-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2024-05-12
2024-02-13
Reportaż czyta się, a właściwie POCHŁANIA, niczym dobrze skonstruowaną książkę szpiegowską, która udanie splata w jedno literaturę grozy, kryminał, a miejscami nawet powieść przygodową. Autor demaskuje i bezlitośnie obnaża tajemnice hakerów. Obawiałam się, że jako zwykły użytkownik Internetu, z powierzchowną wiedzą na temat bezpieczeństwa w sieci, bez totalnej znajomości podstaw programowania, czy szyfrowania, będę miała problemy ze zrozumieniem hackerskich zawisłości. Autor postarał się jednak, aby opowiadana historia była zrozumiała i, co ważne, ZAJMUJĄCA, dla przeciętnego czytelnika, nieobeznanego z hackerskimi technikami i pomocna w zrozumieniu sposobów funkcjonowania tego procederu.
Reportaż skupia się na przedstawieniu najbardziej spektakularnych akcji przypisywanych gangowi cyfrowych oszustów, pracujących dla rządu Korei Północnej. Grupa Lazarus działa w ramach struktur wojskowych tego kraju i pozostaje pod jego nadzorem. Wspiera reżim tego skrajnie totalitarnego państwa i udziela mu pomocy w zbieraniu funduszy na rozwój programów wojskowych, w tym… arsenału nuklearnego. Zaangażowana była nie tylko w szpiegowskie kampanie wojskowe, ale też sabotaż działalności instytucji finansowych (banki w wielu miastach świata, giełdy kryptowalut), stacji medialnych (np. Sony Pictures) oraz fabryk, manufaktur i szpitali.
Przerażające: państwo rozumiane jako „forma organizacji społeczeństwa mającego na celu stanowienie i wykonywanie PRAWA na określonym terytorium”, sankcjonuje przestępczość!
Przyznam, że najbardziej zajmujące w reportażu były dla mnie treści traktujące o funkcjonowaniu zwykłych obywateli w tym absurdalnym kraju. Na przykładzie kilku uciekinierów z reżimu Kingów, autor pokazuje dominację państwa autorytarnego nad prywatnym życiem mieszkańców. Przybliża np. w jaki sposób urzędnicy przygotowują się do zagranicznych wizyt – wybrani obywatele mają (nawet pod groźbą utraty życia, a na pewno długoletniego i ciężkiego więzienia) działać według ścisłych instrukcji, tak, aby goście otrzymali wizerunek idealnie działającego państwa. Znany nam obraz ściśle sterowanego i monitorowanego środowiska. My wiemy, że to fałsz, ale czy obywatele koreańscy też?
Zdawałoby się, że Korea Północna to zacofane państwo odizolowane od reszty świata, któremu obce są nowoczesne technologie. Nic bardziej mylnego – owszem przytłaczająca większość Koreańczyków z KRLD nie ma dostępu do Internetu, ba! nie maja nawet możliwości swobodnego korzystania z komputera, czy telefonu komórkowego. Oprócz warstw związanych z aparatem władzy. I to tylko na najwyższych szczeblach. Książka uświadamia, jak niebezpieczne stają się nowoczesne technologie w służbie nieobliczalnych przywódców, którzy w swoim skrajnie izolacjonistycznym nastawieniu, posuwają się do przestępstw, aby odciąć własnych obywateli od wiedzy, w jak w bardzo zacofanym kraju żyją.
Warto po nią sięgnąć, chociażby po to, aby zrozumieć, że przestępczość internetowa to nie tyle ryzyko dla jednostek (bo czyż sami nie zabiegamy o bezpieczeństwo swoich danych bankowych, czy chociażby poczty e-mail?), ale potężna broń, która w dobie cyfryzacji niemalże każdej dziedziny życia współczesnego społeczeństwa, jest zagrożeniem w skali globalnej.
Książka jest bogato zaopatrzona w przypisy źródłowe oraz indeks rzeczowy, co pozwala zainteresowanym tematem na poszerzenie wiedzy.
No i jeszcze jedno: po jej lekturze, na pewno nie będziecie bagatelizowali swojego własnego bezpieczeństwa w sieci :)
Za zaproszenie do przedpremierowej lektury bardzo dziękuję Wydawnictwu @szczeliny_
W kategorii reportażu daję bardzo mocną 8!
Reportaż czyta się, a właściwie POCHŁANIA, niczym dobrze skonstruowaną książkę szpiegowską, która udanie splata w jedno literaturę grozy, kryminał, a miejscami nawet powieść przygodową. Autor demaskuje i bezlitośnie obnaża tajemnice hakerów. Obawiałam się, że jako zwykły użytkownik Internetu, z powierzchowną wiedzą na temat bezpieczeństwa w sieci, bez totalnej znajomości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-28
Z ciekawością powróciłam do przewrotnej historii Nikodema Dyzmy, w nowej odsłonie @hardewydawnictwo. Opowieść o prostym cwaniaku, którego nazwisko stało się synonimem karierowiczostwa – niezmiennie aktualne! Historia znana mi, a mimo tego, pochłonęła całkowicie, jakby czytana na nowo.
Z ciekawością powróciłam do przewrotnej historii Nikodema Dyzmy, w nowej odsłonie @hardewydawnictwo. Opowieść o prostym cwaniaku, którego nazwisko stało się synonimem karierowiczostwa – niezmiennie aktualne! Historia znana mi, a mimo tego, pochłonęła całkowicie, jakby czytana na nowo.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-26
Czasami lubię wracać do książek, które kiedyś już czytałam.
Przez „Między ustami, a brzegiem pucharu” Marii Rodziewiczówny kiedyś, dawno temu, nie przebrnęłam. Pokonały mnie wybrzmiewający literacką naiwnością styl pisarki i dziewiętnastowieczna mentalność stworzonych przez nią bohaterów. Teraz sięgnęłam ponownie do lektury uwspółcześnionej wersji tej powieści, wydanej przez Harde Wydawnictwo w redakcji Kasi Bulicz-Kasprzak.
I niestety wciąż ten romans, opowiadający o przemianie, jakiej dokonać się może w człowieku tylko pod wpływem prawdziwej miłości, nie wywołuje we mnie entuzjazmu. Pomimo językowego uwspółcześnienia, niezmiennie brzmi dla mnie anachronicznie. Może ze względu na samą fabułę? Psychologiczne kreacje bohaterów odebrałam też jako zbyt silnie naznaczone mentalnością z przełomu wieków. I nawet (skądinąd bardzo dobra) współczesna redakcja, nie wyrwała tej książki z XIX-wiecznej narracji, chociaż znacznie ułatwia jej czytanie. Maria Rodziewiczówna, nazywana swego czasu „królową polskiego romansu”, mimo wszystko nie przetrwała według mnie próby czasu.
Oceniłabym tę książkę na 5 gwiazdek, ale podbijam do 7 właśnie za uwspółcześnioną wersję.
Czasami lubię wracać do książek, które kiedyś już czytałam.
Przez „Między ustami, a brzegiem pucharu” Marii Rodziewiczówny kiedyś, dawno temu, nie przebrnęłam. Pokonały mnie wybrzmiewający literacką naiwnością styl pisarki i dziewiętnastowieczna mentalność stworzonych przez nią bohaterów. Teraz sięgnęłam ponownie do lektury uwspółcześnionej wersji tej powieści, wydanej...
2023-01-03
Startuję w nowy, czytelniczy rok z książką absolutnie CUDOWNĄ! Książką pełną dobra i wzruszeń. Książką, która jest hołdem złożonym przyjaźni, miłości i zwyczajnej, ludzkiej życzliwości. Książką, która przywraca wiarę w CZŁOWIEKA. W dodatku napisaną tak świeżo, doprawioną szczyptą niewymuszonej ironii i błyskotliwym humorem. A kiedy trzeba… tak bardzo czułą. Świetna!
W pierwszym kontakcie Ove może wydać się gburowatym, czepialskim panem w mocno średnim wieku. Z pewnością każdy z nas spotkał się z taką osobą w swojej lokalnej społeczności. Przekonany o własnej nieomylności i dążący do tego, aby wszystko toczyło się według ustalonych zasad. JEGO zasad. Wydaje się, że nic nie spowoduje, abyśmy polubili „tego cholernego pieniacza”. Ale autor ma całkiem inne plany, co do uczuć czytelnika względem Ovego.
Ove to człowiek konkretu. Wielbiący nade wszystko jasne komunikaty. Chce, aby zwyczajne sprawy miały swój porządek i sens. Jest przekonany, że najlepiej się żyje, gdy ma się instrukcję. Oczywiście do wszystkiego. Buntuje się przeciwko jałowości międzyludzkim kontaktów i bezcelowości konsumpcyjnego życia. Przeciwko temu, że rzeczy stają się niepotrzebne, zanim zdążą się zużyć, czy zepsuć.
Na szczęście ma przy sobie Sonję – kobietę, która nigdy nie pozwala, aby to ciemność zwyciężyła. Ove idzie przez życie ze śrubokrętem i narzędziami w dłoni, zaś Sonja z Szekspirem, którym zaraża trudną wychowawczo młodzież. Jednak pewnego dnia Sonji braknie, a jedynym celem Ovego staje się pragnienie podążenia jej śladem. Magicznym zrządzeniem losu w tym najtrudniejszym, nagle pustym życiu Ovego, pojawia się cały zastęp ludzi, którzy ot, tak, zdawałoby się całkiem niechcący, burzą jego plan.
Zwykle polecam Wam książki, tym razem proszę, abyście tę koniecznie przeczytali. Zróbcie to, bo warto poznać Ovego. Zróbcie to dla siebie :)
Startuję w nowy, czytelniczy rok z książką absolutnie CUDOWNĄ! Książką pełną dobra i wzruszeń. Książką, która jest hołdem złożonym przyjaźni, miłości i zwyczajnej, ludzkiej życzliwości. Książką, która przywraca wiarę w CZŁOWIEKA. W dodatku napisaną tak świeżo, doprawioną szczyptą niewymuszonej ironii i błyskotliwym humorem. A kiedy trzeba… tak bardzo czułą. Świetna!
W...
2015-02
Moje pierwsze spotkanie z Miłoszewskim. Fajnie się czyta. Choć bać się nie bałam :P to momentami w napięciu trzyma :)
No i potwierdza się moje przekonanie, że wieżowiec z windą nie jest najfajniejszym miejscem do życia ha ha :)
Moje pierwsze spotkanie z Miłoszewskim. Fajnie się czyta. Choć bać się nie bałam :P to momentami w napięciu trzyma :)
No i potwierdza się moje przekonanie, że wieżowiec z windą nie jest najfajniejszym miejscem do życia ha ha :)
2015-01
Biografie zawsze lubiłam czytać, a szczególnie napisane z pasją i dociekliwością. Na kartach książki odnaleźć można nie tylko prze-genialnego muzyka, ale nade wszystko bardzo wrażliwego człowieka z bardzo pokręconym życiem, człowieka, na losie którego cieniem położyła się rodzinna sytuacja. Po tej lekturze zobaczyłam Jimiego, nie tylko ikonę swoich czasów, ikonę muzyki, ale zwykłego młodego chłopaka, zagubionego w swoim geniuszu, swoim smutnym dzieciństwie.
"Hey Joe, where you gonna run to now...
Biografie zawsze lubiłam czytać, a szczególnie napisane z pasją i dociekliwością. Na kartach książki odnaleźć można nie tylko prze-genialnego muzyka, ale nade wszystko bardzo wrażliwego człowieka z bardzo pokręconym życiem, człowieka, na losie którego cieniem położyła się rodzinna sytuacja. Po tej lekturze zobaczyłam Jimiego, nie tylko ikonę swoich czasów, ikonę muzyki, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze widzi się tylko sercem" - czyż można nie kochać Małego Księcia????????
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze widzi się tylko sercem" - czyż można nie kochać Małego Księcia????????
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-01
Literacka ciekawostka. Zdecydowanie dla wielbicieli Gombrowicza.
Literacka ciekawostka. Zdecydowanie dla wielbicieli Gombrowicza.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-01
To nie jest książka o umieraniu. To jest książka o Życiu. O miłości. O Joannie. Uśmiech dla Ciebie Joanno, gdziekolwiek jesteś...
To nie jest książka o umieraniu. To jest książka o Życiu. O miłości. O Joannie. Uśmiech dla Ciebie Joanno, gdziekolwiek jesteś...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po takiej książce, trudno będzie mi przez jakiś czas wrócić do czytania innej fabuły. Przyznam szczerze – końcówkę chłonęłam w skrajnym wzruszeniu.
Często recenzując powieści Jakuba Małeckiego, czytelnicy określają charakterystyczny styl pisarza, jako „sto procent Małeckiego w Małeckim”. Sama tak pisałam, mając zwykle na myśli obecną w Jego twórczości wyjątkową wrażliwość i empatię, zrozumienie dla ludzkich niedoskonałości i potknięć. I wreszcie elementy realizmu magicznego, które wnoszą w narrację czasami mrok, czasami światło, ale zawsze powodują, że nie chce się opuszczać świata stworzonego przez Małeckiego.
W przypadku „Korowodu” każdy będzie zastanawiał się, jak dużo Małeckiego – jako osoby, jako „JA – Jakub Małecki” – jest w powieści „Korowód”? Ta książka wzbudzi na spotkaniach autorskich lawinę pytań: „w jakim stopniu jest to powieść autobiograficzna?”
I za tę otwartość, która mnie jako czytelnika onieśmieliła, za te emocje, za odwagę – bo wierzę, że to przemyślany zabieg Pisarza – bardzo dziękuję Panu Jakubowi Małeckiemu. Cieszę się niezmiernie, że przed laty porzucił Pan ekonomię i bank, bo dzięki temu literatura polska zyskała wspaniałego PISARZA.
Mistrzostwo warsztatowe. Przeczytałam wszystkie książki Autora „Korowodu” i każda na swój wyjątkowy sposób kradła moje serce, ale z pełnym przekonaniem piszę teraz: oto w maju 2024 roku do rąk polskich czytelników trafia NAJLEPSZA powieść Jakuba Małeckiego.
Hm… nic nie napisałam o fabule?
„O czym jest ta książka?” – to źle zadane pytanie.
Ono powinno brzmieć:
"O KIM jest ta książka?”
Po takiej książce, trudno będzie mi przez jakiś czas wrócić do czytania innej fabuły. Przyznam szczerze – końcówkę chłonęłam w skrajnym wzruszeniu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzęsto recenzując powieści Jakuba Małeckiego, czytelnicy określają charakterystyczny styl pisarza, jako „sto procent Małeckiego w Małeckim”. Sama tak pisałam, mając zwykle na myśli obecną w Jego twórczości wyjątkową wrażliwość...