rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ojej...
(to tak w skrócie)

A dla tych,którym jeszcze chce się czytać dalej, bardziej szczegółowo.
Możliwe, że popełniam tragiczny błąd oceniając książkę,której nie doczytałam. Możliwe, że za chwilę, za momencik, za rozdział, pozycja ta zamienia się w diament, w skarb literatury. Uznałam jednak, że skoro już po kilku pierwszych rozdziałach jestem zirytowana i zniesmaczona,to nie będę marnować na nią ani chwili więcej.

I nie, nie będzie to ocena pt."ojojo,jaki zły pan,gwałci kobiety, jak coś takiego może się czytelnikom podobać". Uważam, że literatura jest od tego, żeby naginać pewne granice, spełniać zakazane fantazje.Dlatego kompletnie mnie nie interesuje zamysł autorki: czy pierwsza praktycznie scena w książce to gwałt na stewadersie, czy jednak nie,bo sama chciała tylko taka kokietka się broniła. Jak ktoś lubi brutalny seks to nawet spoko. Więc, abstrahując od tego tematu...

Bohaterowie tej książki są tak niepomiernie głupi, tak irracjonalni i tak irytujący, że nie da się tego czytać. Przykłady? Och, mogę mnożyć - a przypominam,przebrnęłam tylko przez kilka rozdziałów.

* Główna bohaterka opowiada,jakiego to ma super faceta, najlepszy na świecie och, ach. Z komputerem się nie rozstaje, ale jej to nie przeszkadza, on już taki jest hi hi, oni to w ogóle są tacy niezależni, każdy ma swój świat, swoją karierę. Ona bez pracy to czuje się taka niepełna, taka pusta w środku. A on taki był jeszcze za nim się poznali, więc ona nie ma prawa go zmieniać. PÓŁTORA ROKU jest hihi, nie będę misiowi mówić, że mnie coś wkurza. Za chwilę gość spędza popołudnie przy kompie (pracując), ona nawet nie raczy do niego podejść, odezwać,poprosić, żeby jedna spędził z nią czas, tylko robi mu kosmiczną awanturę, połączoną z płaczem,krzykiem i ucieknięciem w nieznane. Nie dziwię się, że potem faceci mają w głowie stereotyp kobiety histeryczki.

* Może gość w ten pracoholizm popadł, żeby mieć za co opłacać księżniczki zachcianki? Bo skoro główni bohaterowie są Polakami, mieszkają w Warszawie, to ja nie wiem za co ona żyje. W wieku 29 lat rzuca pracę, bo poczuła się wypalona i jednocześnie szasta forsą na lewo i prawo - co chwila gdzieś tam przewija się nazwa markowych ciuchów, drogie hotele, trunki... Może to ona jest tą słynną w ostatnim czasie pracownicą banku co jako młódka zarabiała pieniążki, o których się nam,zwykłym śmiertelnikom nie śniło? Ja wiem, literatura rządzi się swoimi prawami, ale minimalna, powtarzam - minimalna doza realizmu w książce obyczajowej, osadzonej w realnym świecie jest dla mnie koniecznością.

* Główna bohaterka zostaje porwana, nafaszerowana prochami, budzi się wycieńczona, ledwo żywa. Co zrobiłaby kobieta w jej sytuacji? Może by się rozsypała i siedziała szlochając w panice? Część, ta twardsza, zaczęłaby szukać wyjścia,sprawdzać czy da się otworzyć okno, drzwi,może poszukałaby czegoś ostrego co posłużyłoby za broń? A może w szale zaczęłaby wzywać pomocy i tłuc w drzwi? Nieee... Nasza bohaterka ogląda sobie zdobienia na oknie, łóżko, a potem podziwia wystrój łazienki :D

* Za chwilę wchodzi do niej nieznajomy obcokrajowiec i każe jej się odświeżyć. Łojezusmaria! Toż do burdelu ją sprzedali jak w mordę strzelił, zaraz klienta przyprowadzą! A nie, nie, to moje myśl. I całej reszty kobiet. Co myśli bohaterka? "No głupi jakiś, jak mam się odświeżyć bez mojej kosmetyczki?", następnie idzie wziąć prysznic, a potem zakłada na gołe ciało skąpy szlafroczek. Mniej więcej w tym momencie dotarło do mnie, że jest idiotką. Albo po prostu postacią do bólu źle napisaną.

* Pan wielki mafiozo nie lepszy. Przez kilka dni ogarnął wszystko, łącznie ze zdjęciami jej rodziny robionymi z ukrycia i tym "co i kiedy jedzą na śniadanie". Ale już nie dowiedział się, że chorowała na serce i podanie jej prochów prawie ją zabije :D Co więcej, przekazuje jej informację, że prawie umarła z tak stoickim spokojem i bez żadnej refleksji,jakby mówił o wiązaniu butów. Biorąc pod uwagę, że uważa ją za swojego anioła zesłanego na ziemię, przeznaczenie i kobietę,z którą chce spędzić życie - to trochę coś czcze gadanie chyba. Bo w czynach tego nie widać.

Ehh, jeszcze sporo mogłabym napisać, ale szkoda czasu i klawiatury. W każdym razie - jeśli ktoś nie czytał książki,a rozważa taką możliwość, to macie mały przedsmak. Nie dziękujcie, nie ma za co.

Ojej...
(to tak w skrócie)

A dla tych,którym jeszcze chce się czytać dalej, bardziej szczegółowo.
Możliwe, że popełniam tragiczny błąd oceniając książkę,której nie doczytałam. Możliwe, że za chwilę, za momencik, za rozdział, pozycja ta zamienia się w diament, w skarb literatury. Uznałam jednak, że skoro już po kilku pierwszych rozdziałach jestem zirytowana i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Klątwa przeznaczenia Sylwia Dubielecka, Monika Magoska-Suchar
Ocena 7,3
Klątwa przezna... Sylwia Dubielecka, ...

Na półkach:

Ojej, dużo bym mogła napisać. Żeby zobrazować moje rozczarowanie wspomnę, że na napisanie tej opinii dałam sobie kilka miesięcy "oddechu" po przeczytaniu książki, bo obawiałam się,że nie będę obiektywna pod wpływem emocji. Czas ten minął, jednak moja opinia się nie zmieniła... Ale do rzeczy.

Ta książka jest zła chyba pod każdym względem, jaki można rozpatrywać: od samej fabuły, przez kreacje postaci, po język.
Po setnej stronie nie możesz już patrzeć na słowo "czarnowłosy". Mam wrażenie jakbym czytała dialogi pisane przez amatora, który wykuł się sztywnych reguł pisowni i nie ma kompletnie polotu jak odejść od tego schematu...
- o jej! - powiedział John (serio, ta książka jest tak zła, że nawet imiona postaci nie zapadły mi w pamięć, więc posłużę się pseudonimami)
- jak mogłaś to zrobić - dodał zły John - przecież tak nie można - czarnowłosy spojrzał na nią - to niedobre - dodał John.
Nie musiałaś tego robić - czarnowłosy zachmurzył się - nie rób tak - powiedział John.
Ciągłe wymienianie imion postaci naprzemiennie z jakimiś dziwnymi określaniami(które chyba miały zapobiec powtarzaniu xD) jest tak męczące,że przez chwilę masz ochotę przysiąść i przepisać całe sceny tak, żeby udowodnić autorce, że da się inaczej.

Pomińmy jednak język. Postacie...
Ojej, tu to dopiero jest jazda bez trzymanki. Pozostawię już w spokoju drugoplanowców, bo są to charaktery tak czarno-białe, że aż mdłe i szkoda mi klawiatury na czcze gadanie o nich. Ale główni bohaterowie,o matko! Najbardziej zdziecinniałe i nielogiczne postaci ever. Ich zachowanie jest nudne, mdłe i głupie. Idziemy od brutalnego gwałtu do zabójczej miłości i oddania w kilka chwil. Od przemocy, upokorzenia i krzywdy do szaleńczych nocy z wielokrotnymi orgazmami w kilka dni (tygodni?). Od dwóch osób z bagażem życiowym, do dwójki dzieciuchów,którzy migdalą się przy każdej okazji, publicznie, wiedząc, że ryzykują życiem, chociaż w alkowie mogą robić co tylko chcą i wcale utrzymanie związku w tajemnicy nie jest zbyt problematyczne w ich sytuacji. Pocałowanie ukochanej równa się jej natychmiastowej egzekucji? Oh, to szkoda, zatem będziemy całować się namiętnie na scenie, wśród zgromadzenia najważniejszych osób w państwie, bo jesteśmy tylko maleńkimi dziećmi i nie mamy mózgów...

Fabuła? Nudaaaa... W sumie 90% to migdalenie się, opisywanie jak główne postacie bardzo się kochają (ale im nie wolno,ale się kochają, ale nie mogą, ale na prawdę muszą się kochać, ale to takie trudne...). Główna "intryga"/"tajemnica" tak naciągana i bezsensowna, że od pierwszych stron już wiesz, na czym polega. Nie czujesz strachu o bohaterów, nie umiesz im kibicować, nie masz nutki niepewności. Jedyne uczucia jakie towarzyszą lekturze, to znudzenie i irytacja.

Co więcej?
Nic.
Reszta jest milczeniem. I rozczarowaniem, zwłaszcza kiedy sięgasz po lekturę z tak zachęcającymi recenzjami.

Ojej, dużo bym mogła napisać. Żeby zobrazować moje rozczarowanie wspomnę, że na napisanie tej opinii dałam sobie kilka miesięcy "oddechu" po przeczytaniu książki, bo obawiałam się,że nie będę obiektywna pod wpływem emocji. Czas ten minął, jednak moja opinia się nie zmieniła... Ale do rzeczy.

Ta książka jest zła chyba pod każdym względem, jaki można rozpatrywać: od samej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do połowy książka całkiem fajna, poczytna, nieskomplikowana. Taka słowiańska "Piękna i bestia". Od połowy akcje się komplikuje, ale niestety w złym tego słowa znaczeniu: mam wrażenie, że autorka próbowała wymyślić zakończenie zbyt wymyślne, jak na jej możliwości przelewania myśli na papier. Wiele niedopowiedzeń, wiele "czegoś co się dzieje", ale niekoniecznie wiemy jak, po co i dlaczego.
Aha, i zamiast fantasy z domieszką romansu, książka zamienia się w romans, z domieszką fantasy. Niby niewiele, a jednak zmienia wszystko. Niestety, nie przypadła mi do gustu.

Do połowy książka całkiem fajna, poczytna, nieskomplikowana. Taka słowiańska "Piękna i bestia". Od połowy akcje się komplikuje, ale niestety w złym tego słowa znaczeniu: mam wrażenie, że autorka próbowała wymyślić zakończenie zbyt wymyślne, jak na jej możliwości przelewania myśli na papier. Wiele niedopowiedzeń, wiele "czegoś co się dzieje", ale niekoniecznie wiemy jak, po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Książka nie jest zła, ale do mnie nie przemawia. Mam wrażenie, że wydarzenia opisywane są po łebkach, w dziwny sposób, czas gna do przodu... Nie mój styl, odpuściłam czytanie w połowie.

Mam mieszane uczucia. Książka nie jest zła, ale do mnie nie przemawia. Mam wrażenie, że wydarzenia opisywane są po łebkach, w dziwny sposób, czas gna do przodu... Nie mój styl, odpuściłam czytanie w połowie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szukam dobrego romansu i ciągle trafiam na gnioty.
O, tak bym zatytułowała swoją recenzję, gdyby książka w ogóle była warta rozpisywania się.
Powiem tyle: nuda, rozhisteryzowana i zdrowo niezrównoważona główna bohaterka, pseudo męski facet i masa kompletnie bezsensownych wydarzeń komplikujących życie głównym bohaterom (na ich własne życzenie zresztą).

W pewnym momencie zaczęłam przerzucać po kilka kartek, bo pełno jest dialogów, wydarzeń, SMSów, które tak na prawdę nic nie wnoszą do fabuły, poza kompletną nudą.

Wisienką na torcie jest "postać", a raczej "postaci" jakby żywcem wyjęte z "50 twarzy Greya". Z tym,że zamiast jednej wewnętrznej bogini dostajemy cały pakiet: Karolinę dolną, O, pytona... Jest nawet rozdział z punktu widzenia kota. Karuzela atrakcji. Szkoda, że denna i nieciekawa.

Szukam dobrego romansu i ciągle trafiam na gnioty.
O, tak bym zatytułowała swoją recenzję, gdyby książka w ogóle była warta rozpisywania się.
Powiem tyle: nuda, rozhisteryzowana i zdrowo niezrównoważona główna bohaterka, pseudo męski facet i masa kompletnie bezsensownych wydarzeń komplikujących życie głównym bohaterom (na ich własne życzenie zresztą).

W pewnym momencie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię young fantasy, ale ten konkretny tytuł nie był porywający. Taki "Zmierzch" w wersji z aniołkami. Ocena byłaby wyższa, bo po literaturze tego typu nie spodziewam się nigdy fajerwerków, jednak jest masa wydarzeń kompletnie nielogicznych i bezsensownych, nie trzyma się to wszystko kupy. No słabo, słabo.

Lubię young fantasy, ale ten konkretny tytuł nie był porywający. Taki "Zmierzch" w wersji z aniołkami. Ocena byłaby wyższa, bo po literaturze tego typu nie spodziewam się nigdy fajerwerków, jednak jest masa wydarzeń kompletnie nielogicznych i bezsensownych, nie trzyma się to wszystko kupy. No słabo, słabo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyczekana do granic wytrzymałości, przeczytana na jednym oddechu, pora na opinię.
Oczywiście 10/10, to nawet nie podlega dyskusji. Nie miałam wątpliwości, że Sanderson poradzi sobie z mnogością wątków, poprowadzeniem fabuły w ciekawy sposób, skomplikowanymi postaciami. Chociaż na tym etapie zaawansowania historii to niezwykle trudne, znam twórczość autora na tyle, żeby nie wątpić w jego możliwości. Ciekawiło mnie jednak jak z tego wybrnie, bo zamknięcie ostatniego tomu zaczynało delikatnie sugerować, że zbliżamy się nieuchronnie do klasycznego zakończenia wszelkich sag fantasy: wielkiej bitwy dobra ze złem. A wtedy niestety wszystko staje się zbyt czarno-białe i oczywiste.

I cóż, wybrnął. Nie, to nie jest wystarczające słowo. Nie umiem znaleźć właściwego określenia. Sanderson jak zwykle zamieszał nam w głowach, przewrócił do góry nogami naszą, wydawałoby się już na tym etapie klarowną opinię o świecie Rosharu. Wstrząsnął nami wielokrotnie, zarówno teraźniejszymi wydarzeniami, jak i wizją przyszłości oraz... przeszłości. Nic nie jest takie, jak sądziliśmy, nic nie jest czarno-białe i mówiąc szczerze, w trakcie lektury kilkukrotnie zmieniałam zdanie komu tak na prawdę kibicuję. Ostatecznie książka się skończyła,a ja pozostałam z masą pytań, rozterek, zagadek i mieszaniny uczuć. I to właśnie w Sandersonie uwielbiam. Nienawidzę mieć narzucone z góry, kto jest bohaterem pozytywnym i przeciwko komu walczy. Wolę sama zdecydować, chociaż przyznam, że w przypadku "Dawcy..." nie jest to wcale takie proste.

Postacie z każdym tomem stają się coraz bardziej skomplikowane. Poznajemy bliżej losy Dalinara i, nie ukrywam, zaczęłam ubóstwiać rozdziały opisujące jego przeszłość, ukazującego z zupełnie innej perspektywy niż posągowego, sprawiedliwego władcę.

Shallan nie zostaje, na szczęście, wtłoczona w rolę prawej i sprawiedliwej. Mam wrażenie,że jej bohaterka przechodzi na przestrzeni sagi największe przeobrażenie, z pewnością bardzo wieloznaczne i ciężkie do oceniania z pozycji czytelnika. Jest skomplikowana i ciężko przewidzieć, co tak na prawdę stanie się z jej postacią w dalszych częściach sagi. Jej fragmenty są ciekawe i wciągające, chociaż w poprzednich częściach była raczej nudna.

O dziwo poczułam ogromną sympatię do Kaladina. Pomimo, iż był jedną z moich ulubionych postaci, nie do końca podobało mi się jego postępowanie i charakter. W ostatnim tomie wszystko zaczyna nabierać sensu i sami zaczynamy podzielać jego rozterki, a on pomału zajmuje miejsce jedynej w miarę przejrzystej osobowości.

Także postacie drugoplanowe nabierają jeszcze większej głębi, powoli zagłębiamy się w ich historie, tajemnice, motywy i uczucia. Nie jest to tylko proste poznawanie bohaterów, dostajemy serię kolejnych tajemnic, zagadek i zwrotów fabuły, które zapewne okażą się kluczowe, czuję to w kościach.

Co do samych wydarzeń - fabuła jak zwykle skomplikowana, zmienna, obfita w wydarzenia, chociaż miałam odczucie, że w połowie książki znacznie zwolniła. Zapewne jest to spowodowane podzieleniem "Dawcy..." na dwa tomy i raczej było spodziewane dla większości czytelników. Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że zaczniemy się nudzić, co to to nie. Dostajemy raczej mniejsze wydarzenia, strzępki informacji i zagadek, które podsycają ciekawość i zmuszają nas do samodzielnego poskładania pewnych faktów w całość.

Książka oczywiście okraszona humorem, niektóre sceny poprowadzone genialnie np. poszukiwania zaginionego noża przez młodego Dalinara, nie da się nie uśmiechnąć czytając takie kwiatki :)
Jednocześnie sceny takie jak wyżej wymieniona nie są wyłącznie lekkim oderwaniem od fabuły i wprowadzeniem dawki komedii do książki. Każdy z takich "nieznaczących" przerywników dostarcza nam masy informacji na temat bohaterów, świata Rosharu, przyszłości i przeszłości. Trzeba tylko uważnie przyglądać się wydarzeniom i wyciągać z nich drugie dno.

Dostajemy także kilka wielkich "Wow", typu dotarcie Kaladina do Paleniska, wizje Dalinara, pojawienie się pewnych niespodziewanych gości i oczywiście, wszędobylski Hoid, który zaczyna jak dla mnie być najistotniejszą i najbardziej zagadkową postacią w całym Cosmere.

Cóż, na temat książki mogłabym pisać i pisać. Na tym etapie mnogość wątków, zawiłość uczuć i fabuły, ilość tajemnic jakie odkrywamy oraz jakie dalej przed nami się pojawiają jest tak ogromna,że ciężko ubrać w słowa fascynację i przyjemność z jaką pochłania się lekturę.

Jednym słowem: majstersztyk, który przekroczył wszelkie moje oczekiwania, pomimo, iż poprzeczka była ustawiona niewyobrażalnie wysoko. Jedynym minusem książki jest wspomniane wyżej lekkie przystopowanie tempa gdzieś od połowy lektury, ale musimy liczyć się z tym, że jest to tak naprawdę dopiero połowa całości.

Polecam wszystkim maniakom Cosmere, fanom Sandersona i każdemu, kto chce przeżyć niesamowitą przygodę podczas lektury!

Wyczekana do granic wytrzymałości, przeczytana na jednym oddechu, pora na opinię.
Oczywiście 10/10, to nawet nie podlega dyskusji. Nie miałam wątpliwości, że Sanderson poradzi sobie z mnogością wątków, poprowadzeniem fabuły w ciekawy sposób, skomplikowanymi postaciami. Chociaż na tym etapie zaawansowania historii to niezwykle trudne, znam twórczość autora na tyle, żeby nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czytałam małymi fragmentami. Każde opowiadanie związane z daną serią Sandersona, dopiero po przeczytaniu książki, na podstawie, której powstało. Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi urzeczonemu Cosmere, jako dopełnienie lektury.

Książkę czytałam małymi fragmentami. Każde opowiadanie związane z daną serią Sandersona, dopiero po przeczytaniu książki, na podstawie, której powstało. Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi urzeczonemu Cosmere, jako dopełnienie lektury.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyśmienita lektura dla fanów "Z mgły..."!
Tak jak poprzednia część dostarczyła mi mnóstwo zabawy, ale jednak również niedosytu (w głębi duszy liczyłam na więcej odniesień do poprzedniej trylogii), tak "Cienie tożsamości" wreszcie podnoszą z grobów nasze ukochane postacie. MeLaan, TenSoon, Sazed odgrywają już niemałą rolę, cała reszta, zwłaszcza Kel obecni są duchem i stanowią nieodłączny element historii. W końcu też przestajemy zajmować się przemytem i złodziejami, a bierzemy się za sprawy typowo "sandersonowskie", czyli walkę dobra ze złem, siły nadprzyrodzone, moralne rozterki bohaterów i nieustającą wojnę o ład w państwie.
Genialne czytadło!

Ps.Po cichutku liczę na powrót Kela w kolejnych częściach... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie jest to wcale nieprawdopodobne...

Wyśmienita lektura dla fanów "Z mgły..."!
Tak jak poprzednia część dostarczyła mi mnóstwo zabawy, ale jednak również niedosytu (w głębi duszy liczyłam na więcej odniesień do poprzedniej trylogii), tak "Cienie tożsamości" wreszcie podnoszą z grobów nasze ukochane postacie. MeLaan, TenSoon, Sazed odgrywają już niemałą rolę, cała reszta, zwłaszcza Kel obecni są duchem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wobec Sandersona mam zawsze wysokie wymagania, stąd chyba coraz to słabsze oceny jego książek. A może już po prostu za stara jestem na pozycje oznaczone jako młodzieżowe?
W każdym razie - książka jest ciekawa, dużo się dzieje, jak zwykle zresztą u tego autora. Właściwie nie ma się czego przyczepić... ale jednak to nie "to". Uwielbiam jego opasłe tomiszcza, intrygi, planowanie, tu akcja jest zbyt szybka i nie mamy tak na prawdę czasu na dokładne poznanie postaci, zaprzyjaźnienie się z nimi.
Podczas czytania bawiłam się świetnie, ale nie pokochałam tej serii tak, jak np. "Drogi Królów".

Wobec Sandersona mam zawsze wysokie wymagania, stąd chyba coraz to słabsze oceny jego książek. A może już po prostu za stara jestem na pozycje oznaczone jako młodzieżowe?
W każdym razie - książka jest ciekawa, dużo się dzieje, jak zwykle zresztą u tego autora. Właściwie nie ma się czego przyczepić... ale jednak to nie "to". Uwielbiam jego opasłe tomiszcza, intrygi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ mieszane uczucia...
Przede wszystkim - głębokie rozczarowanie zakończeniem. Krótkie, w mojej opinii nijakie. I myśl "to już?".

Następnie zaskoczenie: opis książki ma się nijak do jego treści. Szybko orientujemy się, że zostaliśmy kolokwialnie mówiąc wpuszczeni w maliny i akcja dotyczy czegoś kompletnie odmiennego. Świat, jego0 założenia, realia kompletnie odjechane! Nie spodziewajcie się kolejnej opowieści o supermocach i walce dobra ze złem: opowiadanie bardziej komplikuje temat.

Na koniecz już tylko zachwyt. Majstersztyk. Nic dziwnego w sumie, Sanderson nie ma w zwyczaju pisywać innych dzieł poza tymi wybitnymi. Czyta się jak zwykle wspaniale, może właśnie przez to potęguje się odczucie niedosytu po któtkim i niezbyt rozbudowanym finale historii.

Ależ mieszane uczucia...
Przede wszystkim - głębokie rozczarowanie zakończeniem. Krótkie, w mojej opinii nijakie. I myśl "to już?".

Następnie zaskoczenie: opis książki ma się nijak do jego treści. Szybko orientujemy się, że zostaliśmy kolokwialnie mówiąc wpuszczeni w maliny i akcja dotyczy czegoś kompletnie odmiennego. Świat, jego0 założenia, realia kompletnie odjechane!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja całkowicie nijaka. Ani wybitnie zła, ani dobra, ani ciekawa, ani nudna. Taki zapychacz pomiędzy lepszymi lekturami.

Pozycja całkowicie nijaka. Ani wybitnie zła, ani dobra, ani ciekawa, ani nudna. Taki zapychacz pomiędzy lepszymi lekturami.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmierzch 2.
Z tym, że pod względem technicznym trochę bardziej dopracowany.
Pozycja "zjadliwa", ale nie zachwycająca.

Zmierzch 2.
Z tym, że pod względem technicznym trochę bardziej dopracowany.
Pozycja "zjadliwa", ale nie zachwycająca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Część nieporównywalnie gorsza od pierwszego tomu. Całkowite rozczarowanie i zmarnowany czas. Pod koniec lektury niedobrze się robi od "d*peczek" w wojsku, dzieci ninja, Achai noszącej osły z ładunkiem na plecach i ludzi kotów.
Z przygodowego fanatasy z nutką magii, doszliśmy do głupiej opowiastki o jeszcze głupszych nastolatkach, wypełnionej seksem, erotycznymi aluzjami i naiwnymi zwrotami akcji. Oj, szkoda.

Część nieporównywalnie gorsza od pierwszego tomu. Całkowite rozczarowanie i zmarnowany czas. Pod koniec lektury niedobrze się robi od "d*peczek" w wojsku, dzieci ninja, Achai noszącej osły z ładunkiem na plecach i ludzi kotów.
Z przygodowego fanatasy z nutką magii, doszliśmy do głupiej opowiastki o jeszcze głupszych nastolatkach, wypełnionej seksem, erotycznymi aluzjami i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nooooo.... Hmmm... Ciężko zacząć, bo mówiąc szczerze jestem całkowicie zaskoczona. Ale może od początku.

Nie lubię "polskiego" fantasy, nigdy nie odpowiadały mi pozycje napisane przez Polaków, dlatego po "Achaję" sięgałam z pewną dozą niepewności. Nawet więcej - chciałam przeczytać tę pozycję wyłącznie dlatego, że jest głośna, znana, a ja chciałam upewnić się co do jej niewielkiej wartości.

I tutaj pierwsze zaskoczenie: język. Trochę wulgarny, trochę dziwaczny. Raz stylizowany na starą, elegancka mowę, za chwilę dobitny i chamski wiejski slang. O dziwo, Ziemiański zrobił to tak umiejętnie, że nie tylko nie razi, ale wręcz dodaje smaku książce. Mamy wrażenie, że zaczynamy w świecie pięknym, szlachetnym, dostojnym i z czasem trwania przenosimy się w jego coraz bardziej brudne, dzikie i brutalne rejony. Nawet bardziej podoba mi się mowa pospólstwa, niż szlachecka (której jest niewiele i tu przyczepiłabym się, że nie jest wcale idealna, zwłaszcza usilnie wtrącany zwrot "no co tam?").

Co do bohaterów: kreacje bardzo "na plus". Uwielbiam kiedy postacie nie są czarno-białe, a takich praktycznie nie spotykamy. Zwłaszcza Achaja, niby zostaje "badassem", silna, sprawna, kładzie rycerzy na łopatki, ale... płacze, boi się, a nawet siusia ze strachu, kiedy przychodzi jej się zmierzyć z trudnym przeciwnikiem.
Zaan, cwaniaczek, który nic nie wie, ale umie tak kombinować, że zawsze ktoś za niego odwali cała robotę. Sirius, głupi i naiwny, typowy prosty chłopak, który trafia do świata dla niego niezrozumiałego i daje sobą manipulować. Meredith, pełen ideałów, jednocześnie popełniający błędy i dający się wodzić za nos złym siłom, właściwe do samego końca pierwszej części nie wiemy, po której jest stronie.
Jednym słowem różnorodnie, ciekawie, może trochę przewidywalnie, ale jednak nie nudno i prostoliniowo. Co najistotniejsze, nawet główna bohaterka nie jest krystalicznie czysta, co często ma miejsce w powieściach fantasy. Achaja jednak potrafi czynić zło, takie całkowite, egoistyczne, że wręcz mamy ochotę się od niej odwrócić (zwłaszcza pod koniec książki, kiedy do końca liczymy, że zlituje się nad niewinnym człowiekiem, ona jednak nie robi nic, wręcz dziwi się, że jest taki naiwny i przez to ginie).

Fabuła: największa zaleta książki. Dzieje się dużo, ciekawe i o dziwo, większość wydarzeń ma swoje logiczne uzasadnienie, nie odniosłam wrażenia, żeby coś działo się na siłę, byle pchnąć bohaterów we właściwe miejsce. Jest tempo, akcja, śmieszne zbiegi okoliczności (np. Zaan, który przywłaszczył sobie niechcący teorię Kopernika xD).

Podsumowując, wciągająca i ciekawa książka. Może nie idealna, ale z pewnością zasługująca na opinię bardzo dobrej. Czytałam z przyjemnością, ciekawością i na pewno szybko sięgnę po kolejne części.
Polecam!

Nooooo.... Hmmm... Ciężko zacząć, bo mówiąc szczerze jestem całkowicie zaskoczona. Ale może od początku.

Nie lubię "polskiego" fantasy, nigdy nie odpowiadały mi pozycje napisane przez Polaków, dlatego po "Achaję" sięgałam z pewną dozą niepewności. Nawet więcej - chciałam przeczytać tę pozycję wyłącznie dlatego, że jest głośna, znana, a ja chciałam upewnić się co do jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka całkowicie średnia, ani dobra, ani zła.

Fabuła jest prosta, przewidywalna. Autorka nie zaskakuje nas praktycznie niczym, czytając nie miałam najmniejszego zawahania co się wydarzy. Szkoda, bo lubię, kiedy lektura dostarcza emocji, zwłaszcza niepewności o losy bohaterów.

Postacie są niestety do bólu czarno-białe. Od początku wiemy, kto jest dobry, kto zły. Nie ma nikogo pomiędzy. Do ostatniej chwili liczyłam na nagły zwrot akcji. Bardzo czekałam na to, by krystalicznie czysta i do znudzenia urocza parka Rothen i Danyl okazali się choć odrobinę zepsuci. Niestety, na próżno.
Tak właściwie rysopis postaci, kto jest kim, kto w co gra i jakie ma zamiary możemy ze szczegółami opisać już po pierwszych rozdziałach. Do końca książki nie liczmy, że coś się zmieni.

Wydarzeń też niezbyt wiele. Coś tam się dzieje, ale właściwie to nic spektakularnego, czego można by oczekiwać po książce fantasy.

Z drugiej strony czyta się przyjemnie, szybko. Pomysł jest całkiem dobry, wykreowany świat nawet wciąga czytelnika.

Książka z półki: przeczytać i zapomnieć. Przeczytania nie żałujesz, ale w sumie nikomu też byś nie polecił.

Książka całkowicie średnia, ani dobra, ani zła.

Fabuła jest prosta, przewidywalna. Autorka nie zaskakuje nas praktycznie niczym, czytając nie miałam najmniejszego zawahania co się wydarzy. Szkoda, bo lubię, kiedy lektura dostarcza emocji, zwłaszcza niepewności o losy bohaterów.

Postacie są niestety do bólu czarno-białe. Od początku wiemy, kto jest dobry, kto zły. Nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nuuuuuda.
Po trochu wszystkiego, a tak na prawdę nic konkretnego. Autorka zasypuje nas milionem motywów, swoją drogą bardzo ciekawych. Jednak każdy traktuje bardzo po łebkach, nie rozwijając tak właściwie żadnego z nich.
W króciutkiej książeczce mamy: białaczkę, śmierć ukochanej siostry, odrzucenie przez matkę, alkoholizm, rozbite małżeństwo, złe relacje z ojcem, narkomanię, dilerkę, morderstwo, kolejną śmiertelną chorobę, dwa razy śmierć w wypadku, w tym jedną samobójczą, prześladowania w szkole, odmienną religię, homoseksualizm i na dokładkę tytułową relację nauczyciel-uczennica. Każdy z tych trudnych tematów opisany w kilku zdaniach i przy okazji wzdychania nad "oczętami Danielsa".

Bohaterowie sami sobie utrudniają życie, zwłaszcza Ashlyn i Daniel. Przez 9 miesięcy nie wolno Wam się spotykać? Róbcie wszystko, żeby wpaść, najlepiej w szkole, w klasie. Potem co chwila analizujcie, że niszczycie życie drugiej osobie, rzucajcie ją, a za chwilę lećcie ją całować. Naturalnym jest, że kiedy chcesz coś utrzymać w tajemnicy powinieneś całować się na dworcu, czy na schodach w miejscu pracy.
Czy nie naturalnym byłoby po prostu spotykać się po cichu i przeczekać do końca szkoły? Ależ nie, trzeba dodać głupiego dramatyzmu.

Co więcej, cały główny wątek miłośny rozgrywa się z powodu problemu: on mieszka tu, ma dom, który kocha i pracę, której nie może porzucić. Ona ma studia w Kalifornii, więc ich drogi się rozchodzą.
A na koniec? O tak, on sprzedaje dom bo w sumie to go nigdy nie chciał, kupuje sobie mieszkanko... dalej w tym samym mieście (chociaż przed chwilą gotów był sobie żyły ciąć z miłości i biec za nią na koniec świata). Ona uznaje, że spoko, ogarną związek na odległości i "widują się najczęściej jak mogą", potem ślub i tęcza. eeee...? To w czym był problem? Nie można było tak od razu? "Hej, to tylko chwila, będziemy się odwiedzać".

A kiedy już zbliżasz się ku końcowi i wydaje Ci się, że zaczęła się akcja, że romans się wyda, bo kolega zobaczył ich obściskiwanie... nie nie stresuj się, nie będzie akcji. Daniel porozmawia z nim w cztery oczy, powie mu, że kocha Ashlynn. Naturalnie Jake uzna, że to spoko i zostaną przyjaciółmi. He, he, he...

Generalnie problemy wymyślane na siłę, mnóstwo strasznych wypadków i przeżyć, wszystko potraktowane po macoszemu, bez większego zagłębiania się, byle odwalić "trudny temat". Zerowe pociągnięcie akcji, zabijanie jej w zalążku, mimo, że były okazje żeby wyciągnąć z historii coś ciekawego (np. powrót Jace'a do gangu, czy jego próba odejścia. Co z takim motywem robi autorka. Otóż dostajemy pół strony, w skrócie "Jace wrócił z podbitym okiem, powiedział, że pobił go Red, kiedy oznajmił, że odchodzi". Kooonieeeec. Już nigdy więcej nie wracamy do tematu, problem załatwiony, sprawa rozwiązana, nie wiadomo jak, czemu. Wimy tylko, że wszyscy żyją długo i szczęśliwie).

Sceny romantyczne, uczucia, erotyka także opisane raczej bez większego polotu, ot takie jak w każdym romansidle, ni to dobre, ni to złe, po prostu są.

Podsumowując, jestem rozczarowana.

Nuuuuuda.
Po trochu wszystkiego, a tak na prawdę nic konkretnego. Autorka zasypuje nas milionem motywów, swoją drogą bardzo ciekawych. Jednak każdy traktuje bardzo po łebkach, nie rozwijając tak właściwie żadnego z nich.
W króciutkiej książeczce mamy: białaczkę, śmierć ukochanej siostry, odrzucenie przez matkę, alkoholizm, rozbite małżeństwo, złe relacje z ojcem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czyta się lekko i szybko. Akcja jest całkiem wciągająca i wartka. Tyle z plusów.

Z minusów: historia niesamowicie naiwna, główna bohaterka nieporadna jak dziecko, popełnia głupotę za głupotą. Może wyplątać się z sytuacji x razy,czego ne robi, bo... właśnie nie wiem czemu. Mąż powiedział, że jestem wariatką, więc nagle stałam się oficjalnie ubezwłasnowolniona i nawet będąc w miejscu publicznym nie mogę poprosić o pomoc, bo co? Bo mnie weźmie policjant za rękę i odstawi do domu? Mimo, że nie ma do tego ani podstaw, ani prawa? Mam nieposzlakowaną opinię, zero historii leczenia psychiatrycznego, ale wystarczy,że mąż powie "ona jest szurnięta" i już nikt mi nie uwierzy, nie mam możliwości poprosić o pomoc? Bardzo naiwne.

Kwintesencją jest siostra z zespołem downa, który objawia się mówieniem jak robot "Ja jeść, ja spać,ja lubić, Jack zły". Niezwykła dbałość o szczegóły.

Książkę czyta się lekko i szybko. Akcja jest całkiem wciągająca i wartka. Tyle z plusów.

Z minusów: historia niesamowicie naiwna, główna bohaterka nieporadna jak dziecko, popełnia głupotę za głupotą. Może wyplątać się z sytuacji x razy,czego ne robi, bo... właśnie nie wiem czemu. Mąż powiedział, że jestem wariatką, więc nagle stałam się oficjalnie ubezwłasnowolniona i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa pozycja dla fanów Cosmere. Uzupełnienie trylogii, a dodatkowo małe zaspokojenie naszego niedosytu, który zapewne wszyscy czuliśmy po śmierci Kelsiera w pierwszym tomie (bo chyba nie jestem jedyną osobą, która uwielbiała tę postać i rozczarowało ją, że znika tak szybko?).
Minus oczywisty - książka nie wciąga już tak mocno, kiedy zna się zakończenie wszystkich wydarzeń, brakuje obgryzania paznokci i trzymania kciuków za wygraną w toczącej się wojnie. Co by się nie stało i tak już wiemy, kto zwycięży.
Tak czy inaczej, dobra lektura, warto przeczytać.

Bardzo ciekawa pozycja dla fanów Cosmere. Uzupełnienie trylogii, a dodatkowo małe zaspokojenie naszego niedosytu, który zapewne wszyscy czuliśmy po śmierci Kelsiera w pierwszym tomie (bo chyba nie jestem jedyną osobą, która uwielbiała tę postać i rozczarowało ją, że znika tak szybko?).
Minus oczywisty - książka nie wciąga już tak mocno, kiedy zna się zakończenie wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniałe zakończenie trylogii.
Nie będę po raz kolejny pisać o fabule, postaciach etc. etc. bo jak zwykle autor trzyma wysoki poziom.

Co najistotniejsze dla mnie: na koniec historii otrzymujemy wyjaśnienie praktycznie wszystkich zagadek, wydarzeń, zbiegów okoliczności. Nie zostajemy z niedosytem, nie mamy wrażenia, że coś zostało niedopowiedziane. Poznajemy całkowitą i spójną historię bogów, świata, każdej z ras, religii, postaci. Autor nie pozwala sobie na niedopowiedzenia, razem z ostatnimi wersami książki wszystkie elementy układanki wskakują na miejsce. I co najlepsze - okazuje się, że puzzle te były nam pomalutku serwowane już od pierwszego tomu.
Uwielbiam zakończenia, przy których moją jedyną myślą jest "kurcze, no tak, czemu sama wcześniej tego nie zauważyłam!". Widać, że akcja książki nie była wymyślana na bieżąco, ale już w momencie rozpoczęcia pierwszego tomu zmierzała ściśle zaplanowanymi ścieżkami do zakończenia, tworząc ostatecznie spójną całość.
Świetna książka, właściwie cała trylogia, bo ciężko jest ocenić pojedynczy tom, kiedy wszystkie tytuły serii są ze sobą tak nierozerwalnie związane.

Wspaniałe zakończenie trylogii.
Nie będę po raz kolejny pisać o fabule, postaciach etc. etc. bo jak zwykle autor trzyma wysoki poziom.

Co najistotniejsze dla mnie: na koniec historii otrzymujemy wyjaśnienie praktycznie wszystkich zagadek, wydarzeń, zbiegów okoliczności. Nie zostajemy z niedosytem, nie mamy wrażenia, że coś zostało niedopowiedziane. Poznajemy całkowitą i...

więcej Pokaż mimo to