rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To niesamowite jak bardzo książki Pratchetta są dowcipne i ile dają przyjemności.

To niesamowite jak bardzo książki Pratchetta są dowcipne i ile dają przyjemności.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla wszystkich tych, którzy chcą się dowiedzieć, czy Lolita rzeczywiście jest arcydziełem i nie do końca wiedzą, co o książce myśleć, polecam wpis na swoim blogu - http://www.tylkosubiektywnie.pl/2016/03/ksiazkowo-2-lolita-vladimir-nabokov.html

Dla wszystkich tych, którzy chcą się dowiedzieć, czy Lolita rzeczywiście jest arcydziełem i nie do końca wiedzą, co o książce myśleć, polecam wpis na swoim blogu - http://www.tylkosubiektywnie.pl/2016/03/ksiazkowo-2-lolita-vladimir-nabokov.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajna, trzymająca w napięciu książka dla młodzieży. Dużo lepsza od filmu.

Fajna, trzymająca w napięciu książka dla młodzieży. Dużo lepsza od filmu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że dla kogoś, kto Japonią interesuje się od lat, ta książka nie będzie jakoś bardzo odkrywcza, ale jest to dobra pozycja, żeby uporządkować swoją ogólną wiedzę na temat tego kraju. Bardzo podoba mi się, że autor jest empatyczny, nie ocenia Japończyków i zwraca uwagę na to jak bardzo różnimy się mentalnie.

Myślę, że dla kogoś, kto Japonią interesuje się od lat, ta książka nie będzie jakoś bardzo odkrywcza, ale jest to dobra pozycja, żeby uporządkować swoją ogólną wiedzę na temat tego kraju. Bardzo podoba mi się, że autor jest empatyczny, nie ocenia Japończyków i zwraca uwagę na to jak bardzo różnimy się mentalnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

W porównaniu do poprzednich części jest po prostu przeciętna. Opowieść o zemście Hannibala na oprawcach z dzieciństwa i próba wyjaśnienia dlaczego Lecter jest potworem.
Aha i nie rozumiem czemu na okładce jest serialowy Will Graham? Ta postać była tylko i wyłącznie w "Czerwonym smoku".

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

W porównaniu do poprzednich części jest po prostu przeciętna. Opowieść o zemście Hannibala na oprawcach z dzieciństwa i próba wyjaśnienia dlaczego Lecter jest potworem.
Aha i nie rozumiem czemu na okładce jest serialowy Will Graham? Ta postać była tylko i wyłącznie w "Czerwonym smoku".

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra tak jak Czerwony smok i Milczenie owiec, ale nigdy nie zrozumiem zakończenia i tego w jaki sposób rozwinęła się relacja Starling i Hannibala.

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Dobra tak jak Czerwony smok i Milczenie owiec, ale nigdy nie zrozumiem zakończenia i tego w jaki sposób rozwinęła się relacja Starling i Hannibala.

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojej opinii o wszystkich książkach o Hannibalu na blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.pl/2015/09/ksiazkowo-1-czerwony-smok-milczenie-owiec-hannibal-hannibal-poczatek.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Elizabeth Strout dostała Pulitzera za to, że szarą codzienność potrafi opisać w tak fascynujący sposób.
Świetna książka. Polecam również wybitny serial na jej podstawie.

Elizabeth Strout dostała Pulitzera za to, że szarą codzienność potrafi opisać w tak fascynujący sposób.
Świetna książka. Polecam również wybitny serial na jej podstawie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Inteligentna i wrażliwa dziewczyna w świetny i do bólu szczery sposób przedstawiła jak to jest żyć z nałogiem.

Inteligentna i wrażliwa dziewczyna w świetny i do bólu szczery sposób przedstawiła jak to jest żyć z nałogiem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetny, bardzo dowcipny audiobook czytany przez fantastycznego Malajkata.

Świetny, bardzo dowcipny audiobook czytany przez fantastycznego Malajkata.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Napiszę szczerze, że przyciągnęła mnie piękna okładka i promocja na tę książkę. Niestety, treść nie okazała się już taka atrakcyjna. Postacie nie stały mi się bliskie, a wydarzenia nawet tragiczne nie zainteresowały mnie na tyle, żeby zaangażować się w losy bohaterów.
Ta książka mi jest po prostu obojętna. Nie jest ani dobra, ani zła.

Napiszę szczerze, że przyciągnęła mnie piękna okładka i promocja na tę książkę. Niestety, treść nie okazała się już taka atrakcyjna. Postacie nie stały mi się bliskie, a wydarzenia nawet tragiczne nie zainteresowały mnie na tyle, żeby zaangażować się w losy bohaterów.
Ta książka mi jest po prostu obojętna. Nie jest ani dobra, ani zła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka! Zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych. Bardzo dobrze wyjaśnia, jak ćwiczenia wpływają na nasze ciało i którą partię mięśni ćwiczymy w danej pozycji. Zdecydowanie polecam!

Świetna książka! Zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych. Bardzo dobrze wyjaśnia, jak ćwiczenia wpływają na nasze ciało i którą partię mięśni ćwiczymy w danej pozycji. Zdecydowanie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Maxa Brooksa to najlepsza dotąd spisana relacja świadków z wojny, której nie było. Czytając nie mogłam się nadziwić, jakie to wszystko wydaje się autentyczne i przede wszystkim prawdopodobne. Szczególnie jeśli chodzi o zachowanie ludzi i ich reakcje, które zostały tak spaczone przez cywilizację, że uciekając przed zombie nie zabierają ze sobą ciepłych ubrań, jedzenia, leków, broni, ale laptopy, komórki i aparaty fotograficzne. Nasz instynkt samozachowawczy został uśpiony i kto wie, czy kiedyś za to nie zapłacimy?

Więcej o książce i filmie na jej podstawie na moim blogu -> http://www.tylkosubiektywnie.com/2013/07/world-war-z.html

Książka Maxa Brooksa to najlepsza dotąd spisana relacja świadków z wojny, której nie było. Czytając nie mogłam się nadziwić, jakie to wszystko wydaje się autentyczne i przede wszystkim prawdopodobne. Szczególnie jeśli chodzi o zachowanie ludzi i ich reakcje, które zostały tak spaczone przez cywilizację, że uciekając przed zombie nie zabierają ze sobą ciepłych ubrań,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[Uwaga! Pojawiają się bardzo małe SPOILERY]

„Cukiernia pod Amorem. Hryciowie” to oczywiście ciąg dalszy wydarzeń z pozostałych tomów, ale też wprowadzenie nowego nazwiska. Jak już się mogliście domyśleć większa część akcji dzieje się podczas II wojny światowej. Oczywiście tak musi być, aby dojść do czasów współczesnych i rozwiązania zagadki pierścienia Zajezierskich. Jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że tym razem autorka bardziej skupiła się na przedstawieniu faktów historycznych niż na ciekawym rozwinięciu osobowości bohaterów. Szczególnie losy Grażyny Toroszyn bardzo zadziwiają i wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że po tak dramatycznych wydarzeniach ona dalej jest silną i pewną siebie gwiazdą filmową. Nie podobał mi się też wątek, w którym Grażyna udaje chorobę (dokładniej głęboką depresję) i udaje jej się wywieźć w pole psychiatrów. Następnie, kiedy jest jej to na rękę, nagle zdrowieje i ponownie oszukuje lekarzy. To było bardzo naciągane, poza tym nie wierzę, że tak długi pobyt w zakładzie dla obłąkanych nie zostawiłby żadnej rysy na psychice tej kobiety. Podobnie jest z innymi bohaterami – ludźmi, którzy tracą na tej wojnie wszystko, ale zachowują się, jakby nic się nie stało. Później po prostu wszystko odbudowują i żyją bez żadnego ciężaru, czy problemów spowodowanych wojną. Wystarczy porozmawiać z dziadkami, czy innymi ludźmi, którzy przeżyli ten straszny czas, żeby zobaczyć, jakim piętnem jest wyjście z tego piekła.

Kolejna sprawa to wyjaśnienie zagadki pierścienia. Czekałam na jakąś wielką sensację, do której będę przewracać kartki z zawrotną prędkością, aż do ostatniej strony, a dostałam spokojną, senną wręcz opowieść, z której samemu można było wywnioskować zakończenie. Nie uważam, że to wada. Po prostu spodziewałam się czegoś innego, po rozpaleniu ciekawości pierwszym tomem.

Trzecia część „Cukierni pod Amorem” to dobra książka. Nie jest tak wciągająca, czy zaskakująca jak wcześniejsze dwa tomy, ale jest wzorowym zakończeniem tej historii.

[ recenzja opublikowana została na moim blogu - http://przyjemnostki.wordpress.com/ ]

[Uwaga! Pojawiają się bardzo małe SPOILERY]

„Cukiernia pod Amorem. Hryciowie” to oczywiście ciąg dalszy wydarzeń z pozostałych tomów, ale też wprowadzenie nowego nazwiska. Jak już się mogliście domyśleć większa część akcji dzieje się podczas II wojny światowej. Oczywiście tak musi być, aby dojść do czasów współczesnych i rozwiązania zagadki pierścienia Zajezierskich....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię pisanie pani Gregory, ponieważ nikt tak jak ona nie oddaje atmosfery czasów panowania Tudorów. Jednak rażą mnie jej sympatie i antypatie do bohaterów, na czym bardzo cierpią ich portrety psychologiczne i motywy działań.

„Czarownica” zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nareszcie główna bohaterka jest wielowymiarowa, rozwija się, zmienia i kiedy myślimy, że wiemy o niej wszystko staje się nieprzewidywalna i bardzo zaskakuje.

[ cała recenzja opublikowana została na moim blogu - http://przyjemnostki.wordpress.com/2011/10/04/czarownica-philippa-gregory/ ]

Lubię pisanie pani Gregory, ponieważ nikt tak jak ona nie oddaje atmosfery czasów panowania Tudorów. Jednak rażą mnie jej sympatie i antypatie do bohaterów, na czym bardzo cierpią ich portrety psychologiczne i motywy działań.

„Czarownica” zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nareszcie główna bohaterka jest wielowymiarowa, rozwija się, zmienia i kiedy myślimy, że wiemy o niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna książka uświadamiająca czytelnikowi, że problem jedzenia i niejedzenia leży w naszej psychice, a nie w czynnikach fizycznych.

Rewelacyjna książka uświadamiająca czytelnikowi, że problem jedzenia i niejedzenia leży w naszej psychice, a nie w czynnikach fizycznych.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W tym przypadku oczarowała mnie okładka. Obiecuje tajemnicę, magię i wyjątkową atmosferę. Gratulacje dla grafika – kawał dobrej roboty. Ten obraz równie dobrze mógłby być tłem dla wydarzeń z ukochanej przeze mnie „Gry o tron” Martina. Niestety, jeśli chodzi o plusy tej powieści, właśnie skończyłam je wymieniać.

Piętnastoletnia Emma wiedzie normalne życie zwykłej nastolatki. Jest typem samotniczki, nie czuje się do końca dobrze w świecie, w którym przyszło jej żyć. Nudną egzystencję przerywa tajemnicze wydarzenie – Emma znajduje rannego nietoperza i postanawia się nim zaopiekować. Zwierzątko okazuje się być wampirem i przez przypadek zabiera Emmę w magiczny świat zwany Agwatronem. Oczywiście dziewczyny nie powinno tam być – to magiczna kraina, a ona jest tylko człowiekiem. Przystojny wampir Dymitr razem ze swoimi przyjaciółmi postanawia odstawić Emmę na miejsce. Najpierw jednak muszą znaleźć czarodziejską fiolkę, dzięki której otworzą portal do świata ludzi. W międzyczasie zwiedzają Agwatron i główna bohaterka dowiaduje się o legendzie tego świata – wampirzej księżniczce, która zaginęła jako niemowlę piętnaście lat temu (licząc na ludzkie lata) i ma pewnego dnia powrócić do domu… Na domiar wszystkiego między Emmą a nieziemsko pięknym Dymitrem rodzi się uczucie.

Niestety, ale bardzo dokładnie widać, że autorka „Dziedzictwa Agwatronu” jest szesnastoletnią dziewczyną. W takim wieku nie zostaje się pisarzem. Najpierw trzeba coś przeżyć, zebrać doświadczenia, przeczytać setki książek i zapracować na swój warsztat literacki. Sama pasja pisania nie wystarczy. Jeśli już w takim wieku kocha się pisanie to niech się to robi dla siebie, dla przyjaciół lub po prostu do szuflady. Niech ta twórczość poczeka, zdąży ostygnąć, dojrzeje pod krytycznym okiem ludzi znających się na literaturze. Nie jest konieczne tak wcześnie walczyć o wydanie swojej książki. Ten papier można przeznaczyć na coś innego – dojrzałego i przemyślanego. Oczywiście nie sądzę, że „Dziedzictwo Agwatronu” to pomyłka wydawnicza. To naiwna i do granic możliwości przewidywalna książeczka, w której mam wrażenie autorka inspiruje się lub wręcz bierze pełnymi garściami z „Alicji w krainie czarów”, „Zmierzchu” czy bajek Disneya. Moim zdaniem Paulina Koniuk powinna poczekać ze swoim debiutem dobre kilka lat. Niech sobie pożyje, pouczy się i poczyta klasyków, to jej na pewno dobrze zrobi. Życzę dziewczynie sukcesów, bo mimo wszystko wydając tę książeczkę wykazała się odwagą, a odważnych ludzi sobie cenię.

[ recenzja opublikowana została na moim blogu - http://przyjemnostki.wordpress.com/ ]

W tym przypadku oczarowała mnie okładka. Obiecuje tajemnicę, magię i wyjątkową atmosferę. Gratulacje dla grafika – kawał dobrej roboty. Ten obraz równie dobrze mógłby być tłem dla wydarzeń z ukochanej przeze mnie „Gry o tron” Martina. Niestety, jeśli chodzi o plusy tej powieści, właśnie skończyłam je wymieniać.

Piętnastoletnia Emma wiedzie normalne życie zwykłej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Keri Arthur nie zachwyciła mnie pierwszą częścią swojej dziewięciotomowej paranormalnej sagi. „Wschodzący księżyc” jest bardzo (z wielkim naciskiem na bardzo) przeciętną książką. Jednak po wielu namowach zwolenników tej serii postanowiłam dać jej drugą szansę. Czy zostałam zaskoczona? Oczywiście! Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że może w ogóle zaistnieć tak kiepsko zarysowana (a wręcz nabazgrolona kiepskimi kredkami) fabuła. W pierwszym tomie było źle, ale tu jest dziesięć razy gorzej. Dlaczego?

Zacznijmy od najmniej ważnych szczegółów – okładka. Zauważyłam albo brak pomysłu (poprzednia okładka wyglądała tak), albo bardzo przemyślany plan mający przyciągnąć czytelnika. Mianowicie jedna okładka od drugiej różni się tym, że rudowłosa dziewczyna jest minimalnie bardziej odwrócona w stronę oglądającego. Czy będzie odwracać się o kilka stopni za każdym razem i w końcu w dziewiątym tomie pokaże cycki? Marna promocja.

Fabuła woła o pomstę do nieba. Pytania zadane w poprzedniej części cały czas pozostają pytaniami, dostajemy tylko nic nie znaczące nazwiska. Riley nie jest już ogarnięta księżycową gorączką, którą autorka tłumaczyła jej seksualne wyuzdanie w pierwszej części, ale mimo wszystko główna bohaterka i tak pieprzy się (bo inaczej tego nie można nazwać) z każdym facetem, którego pozna (oprócz swojego brata i szefa). Idiotyczność niektórych scen erotycznych przerasta chyba nawet najgłupsze harlequiny… Riley już dawno powinna nabawić się obtarć narządu wiadomego, nie wspominając o kilku nieprzyjemnych chorobach.

Portrety psychologiczne postaci a raczej ich rażący brak mogą przyprawić wytrawnego czytelnika (za którego się nieskromnie uważam) o białą gorączkę. Główna bohaterka jest idiotką, która jeśli już myśli to na pewno nie mózgiem. Reszta bohaterów to albo przystojni wilkołacy/zmiennokształni/wampiry, którzy uprawiają z nią seks i jej nieustannie pragną, albo straszne potwory mutanty, które chcą ją zabić. Istnieją jeszcze tajemnicze nazwiska ludzi/wampirów/wilkołaków lub zmiennokształtnych (tego nie wiemy) odpowiedzialnych za powstawanie w laboratoriach tych potworów, które biegają za Riley z krwiożerczymi zamiarami. Dno i kilkanaście metrów mułu.

Jakakolwiek głębia, morał lub wiadomość między wierszami nie istnieje. Ta książka przypomina grę komputerową polegającą na tym, że naga laska (ewentualnie w strzępach ubrania) zabija potwory i biega z wielkim laserem lub pistoletem w dłoni (tyle z jej wcześniejszych obiekcji dotyczących zabijania) przerywaną często filmem pornograficznym. Czasami ktoś zaszaleje i z kimś porozmawia.

Mimo całej sympatii do Pana, który zajmuje się promocją tej serii, to moje ostatnie spotkanie z kiepskimi przygodami Riley. Szczerze mówiąc nawet się troszeczkę wstydzę, że zmarnowałam swój czas na taką wyjątkową szmirę. Nie polecam nikomu, nigdy i w żadnym wypadku!

[ recenzja opublikowana została na moim blogu - http://przyjemnostki.wordpress.com/ ]

Keri Arthur nie zachwyciła mnie pierwszą częścią swojej dziewięciotomowej paranormalnej sagi. „Wschodzący księżyc” jest bardzo (z wielkim naciskiem na bardzo) przeciętną książką. Jednak po wielu namowach zwolenników tej serii postanowiłam dać jej drugą szansę. Czy zostałam zaskoczona? Oczywiście! Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że może w ogóle zaistnieć tak kiepsko...

więcej Pokaż mimo to