rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Uwielbiam skandynawskie kryminały (co chyba idealnie oddaje moja biblioteczka). Andersa de la Motte poznałam już przy okazji cyklu o Henriku Petterssonie, który szczerze mówiąc, nie przypadł mi szczególnie do gustu. Tym razem sięgnęłam po Kwartet sezonowy i muszę przyznać, że "Koniec lata" zachęcił mnie do czytania dalej.
Bardzo podoba mi się tutaj klimat, piękne widoki Skanii, dobrze zobrazowane społeczeństwo małej wsi. Dwie linie czasowe też na plus, jeszcze chyba nie spotkałam książki, w której taki zabieg mi się nie podobał. Historia jest intrygująca, opowiedziana niespiesznie, wręcz melancholijnie, ani przez chwilę mi się jednak nie dłużyła (a zazwyczaj ciężko znoszę chociażby długie opisy krajobrazu).
Opowieść jest wręcz przesiąknięta traumą. Tym jak jedno, straszne wydarzenie z przeszłości wpływa na tak wiele różnych osób (niektórych pozornie tylko luźno z nim związanych) I powoduje, że tytułowy koniec lata nie nadchodzi, pomimo upływu dwudziestu lat.
Zakończenie wyzwala emocje i jest przy tym dość nieprzewidywalne (nawet pomimo zostawianych przez autora poszlak). Bardzo ładnie spina tę historię w całość.
Postaci to ludzie z krwi i kości, można zrozumieć ich motywy i uczucia, ciężko tu dopatrywać się irracjonalności, z którą często spotykam się u bohaterów kryminałów.
Zdecydowanie polecam, ja sięgam już po kolejne części Kwartetu 🙂

Uwielbiam skandynawskie kryminały (co chyba idealnie oddaje moja biblioteczka). Andersa de la Motte poznałam już przy okazji cyklu o Henriku Petterssonie, który szczerze mówiąc, nie przypadł mi szczególnie do gustu. Tym razem sięgnęłam po Kwartet sezonowy i muszę przyznać, że "Koniec lata" zachęcił mnie do czytania dalej.
Bardzo podoba mi się tutaj klimat, piękne widoki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To moje pierwsze spotkanie z Joanną Bator, ale zdecydowanie nie ostatnie. Przepiękna, kobieca saga, wnikliwe studium psychologiczne postaci. Myślę, że każda z nas może znaleźć w nim odrobinę siebie, swoich pragnień i tęsknot.
Tytuł pasuje idealnie, jak zaklęcie odganiające osy i złe moce, ale też po prostu dlatego że jest... gorzko. Nie jest to lektura łatwa i przyjemna, pokazuje życie z całym jego brudem, ale też daje nadzieję.
Pięknie, wręcz lirycznie napisana, porównania tak trafne, że niektóre z nich zapamiętam na długo.
Berta, Barbara, Violetta i Kalina są dla mnie po lekturze niemal jak przyjaciółki, a ich w teorii niezrozumiałe akcje, stają się nagle w pełni zrozumiałe. Tak dobrze autorka nakreśliła wszystkie okoliczności, które sprawiły, że te kobiety są jakie są.
U mnie "Gorzko, gorzko" trafia na półkę "ulubione" i biegnę zapoznać się z innymi dziełami autorki ;)

To moje pierwsze spotkanie z Joanną Bator, ale zdecydowanie nie ostatnie. Przepiękna, kobieca saga, wnikliwe studium psychologiczne postaci. Myślę, że każda z nas może znaleźć w nim odrobinę siebie, swoich pragnień i tęsknot.
Tytuł pasuje idealnie, jak zaklęcie odganiające osy i złe moce, ale też po prostu dlatego że jest... gorzko. Nie jest to lektura łatwa i przyjemna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótki opis wybranych filozofów i ich podejścia. Kilka ciekawych anegdot, mogących zachęcić filozoficznego laika do dalszego zgłębiania tematu. Nie nazwałabym tej książki poradnikiem, nie zmieniła też jakoś szczególnie mojego życia, ale momentami skłania do refleksji.
Nie do końca pasuje mi sam styl pisania, trochę toporny, czasami trzeba było się zatrzymać, żeby zrozumieć, o co chodzi (nie przez złożoność treści, a raczej samą stylistykę). Momentami wydawało mi się, że to książka-reklama szkoły założonej przez autora.
Ogólnie jest poprawnie, można przeczytać, bez efektu wow.

Krótki opis wybranych filozofów i ich podejścia. Kilka ciekawych anegdot, mogących zachęcić filozoficznego laika do dalszego zgłębiania tematu. Nie nazwałabym tej książki poradnikiem, nie zmieniła też jakoś szczególnie mojego życia, ale momentami skłania do refleksji.
Nie do końca pasuje mi sam styl pisania, trochę toporny, czasami trzeba było się zatrzymać, żeby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać. Nie jest to najłatwiejsza lektura. Po przeczytaniu recenzji wydawało mi się, że bardziej mną wstrząśnie, ale pewnie chodzi o stopień wrażliwości i umiem sobie wyobrazić, że dla kogoś innego może być wstrząsająca i zrewidować niektóre przekonania.
Bardzo wnikliwe studium ofiary molestowania, skonfrontowanie jej przeżyć i uczuć w dwóch zupełnie innych momentach jej życia. Idealnie ukazane przeżywanie traumy, to ile człowiek jest w stanie sobie wmówić, żeby tylko nie dopuścić do siebie tego, że jest ofiarą. Z drugiej strony bardzo dobrze ukazane manipulacje wykorzystywane przez sprawcę. To że Vanessa tak łatwo padła ofiarą tych manipulacji i może jej zachowanie nawet trochę irytuje podczas czytania książki, tylko dodaje wszystkiemu realizmu i nie może umniejszać winie gwałciciela - była tylko dzieckiem i nie sposób od niej wymagać w pełni dojrzałych decyzji (bo i z takimi recenzjami się spotkałam). Obwinianie ofiary nigdy nie jest dobre i myślę, że ta książka dosadnie pokazuje, jak sprawnie stosują manipulacje osoby pokroju Strane'a.
Nie zabrakło też wytknięcia wad systemu szkolnictwa i społeczeństwa, które nadal nie radzi sobie zbyt dobrze z takimi przypadkami. W końcu trudno, "takie rzeczy się przecież zdarzają".
Książka jest dobrze skonstruowana, czyta się szybko, momentami trochę się dłuży, ale nie jest to jakoś mocno odczuwalne. Polecam każdemu, bo temat jest niezwykle istotny i trafnie ukazany.

To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać. Nie jest to najłatwiejsza lektura. Po przeczytaniu recenzji wydawało mi się, że bardziej mną wstrząśnie, ale pewnie chodzi o stopień wrażliwości i umiem sobie wyobrazić, że dla kogoś innego może być wstrząsająca i zrewidować niektóre przekonania.
Bardzo wnikliwe studium ofiary molestowania, skonfrontowanie jej przeżyć i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam dość mieszane uczucia. Może to ze względu na zbyt wysokie oczekiwania po przeczytaniu tylu pochlebnych opinii i recenzji?
Książka na pewno jest dobra i poruszająca. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby była tak wybitna, jak się ją opisuje. Bohaterów da się polubić i da się z nimi utożsamiać, co jest zdecydowaną zaletą. Ich decyzje są irracjonalne, uczucia są zagmatwane i miejscami bardzo mnie to wkurzało, ale kto z nas nie podejmuje irracjonalnych decyzji i nie sabotuje sam siebie? To tylko czyni postaci bardziej realnymi. Niestety niektóre momenty wydawały mi się przedramatyzowane, jakby autorka tak bardzo starała się o ten przygnębiający realizm, że aż przesadziła.
Język jest oryginalny, bardzo surowy i wręcz obojętny, co dokłada do realizmu i jest zdecydowanie na plus. Dialogi momentami wydawały mi się drętwe i irytujące, ale z drugiej strony zastanawiałam się, czy nie są takie celowo, w końcu nasze codzienne rozmowy też nie zawsze są w pełni swobodne...
Fabuły jakby nie było, ale z drugiej strony jest w niej wszystko, czego potrzeba. "Normalnych ludzi" czyta się szybko, nic się nie dłuży. Pomijanie dni i miesięcy, a potem opisywanie co się wydarzyło przez rozmowy, spojrzenia, gesty, to ciekawy zabieg, który wyszedł historii na dobre.
"Normalni ludzie" to zdecydowanie książka, którą warto przeczytać. Jest przygnębiająca, ale przy tym bardzo realistyczna. Tytuł pasuje do niej idealnie. Nie jest to jednak opowieść tak wybitna, jak się ją reklamuje i może zbyt wysokie oczekiwania odjęły trochę z mojej oceny.

Mam dość mieszane uczucia. Może to ze względu na zbyt wysokie oczekiwania po przeczytaniu tylu pochlebnych opinii i recenzji?
Książka na pewno jest dobra i poruszająca. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby była tak wybitna, jak się ją opisuje. Bohaterów da się polubić i da się z nimi utożsamiać, co jest zdecydowaną zaletą. Ich decyzje są irracjonalne, uczucia są zagmatwane i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam niemałą zagwozdkę dotyczącą Edwardsona. To już siódma część cyklu o Eriku Winterze, a ja nadal nie zżyłam się z bohaterami. Za każdym razem dzieje się to samo - dobra intryga i śledztwo, któremu nie mogę prawie nic zarzucić, ale ci bohaterowie są jak dla mnie trochę papierowi. Niby są opisywane ich życia prywatne, wzajemne relacje itd., ale dialogi za każdym razem wydają mi się strasznie nienaturalne i trudno mi się z nimi identyfikować. Drugą sprawą są te wszędobylskie, przydługie opisy natury, otoczenia itd. Nigdy się do tego nie przekonam. Aż przypominają mi się szkolne męczarnie z Sienkiewiczem. To zdecydowanie nie dla mnie.
Mimo tych wad cykl jest dobry, ale tylko dobry. Czuję tu nieco zmarnowany potencjał, bo trochę inaczej napisane mogłoby być rewelacyjne.

Mam niemałą zagwozdkę dotyczącą Edwardsona. To już siódma część cyklu o Eriku Winterze, a ja nadal nie zżyłam się z bohaterami. Za każdym razem dzieje się to samo - dobra intryga i śledztwo, któremu nie mogę prawie nic zarzucić, ale ci bohaterowie są jak dla mnie trochę papierowi. Niby są opisywane ich życia prywatne, wzajemne relacje itd., ale dialogi za każdym razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest dobra. Po prostu dobra, co mnie trochę rozczarowuje po przeczytaniu cyklu o inspektorze Barbarottim. Nie chodzi tu nawet o moje oczekiwania względem gatunku, bo od początku wiedziałam, że kryminał to nie jest. Chodzi o oczekiwania względem autora.
O ile przez cykl o Barbarottim przemknęłam z prędkością światła, to z "Żywymi i umarłymi w Winsford" miałam problem i czytanie rozłożyło się na kilka dobrych dni, jak nie tygodni. Nie złoszczę się - może tak miało być, w końcu sama akcja rozwija się niespiesznie, tajemniczo w scenerii tak samo tajemniczych wrzosowisk.
Podobała mi się ta przygoda (nawet ujął mnie ten klimat), ale mnie nie zachwyciła, nie wciągnęła (zaledwie ostatnie 100 stron mnie dostatecznie zainteresowało). Nie mogę jednać uznać, że książka nie jest dobra, bo jest. Jeśli ktoś lubi taki niespieszny, tajemniczy klimat z licznymi metaforami, to na pewno się w niej odnajdzie.

Książka jest dobra. Po prostu dobra, co mnie trochę rozczarowuje po przeczytaniu cyklu o inspektorze Barbarottim. Nie chodzi tu nawet o moje oczekiwania względem gatunku, bo od początku wiedziałam, że kryminał to nie jest. Chodzi o oczekiwania względem autora.
O ile przez cykl o Barbarottim przemknęłam z prędkością światła, to z "Żywymi i umarłymi w Winsford" miałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że druga część cyklu z Hubertem Meyerem mnie zawiodła. Oceniłam ją jako "może być", bo taka właśnie jest. Niczym się nie wyróżnia, bohaterowie są sztampowi i niezbyt dobrze zarysowane są ich charaktery.
Szczególnie nie podobała mi się postać Wenery - miała duży potencjał, można było dużo lepiej zgłębić jej osobowość, tymczasem nie mogłam ani z nią sympatyzować, ani jej nienawidzić, w sumie to nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Opis jej uczuć względem Huberta tylko mnie zażenował.
Sama sprawa kryminalna jest po prostu nudna. Przez większość czasu nic się nie dzieje, a jak już coś się stanie, to jest całkowicie przewidywalne i wtórne. Czytając nie miałam w sobie tej ciekawości co do dalszego rozwoju akcji, która powinna towarzyszyć każdemu kryminałowi. Czekałam raczej, aż w końcu to skończę.
Książka jest w moim odczuciu co najwyżej poprawna, co jest dużym rozczarowaniem po "Sprawie Niny Frank", którą czytało mi się bardzo przyjemnie. Nie wiem, czy w tych okolicznościach dać Bondzie drugą szansę i zabrać się za "Florystkę"...

Muszę przyznać, że druga część cyklu z Hubertem Meyerem mnie zawiodła. Oceniłam ją jako "może być", bo taka właśnie jest. Niczym się nie wyróżnia, bohaterowie są sztampowi i niezbyt dobrze zarysowane są ich charaktery.
Szczególnie nie podobała mi się postać Wenery - miała duży potencjał, można było dużo lepiej zgłębić jej osobowość, tymczasem nie mogłam ani z nią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna część cyklu o Harrym i znów się nie zawiodłam. Dotychczas moją ulubioną było "Czerwone gardło", ale "Wybawiciel" to zmienił.
Ile tu się dzieje! Harry w doskonałej formie i do tego (prawie) trzeźwy, nowy szef wydziału, Armia Zbawienia i jakże świetny czarny charakter. Zakończenie jak zwykle u Nesbo zaskakuje. Harry przechodzi wiele moralnych dylematów - nic nie jest czarne albo białe i w końcu nawet on jako policjant musi to zauważyć.
Akcja poprowadzona jest wartko. Brak tu bezsensownych wątków, a nawet jeśli się takie na początku wydają, szybko przekonujemy się, że tak nie jest.
Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Nesbo nie obniża lotów - lubię smakować jego geniusz.

Kolejna część cyklu o Harrym i znów się nie zawiodłam. Dotychczas moją ulubioną było "Czerwone gardło", ale "Wybawiciel" to zmienił.
Ile tu się dzieje! Harry w doskonałej formie i do tego (prawie) trzeźwy, nowy szef wydziału, Armia Zbawienia i jakże świetny czarny charakter. Zakończenie jak zwykle u Nesbo zaskakuje. Harry przechodzi wiele moralnych dylematów - nic nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po krótkiej przerwie w końcu udało mi się sięgnąć po "Pentagram" i po raz kolejny jestem bardzo zadowolona.
W tej części dostajemy modelowego seryjnego mordercę, z jakim większość czytelników mogła się spotkać w setkach innych kryminałów. Jak to jednak u Nesbo bywa, nic nie jest tu takie na jakie wygląda i można doznać poważnego zaskoczenia na końcu.
Równocześnie z głównym dochodzeniem, mamy tutaj osobiste porachunki Harry'ego z Waaler'em, które jak zawsze dostarczyły mi wiele rozrywki.
Trochę mało mi było Beate i Rakel, mam nadzieję, że zmieni się to w kolejnych częściach. :)
Kolejna pozycja od Nesbo wędrująca na półkę "Ulubione".

Po krótkiej przerwie w końcu udało mi się sięgnąć po "Pentagram" i po raz kolejny jestem bardzo zadowolona.
W tej części dostajemy modelowego seryjnego mordercę, z jakim większość czytelników mogła się spotkać w setkach innych kryminałów. Jak to jednak u Nesbo bywa, nic nie jest tu takie na jakie wygląda i można doznać poważnego zaskoczenia na końcu.
Równocześnie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zabrałam się za "Trzeci klucz" i się nie zawiodłam.
Harry targany emocjami, na granicy obsesji - to chyba najbardziej "prawdziwy" główny bohater kryminału, z jakim miałam do czynienia. Przedstawiony jako człowiek z krwi i kości, a nie dupek z talentem do rozwiązywania spraw zabójstw. Do tego Beate i jej wspaniała "umiejętność" oraz Waaler, który jest cudownym wręcz czarnym charakterem i ciągle mi go mało.
Po raz kolejny Pan Nesbo serwuje nam zgrabnie poprowadzoną intrygę, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje, a podejrzenia "skaczą" z jednej osoby na drugą. Do tego zaskakujący finał - czego chcieć więcej?

Zabrałam się za "Trzeci klucz" i się nie zawiodłam.
Harry targany emocjami, na granicy obsesji - to chyba najbardziej "prawdziwy" główny bohater kryminału, z jakim miałam do czynienia. Przedstawiony jako człowiek z krwi i kości, a nie dupek z talentem do rozwiązywania spraw zabójstw. Do tego Beate i jej wspaniała "umiejętność" oraz Waaler, który jest cudownym wręcz czarnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bombardowana zewsząd pozytywnymi opiniami, długo nosiłam się z zamiarem zabrania się za cykl o Harry'm Hole. "Człowiek nietoperz" przeleżał na mojej półce kilka miesięcy, bym w końcu dała mu szansę. Potem szybko przeczytałam "Karaluchy" i chwyciłam za "Czerwone gardło". Pierwsza książka cyklu porwała mnie dopiero od połowy i już zaczynałam zastanawiać się, czy może to kolejna seria "na 6", którą zachwyca się świat. Na szczęście nie zrezygnowałam z dalszego czytania - wtedy nie doznałabym tej przyjemności z przeczytania "Czerwonego gardła".
W tej części podobało mi się wszystko - dobrze nakreśleni bohaterowie, relacja Ellen i Harry'ego, Rakel i Oleg, dobrze poprowadzona intryga i niezawodne instynkty pana Hole. To wszystko doprawione fragmentami osadzonymi w czasach II. Wojny Światowej stworzyło jedną z moich ulubionych książek.
Mam nadzieję, że w kolejnych częściach cyklu Pan Nesbo mnie nie zawiedzie, bo postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko...

Bombardowana zewsząd pozytywnymi opiniami, długo nosiłam się z zamiarem zabrania się za cykl o Harry'm Hole. "Człowiek nietoperz" przeleżał na mojej półce kilka miesięcy, bym w końcu dała mu szansę. Potem szybko przeczytałam "Karaluchy" i chwyciłam za "Czerwone gardło". Pierwsza książka cyklu porwała mnie dopiero od połowy i już zaczynałam zastanawiać się, czy może to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka z serii o Annice Bengtzon i muszę przyznać, że jest lepiej. Śledztwo jakoś lepiej poprowadzone, wszystko poukładane. Może nawet trochę mnie wciągnęło.
Niestety, Annika nadal jest tak samo rozmemłana. Te jej dziwne problemy, kłótnie - wszystko jakieś takie sztuczne i dalej do mnie nie przemawia. Niestety.
Pora na "Zamachowca". Aż się boję - od "Studia Sex" występuje tendencja zwyżkowa, a "Zamachowiec" to najwcześniej wydana część z serii, może być więc gorzej...

Kolejna książka z serii o Annice Bengtzon i muszę przyznać, że jest lepiej. Śledztwo jakoś lepiej poprowadzone, wszystko poukładane. Może nawet trochę mnie wciągnęło.
Niestety, Annika nadal jest tak samo rozmemłana. Te jej dziwne problemy, kłótnie - wszystko jakieś takie sztuczne i dalej do mnie nie przemawia. Niestety.
Pora na "Zamachowca". Aż się boję - od "Studia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Studio Sex" przeczytałam już dobrych kilka lat temu i pamiętam, że nie było jakoś super, ale było poprawnie. Sięgnęłam więc w końcu po kontynuację serii i... znowu było przeciętnie.
Fabuła jest nawet ciekawa - podejrzana fundacja, mafia. Jakby autorka skupiła się na tym trochę bardziej, to wszystko byłoby dobrze. Zamiast tego mamy rodzinne zawirowania i dramaty rozmemłanej głównej bohaterki. Nie żeby obyczajówka w kryminałach mi przeszkadzała - nawet ją lubię np. u Edwardssona, Lackberg i kilku innych autorów. Po prostu tutaj jest strasznie mdła, a Annika wydaje się być histeryczką.
Nie jest dobrze, nie jest też źle. Dam Lizie Marklund jeszcze jedną szansę i zabiorę się za "Prime time". Może troszkę dlatego, że nie lubię zostawiać niedokończonych serii...

"Studio Sex" przeczytałam już dobrych kilka lat temu i pamiętam, że nie było jakoś super, ale było poprawnie. Sięgnęłam więc w końcu po kontynuację serii i... znowu było przeciętnie.
Fabuła jest nawet ciekawa - podejrzana fundacja, mafia. Jakby autorka skupiła się na tym trochę bardziej, to wszystko byłoby dobrze. Zamiast tego mamy rodzinne zawirowania i dramaty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miałam do niej dość spore oczekiwania, tak szeroko reklamowana, polecana przez wiele osób, opis intrygujący, ładna okładka - co mogło pójść źle?
Ano fakt, że nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Nic. Zero. Null. Rachel bardziej mnie zniechęcała niż wzbudzała sympatię. Co nie zawsze jest złe - nielubiany bohater główny jest super chwytem np. u Leifa G. W. Perssona. Niestety nie tutaj, bo tutaj autorka faktycznie stara się, żeby czytelnik polubił jej bohaterkę, współczuł jej, może nawet się z nią identyfikował. W końcu wszyscy mamy problemy... Nie udało się, trudno.
Okładka obiecuje mi thriller i faktycznie mamy zaginięcie, mamy jakieś "dochodzenie" do prawdy, ale najwięcej jest tu jęczenia alkoholiczki o tym, jakie jej życie jest do niczego. Zero napięcia, w ogóle nie byłam ciekawa, co tak naprawdę się wydarzyło. Może po prostu przeczytałam za dużo o niebo lepszych książek z tego gatunku.
"Zaskakujące" zakończenie wcale nie było zaskakujące, a nawet jeśli było, to nie zauważyłam - tak bardzo mnie to nie obchodziło.
Przez cały czas czekałam aż akcja ruszy, aż cokolwiek się rozkręci i się nie doczekałam. Jestem bardzo zawiedziona i nie polecam. Wracam do sprawdzonych skandynawskich kryminałów.

Miałam do niej dość spore oczekiwania, tak szeroko reklamowana, polecana przez wiele osób, opis intrygujący, ładna okładka - co mogło pójść źle?
Ano fakt, że nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Nic. Zero. Null. Rachel bardziej mnie zniechęcała niż wzbudzała sympatię. Co nie zawsze jest złe - nielubiany bohater główny jest super chwytem np. u Leifa G. W. Perssona....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna część i... jest jakby jeszcze lepiej. Dlatego moja ocena skacze o jedno "oczko".
Podobało mi się, że od początku wiemy chociaż w zarysie to, czego nie wiedzą detektywi. Intryga jest bardzo interesująca, zakończenie zaskakujące - trochę tylko myślę, że to zaskoczenie było delikatnie "na siłę" tam wplecione.
Bohaterowie jakby w końcu "ożyli" - Mariam nie jest już tak denerwująca, Cato ma jakieś głębsze uczucia, ale nadal jest zepchnięty na drugi, a nawet trzeci, czy czwarty plan. Za to Egge - da się człowieka polubić w toku tego śledztwa. Szkoda tylko, że bardziej polubiłam martwego bohatera jednej książki niż postaci, z którymi jestem już trzeci tom...

Kolejna część i... jest jakby jeszcze lepiej. Dlatego moja ocena skacze o jedno "oczko".
Podobało mi się, że od początku wiemy chociaż w zarysie to, czego nie wiedzą detektywi. Intryga jest bardzo interesująca, zakończenie zaskakujące - trochę tylko myślę, że to zaskoczenie było delikatnie "na siłę" tam wplecione.
Bohaterowie jakby w końcu "ożyli" - Mariam nie jest już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka o Cato i Marian i kolejny raz tylko dobra. Jest może minimalnie lepiej niż w "Miodowej pułapce".
Bohaterowie nadal pozostają nijacy, no może oprócz denerwującej Marian. Akcja jednak jest wciągająca, a zakończenie zaskakuje. Nie wiem tylko, po co ten spoiler już na pierwszej stronie. Może taki był zamysł, żeby czytelnik szybciej odgadnął, co tam się dzieje.
Pierwsza połowa książki trochę się dłużyła, druga zleciała w okamgnieniu.
Jest trochę lepiej - może kolejna część (kupiłam w trójpaku) pozytywnie mnie zaskoczy...

Kolejna książka o Cato i Marian i kolejny raz tylko dobra. Jest może minimalnie lepiej niż w "Miodowej pułapce".
Bohaterowie nadal pozostają nijacy, no może oprócz denerwującej Marian. Akcja jednak jest wciągająca, a zakończenie zaskakuje. Nie wiem tylko, po co ten spoiler już na pierwszej stronie. Może taki był zamysł, żeby czytelnik szybciej odgadnął, co tam się dzieje....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobry kawałek skandynawskiego kryminału. No właśnie - dobry i tylko dobry. Ciekawa fabuła, dobry język, ale jednak czegoś mi zabrakło. Nie potrafię polubić głównych bohaterów. Poza tym nie są oni zbyt wyraźnie nakreśleni, niby mają ciekawą, czasem trudną przeszłość, ale opisane jest to źle.
Marian to już w ogóle nieporozumienie. "Pracujemy nad sprawą, wyskoczę ni stąd, ni zowąd z czymś o mojej przeszłości". Taka niby ciekawa osoba, z dobrą intuicją, trudnym charakterem, a tak naprawdę rozkapryszone, atakujące wszystkich dziecko.
Z Cato było trochę lepiej, ale o jego życiu prywatnym i charakterze dowiadujemy się tak mało, że wydaje się być nijaki.
Ta właśnie nijakość bije praktycznie od każdego bohatera, na żadnym nie zatrzymujemy się jakoś dłużej, akcja posuwa się dalej, a my nie wiemy o nich praktycznie nic. To nie jest coś, do czego przyzwyczaiły mnie inne skandynawskie kryminały.

Dobry kawałek skandynawskiego kryminału. No właśnie - dobry i tylko dobry. Ciekawa fabuła, dobry język, ale jednak czegoś mi zabrakło. Nie potrafię polubić głównych bohaterów. Poza tym nie są oni zbyt wyraźnie nakreśleni, niby mają ciekawą, czasem trudną przeszłość, ale opisane jest to źle.
Marian to już w ogóle nieporozumienie. "Pracujemy nad sprawą, wyskoczę ni stąd, ni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna średniawka, dokładnie tak, jak się spodziewałam po drugiej części tego cyklu.
Ponownie "na papierze" wygląda to dobrze - ciekawa intryga na sielskiej wyspie, znowu jakieś przekręty podatkowe. Niestety znów pozostawia to niedosyt.
Napisana drewnianym językiem, znacznie spłycone aspekty śledztwa, bohaterowie niby mają jakieś swoje problemy, ale nie ma w tym głębi, do czego przyzwyczaiły mnie pozostałe skandynawskie kryminały.
Książka ta nie jest czymś, od czego nie można by się oderwać i to mnie w niej najbardziej drażni, bo co, jak nie to stanowi o kryminale?
Drugą sprawą jest to, jak bardzo pani Sten inspiruje się Camillą Lackberg - pisane kursywą wątki z przeszłości, bohaterka mieszająca się w pracę policji, miliony problemów rodzinnych. Nie jest to zbyt dobra kopia. U Lackberg to wszystko było świeże, napisane lepszym stylu i podobało mi się. Tu niestety czegoś zabrakło.
Ponownie tak jak w przypadku pierwszej części - mimo że nie oczarowuje, to da się ją przeczytać, dlatego też określam ją jako przeciętną. Po prostu zalatuje nudą.

Kolejna średniawka, dokładnie tak, jak się spodziewałam po drugiej części tego cyklu.
Ponownie "na papierze" wygląda to dobrze - ciekawa intryga na sielskiej wyspie, znowu jakieś przekręty podatkowe. Niestety znów pozostawia to niedosyt.
Napisana drewnianym językiem, znacznie spłycone aspekty śledztwa, bohaterowie niby mają jakieś swoje problemy, ale nie ma w tym głębi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Taka średniawka. To nie jest poziom, do którego przyzwyczaiły mnie inne kryminały z Czarnej Serii.
Niby ciekawa intryga, dobrze nakreślone postaci, ale czegoś zabrakło. Zero emocji podczas czytania, do tego napisane tak jakby... nieudolnie. Poza tym wszystko jest jakby trochę za płytkie, przewidywalne. Autorka bardzo się starała, by czytelnik utożsamiał się z którymś z bohaterów, ale niestety jej nie wyszło.
Żeby nie było, że tylko krytykuję - nie jest to jakoś bardzo zła książka, po prostu mocno średnia, do przeczytania i zapomnienia.
Pod choinkę dostałam kolejne części, więc tak czy siak je przeczytam, ale nie jestem jakoś bardzo pozytywnie nastawiona.

Taka średniawka. To nie jest poziom, do którego przyzwyczaiły mnie inne kryminały z Czarnej Serii.
Niby ciekawa intryga, dobrze nakreślone postaci, ale czegoś zabrakło. Zero emocji podczas czytania, do tego napisane tak jakby... nieudolnie. Poza tym wszystko jest jakby trochę za płytkie, przewidywalne. Autorka bardzo się starała, by czytelnik utożsamiał się z którymś z...

więcej Pokaż mimo to