Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Dziedzic
1
6,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Sprawa Jontona Tomasz Dziedzic
6,5
Lubię klimaty science fiction, może nie należą one do moich faworytów, ale lubię je i z chęcią po nie sięgam, jeśli się nadarzy okazja, a "Sprawa Jontona" własnie taką okazją się stała. Podchodziłam do niej z mieszanymi uczuciami, bo to cieniutka książeczka, zaledwie sto czterdzieści stron. I o czym można napisać, mając tak niewielkie pole?
Tomasz Dziedzic stworzył ciekawy świat, a przynajmniej próbował. Niby mamy tę nową rzeczywistość, pełną nowych pomysłów. Jest ona naprawdę ciekawie opisana, jednak dostajemy na jej temat jedynie suche informacje. Dowiadujemy się od bohaterów, jak działa Kopuła, w jaki sposób funkcjonują ludzie, ale nie widzimy tego. Otrzymujemy teorię, ale bez ukazania w praktyce. Ponadto brakło mi podstaw, odpowiedzi na pytania jak, kiedy i dlaczego. Wymagający czytelnik może być nieco zawiedziony tym faktem.
Jeśli chodzi o bohaterów mamy niezwykle wąski zakres. Znajdziemy tu naszego inspektora Jontona Marta, jego towarzysza, detektywa Hana Jatodara i garstkę bohaterów epizodycznych, których mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni. Można by sądzić w takim razie, że dzięki temu, lepiej będzie się można na nich skupić, ale dawało mi się, że postacie są by...być, tak po prostu. Nie zagłębiamy się w nie, niewiele się o nich dowiadujemy, nie znamy ich motywów, wydają się papierowe.
Śledztwo zaczyna się już od pierwszych stron i tak właściwie to tylko wokół niego powinna skupia się książka. W trakcie czytania jednak zauważyłam, że akcja obiera rożne kierunki, coraz bardziej oddalając się od początkowego założenia i prowadząc nas w zupełnie inne strony. Historii nie można odmówić nagłych zwrotów akcji i szybkości działania autora. Mamy ciekawą intrygę, niebanalną i skomplikowaną i mimo że później schodzi ona na dalszy plan, została dobrze poprowadzona.
Tomasz Dziedzic ma całkiem przystępny styl, choć poważnym zarzutem jest rażąca obojętność. W trakcie czytania nie czułam żadnych emocji, żadnego napięcia, a jedynie taką nijakość. Miejscami miałam problem z przebrnięciem, ponieważ czytało się ciężko i trzeba się odpowiednio skupić. Zawiłości i niejasności nie raz zawitały do mojej głowy, zmuszając mnie do powtórnego przeczytania fragmentu albo wysilenia szarych komórek.
"Sprawa Jontona" posiada potencjał i myślę, że byłby on wykorzystany, gdyby książka miała większa objętość, bo sto trzydzieści stron to zaledwie opowiadanie, w którym nie można się wystarczająco rozwinąć. Jednak ostatecznie bardzo miło spędziłam czas z tą lekturą i jeśli komuś nie przesadzają niedociągnięcia, a jest zainteresowany, niech sięgnie po książkę.
------
http://mojeksiazki-ola.blogspot.com/2015/10/sprawa-jontona-tomasz-dziedzic.html
Sprawa Jontona Tomasz Dziedzic
6,5
Przyszłość. Świat zamknięty jest pod Kopułą 144. Społeczeństwo odcięte jest od historii i osiągnięć technologicznych swoich przodków. Zwierzęta to wręcz mityczne stworzenia, a wszystko wytworzyć można z drożdży. Nad wszystkimi czuwa Techsuperkomputer. W najwyższym rangą dystrykcie żyje Jonton Mart, przeciętny pracownik CorpPolicji. Dostaje niecodzienne zadanie - ma rozwiązać tajemnicę związaną z pewnym adresem w niższym dystrykcie.
Science fiction chyba nigdy nie będzie moim ulubionym gatunkiem książkowym. Ta pozycja ma wszystko - akcje, ciekawe uniwersum, pomysł na fabułę. Może bohaterowie nieco szwankują, ale to chyba wina jednej rzeczy. Ta książka jest po prostu zbyt krótka. Zmieszczenie tego typu historii na zaledwie 135 stronach jest wręcz niemożliwe. Dlaczego? Już tłumaczę swe podejrzenia.
Akcja pędzi na łeb na szyje. Niby fajnie, bo nie można się nudzić. Ale jeśli strona po stronie wszystko zmienia się diametralnie, można dostać kociokwiku. Zwłaszcza jeśli jest to dość skomplikowane uniwersum przyszłości. A to takie jest. Pełno tu wszystkiego nowego, innego, przyszłościowego.
Mówiąc więcej o świecie. Jest naprawdę intrygujący. Niby podobny, ale jednak inny. I może ma się wrażenie, że gdzieś się to już widziało. Ale tu, to wszystko jest ciekawie ze sobą połączone i nie bije po oczach. Tylko znowu ta objętość.
I to chyba też przez nią bohaterowie kuleją. Skupienie wokół akcji i fabuły jest tak ogromne, że nie ma tu czasu na odpowiednie nakreślenie tych bohaterów. Co prawda nie ma ich tutaj zbyt wielu, ale nawet oni są do siebie bardzo podobni.
Poleam spojrzeć na okładkę. Jest doprawdy świetna. Niby nie ma to wielkiego znaczenia, ale jednak inaczej patrzy się na okładkę oddającą klimat książki. Ta bez wątpienia tak robi.
"Sprawa Jontona" to dość ciekawa lektura. Wymaga jednak ogromnego skupienia i przygotowania na lekturę, która może być nieco przyciężkawa.
Tekst z http://smieszna-nazwa.blogspot.com/