-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
2017-07-28
2017-07-23
Kiedy zobaczyłam na liście książek do recenzji „Alchemika z gwiazdy” i przeczytałam opis książki , jaki udostępniło mi wydawnictwo Novae Res, postanowiłam, że będzie to jedna z recenzowanych przeze mnie książek. Nie przeszkadza mi to, że jest to raczej literatura młodzieżowa, a ja do tej młodzieżowej kategorii już dawno nie należę (chyba, że duchowo J ). Lubię jednak czytać fantasy, zawsze interesowała mnie tematyka kamienia filozoficznego, a dodatkowo naprawdę lubię czytać literaturę skierowaną do młodszego pokolenia – mam świadomość, że moje dzieci za chwilę będą w takim wieku, że będą sięgać po tego typu książki (przynajmniej mam taką nadzieję).
Głównym bohaterem „Alchemika z gwiazdy” jest Karol, nadworny alchemik króla południa. Jest najlepszy w swoim fachu, bo ma ogromną widzę, którą cały czas próbuje pogłębiać czytając księgi. Gdy poznajemy Karola, jest zima, a właśnie zimą król południa zawsze zapada w sen i alchemik dzięki temu ma więcej wolnego czasu. Tej zimy jednak wydarza się coś niespodziewanego, co dotąd się nie zdarzało – król budzi się ze snu i Karol otrzymuje od niego ważne zadanie do wykonania. Nie może odmówić, bo oczekuje się od niego pomocy w każdym momencie, ale Karol nie ma nic przeciwko. Wie, że na tym polega jego praca. Lubi być pomocny. Także i tym razem, gdy król wyjawia mu, co chciałaby aby alchemik dla niego zrobił, tylko z początku ma obawy, bo nie lubi podróżować, a król chciałby aby alchemik wyruszył w podróż na poszukiwanie kamienia filozoficznego. Do czego potrzebny jest kamień królowi?
Kamień filozoficzny „potrafi zmienić każdy surowiec w złoto, być lekiem na każdą chorobę i zapewnić nieśmiertelność”. Kamień interesuje króla, bo dzięki niemu ma nadzieję uchronić swoich poddanych od śmierci.
Karol wyrusza w podróż mechanicznym orłem, maszyną której pilotowania uczył się dwa lata temu. Na szczęście jeszcze pamięta jak obsługiwać tą bojową maszynę. Czy uda mu się znaleźć kamień i wypełnić wolę króla. Kogo pozna podczas swojej podróży? Czy szczęśliwie powróci do królestwa?
„Alchemik z gwiazdy” to książka, którą przeczytałam w dwa wieczory. Nie jest to gruba książka, ale historia w niej opowiedziana zainteresowała mnie od samego początku. Autorka miała ciekawy pomysł na wykreowanie fantastycznego świata, w którym przyszło żyć bohaterom książki. Ciekawe opisy, pomysły na przygody oraz wydarzenia, które spotykają bohatera, stanowią moim zdaniem mocną stronę książki. Uważam jednak, że autorka mogła dodać niektórym bohaterom więcej wyrazistości. Wampir, z którym spotyka się Karol podczas swojej podróży mógłby być bardziej mroczny, skoro jego zadaniem było przestraszyć głównego bohatera. Nie była dla mnie też jasna rola, jaką pełni Incognito? Kolejną postacią, która wzbudziła moje zainteresowanie była Śmierć. Tutaj również miałam lekki niedosyt, bo postać i scena mogła być trochę bardziej rozbudowana i rozpisana.
Kiedy zobaczyłam na liście książek do recenzji „Alchemika z gwiazdy” i przeczytałam opis książki , jaki udostępniło mi wydawnictwo Novae Res, postanowiłam, że będzie to jedna z recenzowanych przeze mnie książek. Nie przeszkadza mi to, że jest to raczej literatura młodzieżowa, a ja do tej młodzieżowej kategorii już dawno nie należę (chyba, że duchowo J ). Lubię jednak czytać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-27
„Absurd jest nadzieją na opak”.
Czego można się spodziewać po książce o siostrze, która razem z innymi siostrami ze Zgromadzenia Sióstr Herbalistek prowadzi pogotowie? Śmiechu, absurdu, fantastycznych pomysłów autorki na przypadki podopiecznych, których problemy są czasami, jakby z kosmosu – przez co rozśmieszają i bawią.
Euzebia Wichajster trafia do Zgromadzenia kierowana przez swojego osobistego anioła stróża o imieniu Arcydzięgiel. Zanim jednak została siostrą była kobietą, która już w wieku czternastu lat „stała się poglądowo anarchistyczna” i „stanęła okoniem” orzekając, że nie będzie prowadzić rodzinnego interesu – apteki. Wbrew oczekiwaniom rodziny ukończyła szkołę zawodową o specjalności mechanik samochodowy. Euzebia miała też zamiłowanie do zielarstwa – dużo na ten temat czytała i eksperymentowała.
Ta zielarska wiedza przyda jej się później w Pogotowiu, które będzie prowadzić razem z trzynastoma innymi siostrami. Euzebia po wstąpieniu do zgromadzenia otrzymuje imię Konoppia – przez podwójne „p” z szacunku do jej rozmiarów. Trzeba wspomnieć, że siostra Konoppia ma kształty przypominające kulę.
Pierwszym przypadkiem jakim musi zająć się siostra Konoppia w pogotowiu jest przypadłość Teodory z Hajnówki.
Panią tą nękają uporczywe… gazy… Puszcza je w wszędzie i w najbardziej nieodpowiednich momentach. Kobieta ta kupiła skunksa o wdzięcznym imieniu Fuj, by móc winą za zatruwanie powietrza w domu obarczać zwierzaka. Dochodzi do tego, że nawet podczas chwil intymnych mąż musi mieć klamerkę na nosie. W jaki sposób poradzi sobie z tym problemem siostra i co zaleci Teodorze? Po odpowiedź oczywiście zapraszam do książki.
Takich pacjentek i pacjentów z różnymi dziwnymi i czasem mega śmiesznymi przypadłościami siostra Konoppia będzie miała styczność cały czas. Poznajemy tu pana Edmunda, który ma zamiłowanie do… kominów, czy Onufrego, który jest miłośnikiem zwierząt wszelakich i zwraca się do siostry z prośbą o pomoc w pozbyciu się tasiemca, czy też Eugenii, którą natura obdarzyła nadmiernym owłosieniem całego ciała. To tylko kilka przykładów, z jakimi przyjdzie zmierzyć się Konoppii. Wszystkie równie skomplikowane i śmieszne.
Dalsza część recenzji na moim blogu: http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/05/15-siostry-konoppi-rady-i-remedia.html
„Absurd jest nadzieją na opak”.
Czego można się spodziewać po książce o siostrze, która razem z innymi siostrami ze Zgromadzenia Sióstr Herbalistek prowadzi pogotowie? Śmiechu, absurdu, fantastycznych pomysłów autorki na przypadki podopiecznych, których problemy są czasami, jakby z kosmosu – przez co rozśmieszają i bawią.
Euzebia Wichajster trafia do Zgromadzenia...
2017-07-10
Od pewnego czasu nie sięgałam po książki kryminalne i sensacyjne. Nie było to absolutnie spowodowane tym, że takiej literatury nie lubię. Po prostu jakoś się nie składało – być może nie miałam odpowiedniego nastroju. A może po prostu żadna ciekawa książka kryminalna nie trafiła w moje ręce?
Gdy zobaczyłam „Tożsamość zbrodni” Damiana Jackowiaka na liście książek do recenzji wydawnictwa Novae Res, pomyślałam, że to jest to! Po jakimś czasie listonosz przyniósł mi paczkę i… książka trafiła na półkę. Przez jakiś czas ją przekładałam, oglądałam i znów odstawiałam. Czasem tak mam, że bardzo chcę coś przeczytać, ale mimo to odwlekam ten moment w nieskończoność… Też tak macie czasami? W końcu zdecydowałam się zmierzyć z Tożsamością i… gdyby nie fakt, że wstaję do pracy o 4.30 rano, pewnie nie położyłabym się spać w ogóle – aż do przeczytania, a raczej pochłonięcia całości… Czytanie musiałam rozłożyć w czasie, niecierpliwie czekając by wreszcie mieć ją w rękach i w końcu dowiedzieć się kto zabija kobiety i jak się ta sprawa kryminalna zakończy?
Jednym z głównych bohaterów jest Michał, który pewnego dnia powraca do małego miasteczka po pięciu latach nieobecności. Jest byłym żołnierzem, weteranem wojennym, z masą blizn na ciele. Gorsza są jednak blizny i rany na jego psychice. To one powodują, że Michał świadomie decyduje się zgłosić do miejscowego szpitala psychiatrycznego po pomoc. Ma koszmary, zwidy i lęki, które utrudniają mu funkcjonowanie i życie. Po trzech miesiącach pobytu w szpitalu Michał zostaje wypisany i wprowadza się do swojego rodzinnego domu. Postanawia odnaleźć swoją dawną miłość, o której nie mógł zapomnieć przez te wszystkie lata pobytu na służbie. Decyduje się też odnowić kontakty z przyjaciółmi dzieciństwa. „Pięciu przyjaciół, teraz i na zawsze!”. To było ich motto. Tylko czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Pozostała część recenzji na moim blogu: http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/07/normal-0-21-false-false-false-sk-x-none.html
Od pewnego czasu nie sięgałam po książki kryminalne i sensacyjne. Nie było to absolutnie spowodowane tym, że takiej literatury nie lubię. Po prostu jakoś się nie składało – być może nie miałam odpowiedniego nastroju. A może po prostu żadna ciekawa książka kryminalna nie trafiła w moje ręce?
Gdy zobaczyłam „Tożsamość zbrodni” Damiana Jackowiaka na liście książek do...
2017-06-10
Książkę Beaty Majewskiej czyta się lekko i przyjemnie. Czytelnik od pierwszej strony zostanie wciągniętyw misternie uknuty plan na znalezienie żony. Choć czasem naiwne zachowanie Łucji może zirytować, należy pamiętać że jest to młodziutka, niedoświadczona osóbka, która nie miała zbyt wielu okazji by poznawać świat i ludzi. Hugo plecie sieć wokół dziewczyny, by osiągnąć swój cel – zdobyć żonę. Cała historia nie jest jednak typowym romansem, ale ma smak słodko gorzki – pokazuje precyzyjnie, jak skrzywione może być ludzkie postrzeganie świata przez pryzmat bogactwa i pieniądza. Jak przez bogaczy odbierani są ludzie, którzy nie ubierają się w najmodniejszych butikach, nie mieszkają w najlepszych apartamentach położonych w najbardziej luksusowych lokalizacjach.
Autorka z wielką wprawą pokazuje łatwe życie, gdy ma się pieniądze i można dzięki nim osiągnąć wszystko oraz życie, gdy trzeba walczyć o każdą złotówkę, by przeżyć. Choroba, czy śmierć nie ominie nas, gdy mamy bogactwo, pieniądze, apartamenty, kilka firm. Nie ominą nas zmartwienia, bo pieniądze dają jedynie stabilizację w życiu - fakt, że nie musimy się martwić, że nie mamy za co kupić płaszcza na zimę, czy nowych kozaków lub po prostu ugotować obiad.
Całość recenzji na: http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/06/19-konkurs-na-zone-beata-majewska.html
Książkę Beaty Majewskiej czyta się lekko i przyjemnie. Czytelnik od pierwszej strony zostanie wciągniętyw misternie uknuty plan na znalezienie żony. Choć czasem naiwne zachowanie Łucji może zirytować, należy pamiętać że jest to młodziutka, niedoświadczona osóbka, która nie miała zbyt wielu okazji by poznawać świat i ludzi. Hugo plecie sieć wokół dziewczyny, by osiągnąć swój...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-06
Dzisiaj chciałabym zachęcić Was do sięgnięcia po kolejną książkę Anny Kasiuk „Za zakrętem”. Miałam to szczęście, że mogłam przeczytać ją jeszcze przed premierą, dzięki wydawnictwu Novae Res.
Główną bohaterką jest trzydziestodwuletnia Agnieszka, której życie wywraca się do góry nogami, gdy w wypadku samochodowym giną jej rodzice. Od tego momentu Agnieszka musi zaopiekować się swoim małym bratem Dawidem. Dotąd miała całkowite oparcie w rodzicach, mogła na nich w każdej chwili polegać, a mama była jej najlepszą przyjaciółką. Gdy było im źle, gdy miały potrzebę oderwania się lub gdy po prostu chciały pobyć ze sobą i porozmawiać, wybierały się na zakupy i nawet, jeśli nic nie kupiły, uważały ten czas za wspaniały. Po prostu były razem. Teraz Agnieszka musi sama zmierzyć się z życiem i dodatkowo odpowiedzialnością za młodszego brata. Co nie jest łatwe. Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że Agnieszka ma obawy o bezpieczeństwo swoje i brata. Decyduje się na najtrudniejszy krok – sprzedaż rodzinnego domu i wyjazd z miasta, w którym nie czuła się już bezpieczna.
(...) Długo zastanawiałam się od czego zacząć pisać tą recenzję. Nie, nie dlatego, że nie wiedziałam co chcę napisać i jak, ani nie dlatego, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie. Po przeczytaniu tej książki musiałam zebrać myśli tak, by przedstawić to, jakie odczucia we mnie obudziła i ku jakim przemyśleniom mnie skłoniła.
To nie jest książka o której można napisać kilka prostych słów.
Anna Kasiuk osiągnęła moim zdaniem po raz kolejny mistrzostwo
w budowaniu klimatu, charakterystyki postaci, przemyśleń bohaterów, których mnóstwo zaznaczyłam w książce, jako moje ulubione. Przepięknie opisane krajobrazy, przyroda i górski klimat powodują, że czytelnik czuje, jakby sam zamieszkał w pensjonacie Anieli i oddychał tamtym górskim powietrzem.
Nie jest to na pewno historia, którą czyta się jak lekkie czytadełko, okraszone dużą dawką humoru i często śmiesznymi zachowaniami głównych bohaterów.
Nie, to powieść, która na długo zapuszcza w czytelniku swoje korzenie. Nie pozwala o sobie zapomnieć, ani przestać o niej myśleć. To rodzaj książki, który chcę mieć na półce, by do niej wracać, by przypominać sobie zaznaczone cytaty, albo przeczytać ją jeszcze raz i ponownie żyć życiem jej bohaterów. Autorka ma ogromny dar pisania, który wciąga czytelnika jak magnes, nie pozwalając oderwać się od opowiadanej przez siebie historii. Tak, jak w serii „Łowiska”, którą miałam przyjemność czytać i recenzować, tak i „Za zakrętem” zaliczam do moich ulubionych powieści, które z dumą stawiam w swojej biblioteczce.
Po więcej zapraszam na mojego bloga:
http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/…/17-za-zakretem-…
Dzisiaj chciałabym zachęcić Was do sięgnięcia po kolejną książkę Anny Kasiuk „Za zakrętem”. Miałam to szczęście, że mogłam przeczytać ją jeszcze przed premierą, dzięki wydawnictwu Novae Res.
Główną bohaterką jest trzydziestodwuletnia Agnieszka, której życie wywraca się do góry nogami, gdy w wypadku samochodowym giną jej rodzice. Od tego momentu Agnieszka musi zaopiekować...
2017-05-18
zapraszam do przeczytania książki. Uważam, że naprawdę warto. Nie tylko dlatego, że jest magiczna, baśniowa, ale i dlatego, że czytając ją czytelnik zmuszony jest do snucia przemyśleń i refleksji nad sensem życia i istnienia, nad tym do czego zmierzamy i za czym tak pędzimy? Autor dobitnie wskazuje na nasze ludzkie przywary i na to, jak traktujemy inność – nie akceptujemy jej. Nie jesteśmy wobec niej tolerancyjni. „Inność zawsze była, jest i będzie piętnowana, szczególnie w naszym kraju. I nieważne jest czy ta inność jest niebezpieczna dla tłumów”.
Czytając tą książkę można wiele przemyśleć, zastanowić się i zwolnić tempo. Pozwolić się unieść magicznemu klimatowi, a zarazem zderzyć z brutalną nietolerancją ludzką. Do tego wszystkiego trzeba wspomnieć o mądrych słowach, które napisał autor i które można śmiało wpisać do swojego zeszytu cytatów, jeśli taki zeszyt się prowadzi.
Sięgając po książkę „Miłość do trawy” nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać.
Nie miałam wcześniej okazji zapoznać się z twórczością Michała Krupy i teraz już wiem, że będę musiała to nadrobić. Książkę tę zaliczam do jednego z największych pozytywnych zaskoczeń w tym roku. Moja ocena to 9/10. Na pewno będę do niej wracać. Szczerze polecam.
Fragment recenzji pochodzi z bloga http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/05/14-miosc-do-trawy-micha-krupa.html
zapraszam do przeczytania książki. Uważam, że naprawdę warto. Nie tylko dlatego, że jest magiczna, baśniowa, ale i dlatego, że czytając ją czytelnik zmuszony jest do snucia przemyśleń i refleksji nad sensem życia i istnienia, nad tym do czego zmierzamy i za czym tak pędzimy? Autor dobitnie wskazuje na nasze ludzkie przywary i na to, jak traktujemy inność – nie akceptujemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-25
Jakiś czas temu otrzymałam propozycję zrecenzowania książki dla dzieci. Oczywiście zgodziłam się od razu i wcale nie musiałam się zastanawiać, komu tę książkę przeczytam. Mój synek Jaś niedługo skończy 5 lat i to jemu przez kilka wieczorów czytałam tą książkę.
" Porozmawialiśmy, więc z synkiem o negatywnych skutkach przemocy i o tym, że nie wolno nikomu robić krzywdy.
Książka Rafała Kotka daje wiele możliwości rozmowy z dzieckiem na tematy związane z ekologią, przemocą wobec zwierząt i ludzi, a także o tym, że naprawdę fajnie jest mieć rodzeństwo.
Cała historia napisana jest językiem prostym, nieskomplikowanym, czyli akurat takim, żeby został zrozumiany przez dzieci. Umiejętnie wpleciona tematyka związana z ekologią, nie jest ani trochę nużąca, czy męcząca dla dziecka. Dodatkowym plusem opowieści jest postać chomika, który okazuje się być kosmitą, co zwiększa zaciekawienie dziecka."
Więcej na moim blogu:
http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/05/11-mati-rafi-i-chomik-z-kosmosu-rafa.html
Jakiś czas temu otrzymałam propozycję zrecenzowania książki dla dzieci. Oczywiście zgodziłam się od razu i wcale nie musiałam się zastanawiać, komu tę książkę przeczytam. Mój synek Jaś niedługo skończy 5 lat i to jemu przez kilka wieczorów czytałam tą książkę.
" Porozmawialiśmy, więc z synkiem o negatywnych skutkach przemocy i o tym, że nie wolno nikomu robić...
2017-04-12
„Poklask” to książka wielowątkowa, opowiadająca o ludziach żyjących w trudnych czasach PRL.
Na początku książki poznajemy Wojciecha Zwolińskiego, zwanego Dwumianem. Wojciech jest nauczycielem matematyki, a jego przezwisko jest ściśle związane z jego wyglądem.
Ma częściowo sparaliżowaną twarz, a zawdzięcza to łapance, która została przeprowadzona wśród ludzi cywilnych pod koniec drugiej wojny światowej. Miał zostać wówczas stracony, „jako jeden z dziesięciu w odwecie za „akcję” chłopaków”. Niemiec pobił go dla przykładu, podczas ładunku na ciężarówkę. Wojciech stracił wówczas na kilka chwil przytomność.
Od śmierci wykupiła go żona – sprzedała wszystko, co było możliwe do sprzedania i dzięki temu Wojciech został uwolniony. Niestety wkrótce potem jego żona zachorowała, a w związku z tym, że nie mieli już żadnych oszczędności, by kupić leki i pożywne jedzenie, zmarła w niedługim czasie. Wojciech dowiedział się też, że „liczba straconych musiała się zgadzać” i zamiast niego stracony został młody chłopak. Wojciech doszedł do wniosku, że „ za jego życie zapłacono ostatecznie zbyt drogo”.
Postać Wojciecha przewija się co jakiś czas, jako nauczyciela, któremu przyjdzie zmierzyć się z niejednymi problemami uczniów.
PO więcej zapraszam na moją stronę http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/04/9-poklask-halina-grochowska.html
„Poklask” to książka wielowątkowa, opowiadająca o ludziach żyjących w trudnych czasach PRL.
Na początku książki poznajemy Wojciecha Zwolińskiego, zwanego Dwumianem. Wojciech jest nauczycielem matematyki, a jego przezwisko jest ściśle związane z jego wyglądem.
Ma częściowo sparaliżowaną twarz, a zawdzięcza to łapance, która została przeprowadzona wśród ludzi cywilnych pod...
Dzisiejsza recenzja będzie podyktowana przez emocje, jakie mi towarzyszyły przy czytaniu książki – od smutku, rozgoryczenia, bezsilności po obezwładniającą wściekłość i chęć odreagowania. To recenzja książki, która wywróciła moje wnętrze, wypruła mnie z emocji, doprowadziła na skraj totalnego smutku, a zaraz potem do skrajnej wściekłości na niesprawiedliwość, chamstwo, prostactwo, ograniczenia wynoszone z rodzinnego domu i skrajny brak szacunku…
„Znaki życia” to dwutomowa powieść o życiu trzech kobiet mieszkających w pewnej mazurskiej wsi. Na pozór nic je nie łączy, ale z czasem czytelnik zaczyna odkrywać ich wzajemne relacje.
Sylwia, Wiktoria i Malwina to młode kobiety, będące sąsiadkami w mazurskich Pietruchach. Niby każda z nich ma swoje życie, ale łączy je jedno – są nierozumiane, niedoceniane i nieszczęśliwe w związkach. Każda z nich próbuje w jakiś sposób walczyć o swoje małżeństwo – walczą o swoje życie, partnera, miłość...
Malwina pewnego dnia odkrywa, że jej mąż Błażej chowa na poddaszu stodoły gazety dla dorosłych. Uznaje to za zdradę, ale w obliczu skruchy męża i jego obietnic, że to się więcej nie powtórzy, daje mu drugą szansę. Stopniowo jednak odkrywa kolejne tajemnice męża, których chyba wolałaby nigdy nie poznać? Jak zachować się w obliczu wielokrotnej zdrady partnera, który na domiar złego okazuje się być seksoholikiem? Uzależnionym od gazet i filmów dla dorosłych, pań, za których usługi trzeba płacić, aby wreszcie odkryć, że małżonek w niejednym domu u niejednej sąsiadki na wsi bywał w wiadomym celu… Przyłapany na gorącym uczynku wszystkiego się wypiera i winą za swój stan obwinia Malwinę.
„Co miałem zrobić, jak byłaś taka?”- mówi.
Pozostała część mojej recenzji na moim blogu:
http://ksiazkimojaodskocznia.blogspot.com/2017/08/23-znaki-zycia-tom-pierwszy-wioletta.html
Zapraszam też do mojego FP:
https://web.facebook.com/ksiazkimojaodskocznia/?hc_ref=ARSRlEN9GOhIqHHAy8Gcm_SCv7oE4WA63DZh4LRue5Kark4vPqKfmhdfE_jrZBZIMTI
Dzisiejsza recenzja będzie podyktowana przez emocje, jakie mi towarzyszyły przy czytaniu książki – od smutku, rozgoryczenia, bezsilności po obezwładniającą wściekłość i chęć odreagowania. To recenzja książki, która wywróciła moje wnętrze, wypruła mnie z emocji, doprowadziła na skraj totalnego smutku, a zaraz potem do skrajnej wściekłości na niesprawiedliwość, chamstwo,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to