Za horyzontem Aly Martinez 7,6
„Chciałem tak wiele jej, ile byłbym w stanie dostać.
Ale nie ryzykując przy tym jej utraty.
Nie była gotowa na to, czego od niej chciałem. A ja byłem zdecydowany poczekać.
Dla Rity… Dla niej. Poczekałbym.”
Aly Martinez zdążyła nas przyzwyczaić do niezwykle emocjonalnych i zaskakujących historii. „Za horyzontem” jest w moim odczuciu nieco lżejszą opowieścią, a tym razem skupia się na bohaterach drugoplanowych dwóch poprzednich tomów serii „The Darkest Sunrise”.
Rita ostatnie siedem lat poświęciła swojemu mężowi, dbając o niego oraz stając się najlepszą wersją siebie, tak by spełnić jego oczekiwania. A on odwdzięczył się jej kilkumiesięcznym romansem z kobietą, której daleko było do jego ideału. Znajdując się na rozdrożu, zraniona, mając przed sobą perspektywę rozwodu i zostawienia swojego dotychczasowego życia, niespodziewanie odnajduje oparcie w kimś, kogo by o to nie podejrzewała.
Tanner ostatnie lata spędził w świetle reflektorów, prowadząc swój własny program kulinarny. Jego popularność jednak pod wieloma względami okazała się kłopotliwa. Kobietom, które spotykał na swojej drodze, daleko było do prawdziwości. Pragnęły jedynie tego, co oferowała im sława Tannera. Do czasu Rity, która w obliczu spotkania ze zdradzającym mężem i jego kochanką, szukała ratunku w ramionach Tannera, nie mając pojęcia z kim ma do czynienia. To wystarczyło, by całkowicie zmienić życie ich obojga.
Ich relacja jest słodka, dość szybko pojawia się między nimi nić porozumienia, ale w tym przypadku mi to nie przeszkadzało. Jest też pełna ciętych, zabawnych dialogów, które wywoływały mój śmiech. Aly Martinez naprawdę wspaniale wykreowała tę dwójkę. Oboje są zadziorni, ale nie tracą swojej wrażliwości. Autorka ubrała ich bagaż doświadczeń, który nie pozwala na zaangażowanie. Podobało mi się, że uwydatniła to, iż konieczne jest odnalezienie i pokochanie samych siebie. Bardzo polubiłam oboje. Rita urzekła mnie swoją siłą i determinacją. To kobieta petarda, która także miała chwile słabości, gdzie pokazywała swoją kruchość. Natomiast Tanner to prawdziwy ideał. To, jak starał się dla Rity, zdobywał ją troską i oddaniem. W przypadku zdrady obudowanie zaufania jest bardzo ciężkie, a on robił to powoli i skrupulatnie. To było cudowne!
„Za horyzontem” to powieść o odnajdywaniu samych siebie, gdy stabilny grunt zostaje wyrwany spod stóp. To piękna, lekka, zabawna, a przy tym emocjonalna historia, którą pochłania się na raz. Cieszę się, że ten tom powstał i mogliśmy zobaczyć, jak to wszystko wyglądało między Ritą i Tannerem, bo zdecydowanie zasługiwali na swoje pięć minut. Mimo iż wiem, że Aly Martinez potrafi uderzyć mocniej, to z czystym sumieniem i tak polecam Wam całą serię „The Darkest Sunrise”.