝐬́𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢𝐚̨, 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐲ł𝐨𝐛𝐲 𝐧𝐚𝐣𝐰𝐚𝐳̇𝐧𝐢𝐞𝐣𝐬𝐳𝐚̨ 𝐳 𝐧𝐢𝐜𝐡.”
Licealistka Dandelion Meadows po tragicznych wydarzeniach, jakie spotkały jej rodzinę przenosi się do innego miasta, aby mieszkać z dwudziestopięcioletnim bratem, który został jej opiekunem po stracie mamy. W nowej szkole poznaje dwóch przyjaciół i odbywa codzienne spotkania ze szkolnym pedagogiem, o jedenaście lat starszym Lachlanem Taylorem. Ich relacja zmierza w kierunku, w którym nie powinna, jednak Dandelion nie stara się hamować i ukrywać swoich uczuć. Jak rozwinie się ta historia?
🌼 współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca 🌼
Chciałabym powiedzieć, że „Sweet Dandelion” było przyjemne, ale niestety nie mogę. Pragnęłam pokochać tę historię, jednak potencjał fabuły ogromnie ucierpiał na rzecz romansu głównych bohaterów, który dla mnie zdecydowanie nie wypadł nawet średnio. Ciężkie i niewygodne tematy poruszone w tej książce zostały zepchnięte na dalszy plan przez (mimo różnicy wieku) nastoletnie miłostki. Do połowy książki myślałam, że tak jak w przypadku dylogii Wildflowers tej samej autorki, wkręcę się dopiero po czasie, ale od połowy mój entuzjazm już całkowicie przepadł i miałam ochotę porzucić ten tytuł. Odniosłam wrażenie, że istotne wątki i sytuacje były przedstawiane zbyt płytko, dosłownie w kilku słowach, za to chwile uniesień naszej dwójki zajmowały całe rozdziały. Sytuacje, które nie wymagały rozwinięcia i nie wnosiły NIC do fabuły były rozwlekane na kilka stron. Wydawało mi się również, że kilka rzeczy się po prostu bez większego sensu powtórzyło. Jeśli chodzi o dialogi i ogólnie rozmowy między bohaterami - w moim odczuciu były sztywne i nieautentyczne. Rozmowy między Dandelion i jej bratem sprowadzały się wyłącznie do „Dani, przepraszam, że nie jestem wystarczająco dobrym opiekunem” i „ohh, nie mogę patrzeć, jak Sage obwinia się o to, że nie jest wystarczająco dobrym opiekunem”. Ta historia jest przewidywalna, raczej nie pojawiło się tutaj nic, czego bym się nie spodziewała, z wyjątkiem podróżowania Dani po świecie… Ale po co, to nie mam pojęcia 😅
Wątek romansu między uczennicą, a pedagogiem… Nie wiem jak to określić, bo Lachlan zachowywał się jak rówieśnik Dandelion. Motyw age gap został tutaj zatarty i ich relacja wypadła bardzo niekorzystnie, szczeniacko, pokuszę się o stwierdzenie, że w moim odczuciu po prostu żenująco. Lachlan nawet nie odegrał tej roli pedagoga, w oczach Dani był tylko hot nauczycielem w czarnej koszuli. Minął jakiś czas, a ja w ogóle nie zauważyłam powodu, dla którego mogliby się w sobie zakochać. Ale żeby nie było, że tylko narzekam! Przyjaciel Dani - Ansel. On był genialny i sprawił, że przeczytałam tę książkę do końca. Zabawny, uroczy, z dobrym sercem, zawsze wie co i kiedy powiedzieć. Uratował te historię. No i oczywiście wydanie tej książki jest PRZEPIĘKNE. Okładka skradła moje serce, jednak z bólem wyżej wymienionego organu stwierdzam, że treść niestety nie. Lektura liczy 560 stron, ale przeczytałam ją w ekstremalnym tempie, tak samo jak poprzednie książki autorki. Nie spodziewałam się takiego zawodu, tym bardziej po dylogii Wildflowers, którą bardzo miło wspominam.
Czy polecam „Sweet Dandelion”? Tak, polecam, bo na pewno znajdzie ona fanów. Jest napisana lekko i prosto. Każdy odbierze ją inaczej i na sto procent się komuś spodoba! Z resztą widzę po innych recenzjach, że ma swoich zwolenników 🩷 Tym razem niestety nie zaliczę się do tej grupy. Ja naprawdę nie chcę do niej zniechęcać, bo wszyscy mamy różny gust. Przekonajcie się sami, czytając „Sweet Dandelion” 🩷