Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Cześć! Wczoraj swoją premierę miała książka mojej ukochanej @karina_hiddenstorm. Jestem podekscytowana tym, że ta książka to nowy początek lepszej przyszłości mojej przyjaciółki, którą szczerze kocham i podziwiam za siłę i to, że jest tak różnorodna w tym co kreuje. Ale, to ma być opinia książki a nie zachwyt nad moją miłością do Kariny.
.
Książkę przeczytałam jak tylko skończyła ją Karina pisać. Teraz znów ją przeczytałam - mogę powiedzieć tyle, to moja ulubiona pozycja tego roku! Naprawdę rzadko mam tak, że książka czytana drugi raz nadal wywołuje we mnie te same emocje a "Łabędzi śpiew" właśnie to uczynił. To książka też bliska mojemu sercu - Karina oprócz niebezpiecznej miłości zawarła tutaj problem przemocy wobec kobiet, ale również siłę aby wydostać się spod tak ciężkiego "buta". Ta pozycja wywołała u mnie dreszcze podniecenia. Karina z początku nie za bardzo lubiła pisać sceny erotyczne, ale w tej książce pisze o nich jak rasowa Autorka powieści erotycznych. W tych scenach aż bije elektryczny dreszcz. Sceny są opisane bardzo barwnie a ja za każdym razem gdy w grę wchodził Phoenix wzdychałam z rozmarzenia. Ta, książka to opowieść o dwóch poranionych duszach w wielkim niebezpieczeństwie. Mimo tego znajdziemy tutaj akcje rodem z książek sensacyjnych Toma Clancy'ego i coś w stylu Deana Koontza, co przejawia się w postaci tajemniczej Nyks.
.
Boże, ja wam te książkę polecam mocno! Ta pozycja jest na równi z tym co wykreowała Karina już wcześniej, czyli "Władczyni Mroku" i "Krwawym Księżycu". To będzie najgorętsza pozycja tego roku - uwierzcie mi na słowo!

Cześć! Wczoraj swoją premierę miała książka mojej ukochanej @karina_hiddenstorm. Jestem podekscytowana tym, że ta książka to nowy początek lepszej przyszłości mojej przyjaciółki, którą szczerze kocham i podziwiam za siłę i to, że jest tak różnorodna w tym co kreuje. Ale, to ma być opinia książki a nie zachwyt nad moją miłością do Kariny.
.
Książkę przeczytałam jak tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie nie powinnam odkładać książek na tę samą półkę! 😂 Zupełnie mi zaginęła w akcji opinia o trzeciej ostatniej i finałowej części "Preppy. Życie i śmierć Samuela Clearwater'a". Jak sobie poradziła ostatnia część? .
Moim zdaniem najlepiej ze wszystkich. Ta część była taka jak ją sobie wyobrażałam. Pełna emocji, ale też humoru którym Preppy ociekał we wcześniejszych częściach. Pojawiają się nowe postacie, których już nie mogę się doczekać w następnych tomach tej szalonej ekipy. Bardzo podobała mi się przemiana jaka zaszła w związku Dre i Preppy'ego i to, że świat wykreowany przez Autorkę nie zawsze jest kolorowy co idealnie obrazują ostatnie strony powieści. Trochę za długo czekałam na to żeby poczuć się tak dobrze przy tej książce, ale finalnie zostało to osiągnięte i mogę już odbrazić się na Autorkę 😂
.
Mimo tego, że pierwsza część była mocno przeciętna to następne dwie mocno nadrabiają i wreszcie pokazują pełnię możliwości T.M.Frazier ♥️ polecam! 🙌

Zdecydowanie nie powinnam odkładać książek na tę samą półkę! 😂 Zupełnie mi zaginęła w akcji opinia o trzeciej ostatniej i finałowej części "Preppy. Życie i śmierć Samuela Clearwater'a". Jak sobie poradziła ostatnia część? .
Moim zdaniem najlepiej ze wszystkich. Ta część była taka jak ją sobie wyobrażałam. Pełna emocji, ale też humoru którym Preppy ociekał we wcześniejszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka dni temu skończyłam drugi tom "Preppy. Życie i śmierć Samuela Clearwater'a". Pierwszym nie byłam tak zachwycona jak się spodziewałam, ale mimo wszystko dalej byłam ciekawa tego jak T.M.Frazier pociągnie drugi tom. Więc jak wyszło? .
Moim zdaniem ten tom jest bardziej na miejscu. Akcja przyspiesza, Preppy w końcu jest Preppym a ja w końcu bawiłam się tak jak tego oczekiwałam. Czyli bardzo dobrze. Książkę czyta się szybciej a wydarzenia teraźniejsze bardziej mnie zainteresowały niż te które mieliśmy w przeszłości. Trochę brakowało mi tego większego opowiedzenia historii podczas jego niewoli niż tylko napomyka nie co tak na prawdę się stało. Ten urwis skradł przy tej książce moje serce od nowa i bardzo brakowało mi tej chemii między czytelnikiem a nim. Muszę też przyznać, że sama Dre wreszcie stała się lepszą postacią, dzięki której już nie miałam ochoty "odłożyć książki". Wydoroślała i jej cała przemiana w drugiej książce była po prostu świetna. To jest postać na miarę tego co dostawaliśmy już w poprzednich częściach. Cieszę się też, że zostały wprowadzone nowe postacie, które mają już swoje historie opowiedziane w książkach i tylko czekam aż pojawią się one u nas. .
Czytajcie. Druga część jest zdecydowanie lepsza od pierwszej! .

Kilka dni temu skończyłam drugi tom "Preppy. Życie i śmierć Samuela Clearwater'a". Pierwszym nie byłam tak zachwycona jak się spodziewałam, ale mimo wszystko dalej byłam ciekawa tego jak T.M.Frazier pociągnie drugi tom. Więc jak wyszło? .
Moim zdaniem ten tom jest bardziej na miejscu. Akcja przyspiesza, Preppy w końcu jest Preppym a ja w końcu bawiłam się tak jak tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj o historii na którą długo czekałam w polskim wydaniu. Gdy poznałam T.M.Frazier przy czytaniu "Kinga" totalnie ją pokochałam za to, że mimo tej całej brutalności umiała fajnie wpleść erotyka. Jednocześnie ta brutalność rzeczywiście była i nie było to coś tak mocno spaczonego jak niektóre Autorki sobie wymyślają. Więc gdy poznałam tam postać Samuela Clearwater'a vel "Preppy" od razu powiedziałam "chcę o nim oddzielną książkę". .
Jestem właśnie po pierwszej części jego przygód - zostały mi jeszcze dwie i no nie tego się spodziewałam kompletnie. Ale czy to dobrze? No z jednej tak z drugiej niestety nie. Książkę szybko się czyta a ten przystojny brutal z muszką zdecydowanie poprawia odbiór lektury to i tak wiele mam jej do zarzucenia. Początek czytało mi się przyjemnie za to cała nakreślona relacja między Preppy a Dre to jakiś chory żart, który zamiast "podniecić" wywołał dość odwrotną reakcję. Mam wrażenie, że Autorka miała jakiś pomysł który się w niej tlił, ale nie umiała go zupełnie przelać na papier. Nie będę też się rozpisywać jak bardzo temat uzależnienia narkotykowego jest opisany po macoszemu. Według Autorki narkotyki - heroinę - można odstawić od tak i to zupełnie nie jest codzienna walka o to aby stanąć na nogi. Andrea po 2 tygodniach umie w ogóle nie zaprzątać sobie tym głowy. Serio? No, kurde nie. Książka podzielona jest na kilka lat przed wydarzeniami z historii Kinga i Bear'a oraz obecne lata. Zdecydowanie bardziej mnie kręci to co jest obecnie niż to co było kilka lat wcześniej. .
Czy polecam? Sprawdźcie sami. Mam nadzieję, że następna część będzie dużo, dużo lepsza.

Dzisiaj o historii na którą długo czekałam w polskim wydaniu. Gdy poznałam T.M.Frazier przy czytaniu "Kinga" totalnie ją pokochałam za to, że mimo tej całej brutalności umiała fajnie wpleść erotyka. Jednocześnie ta brutalność rzeczywiście była i nie było to coś tak mocno spaczonego jak niektóre Autorki sobie wymyślają. Więc gdy poznałam tam postać Samuela Clearwater'a vel...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo czekałam na nową książkę od Pepper Winters - gdy już ją dostałam od razu wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać. Miałam duże oczekiwania po pierwszej części - patrząc na to jak się skończyła i jakie wtedy targały mną emocje, no wiecie oczekiwania wzrosły do maksimum. Więc jak oceniam te książkę? .
Cóż, moje oczekiwania były troche na wyrost, ale przyznam, że dobrze mi się ją czytało a ja nie mogłam się oderwać od niej dopóki nie skończyłam. Mogłabym nawet powiedzieć, że mogłaby być ciut dłuższa, co się nie często u mnie zdarza. Pepper Winters wymyśliła kawał dobrej historii, ale niektóre wątki z "Tronu prawdy" były traktowane po macoszemu, można było z nich dużo więcej wycisnąć jeszcze bardziej to wszystko podkręcić. Mimo wszystko nadal jestem zadowolona z tego jak potoczyły się losy głównych bohaterów i to jak Autorka wybrnęła z niektórych sytuacji. Tak jak w pierwszej części, jak i teraz kreacja głównej bohaterki Elle - to miód na moje serce. Ta kobieta umie tworzyć bohaterki, które nie są ciamajdami, szarymi myszkami. Elle to nadal silna kobieta, którą ciężko złamać i idealnie jest to pokazane w tej części. Powtórzę to jeszcze raz - miód na moje serce. Najjaśniejszy promyk tej książki! .
Czy polecam? No jasne! Może i druga część jest troszkę, ale tak troszeczkę gorsza od "Korony kłamstw", ale jeśli czytaliście poprzednią książkę i spodobała wam się historia Elle i Penn'a to zdecydowanie polecam wam sięgnięcie po drugą część w trybie natychmiastowym. .

Długo czekałam na nową książkę od Pepper Winters - gdy już ją dostałam od razu wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać. Miałam duże oczekiwania po pierwszej części - patrząc na to jak się skończyła i jakie wtedy targały mną emocje, no wiecie oczekiwania wzrosły do maksimum. Więc jak oceniam te książkę? .
Cóż, moje oczekiwania były troche na wyrost, ale przyznam, że dobrze mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas maratonu zwanego "urlop" przeczytałam książkę na którą ja sama się "nakręciłam" bo usłyszałam tyle opinii osób czytających po angielsku, że no trudno było się nie nakręcać. No więc, przeczytałam sobie "Perwersyjnego bogacza" Laurelin Paige. .
No i się zawiodłam! W sumie jestem kilka dni po przeczytaniu a ja już mało co pamiętam z fabuły przyznam szczerze, ale gdy zaczynam o niej myśleć to przychodzi mi na myśl, że przez większość książki się nudziłam ze zmianą na wkurzanie. Ciekawy pomysł, ale chyba już za dużo takich książek przeczytałam aby nie czytać tego po prostu "aby czytać". Taki biurowy bardziej ostry romans, ale nie w granicach aż takiego absurdu jak zazwyczaj widzimy w książkach. Chociaż jeśli miałabym być szczera, to absurdalna była bohaterka tej książki. Pełna takich sprzeczności. Z jednej strony gadała z sensem aby zaraz wypierdzielić jakąś taką totalną głupotą po której miałam ochotę porwać książkę na strzępy. .
Pod sam koniec było lepiej (pamiętam to doskonale) i byłam zaciekawiona co dalej Autorka wymyśliła, ale ma wspomnienie bohaterki przechodzą mnie dreszcze więc sobie odpuszczę

Podczas maratonu zwanego "urlop" przeczytałam książkę na którą ja sama się "nakręciłam" bo usłyszałam tyle opinii osób czytających po angielsku, że no trudno było się nie nakręcać. No więc, przeczytałam sobie "Perwersyjnego bogacza" Laurelin Paige. .
No i się zawiodłam! W sumie jestem kilka dni po przeczytaniu a ja już mało co pamiętam z fabuły przyznam szczerze, ale gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cześć, robaczki! Dzisiaj na tapecie książka o której dumnie mogę powiedzieć "mój patronat". A jako, że jest dzisiaj 6 maja czyli premiera "Wdech. Oddychając z trudem" to poznacie dzisiaj moją opinię ♥️ .
Książkę mogłabym zaliczyć do gatunku YA z lekkim zabarwieniem erotycznym. Gdzieś po drodze książka lekko zahaczała w niektórych momentach o thriller, ale nie napalajcie się na duże pokłady tego gatunku. Fabuła książki jest bardzo angażująca, nie mogłam się oderwać dopóki jej nie skończyłam i to jest Świetnie wyważony humor a jednocześnie mamy w niej bardzo pikantne sceny od których policzki się rumieniły. To co wymyśliła Autorka było ciekawe i mogę to stwierdzić od razu, że właśnie w tym momencie moja wiara do debiutów z platformy wattaada chociaż trochę się podreperowała. Dla takiej książki jak "Wdech. Oddychając z trudem" warto jest się przełamać i po prostu zacząć czytać! .
Kreacja bohaterów? Nie mam się czego czepić, chociaż ja jako bohaterka chyba jednak wybrałabym Pawła, mam nadzieję, że w następnej części również się pojawi bo ma on spory potencjał. Adam? Adam z kolei trochę jest schematyczny, ale daje radę - nie ukrywam, że dla mnie ta postać potrzebuje jeszcze dobrego oszlifowania.
.
Czy polecam? No jasne, że tak!

No cześć, robaczki! Dzisiaj na tapecie książka o której dumnie mogę powiedzieć "mój patronat". A jako, że jest dzisiaj 6 maja czyli premiera "Wdech. Oddychając z trudem" to poznacie dzisiaj moją opinię ♥️ .
Książkę mogłabym zaliczyć do gatunku YA z lekkim zabarwieniem erotycznym. Gdzieś po drodze książka lekko zahaczała w niektórych momentach o ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jay Crownover, Autorke "Dzikiego pragnienia" znam już od dawna - jestem w większym stopniu na bieżąco z jej książkami. A teraz gdy dodatkowo wyszło "Dzikie pragnienie" stwierdziłam, że musze ją przeczytać. A dlaczego? Ze względu na tematyke! Jaram sie kowbojami, pare westernów mam za sobą (chociaż z tego gatunku wole zdecydowanie książki utrzymane w takich klimatach niż filmy). Więc jak mi sie podobało? .
W sumie to nie było tragicznie, ale nie było też zachwycająco. Od fabuły spodziewałam się jednak czegoś więcej - opis raczej mówi nam o nietypowym podejściu do romansu oraz sensacji, która sie pojawia, ale jednak sensacji jest mało. Owszem, zgadzam się, że pod koniec sie to pojawia i wychodzi to Jay Crownover dobrze, ale spodziewałam się trochę więcej pociągnięcia tego tematu. Kowbojsko też jakoś szczególnie nie było, raczej moge to podsumować jako zwykłą konną wycieczke, którą raczej nie zaliczyłabym do wielkich kowbojskich klimatów. Podobało mi się to, że Autorka bardzo fajnie i szczegółowo opisała okolice w których dzieje się cała powieść - jest to wszystko bardzo obrazowe. Jednocześnie z dialogami nie do końca coś poszło dobrze a sama kreacja bohaterów nie była zachwycająca, ale znów nie była też zła. A chemia między Leo a Cyrusem nie iskrzy jakoś zbytnio przez większość książki, chociaż pod koniec ich relacja staje się całkiem płomienna.
.
Czy polecam? Szybko się ją czyta, ale jednak od tej Autorki spodziewałam się troche więcej i troche bardziej intensywniej. Nie mówie, że jest to zła książka, ale nie jest ona też zapadająca w pamięć.

Jay Crownover, Autorke "Dzikiego pragnienia" znam już od dawna - jestem w większym stopniu na bieżąco z jej książkami. A teraz gdy dodatkowo wyszło "Dzikie pragnienie" stwierdziłam, że musze ją przeczytać. A dlaczego? Ze względu na tematyke! Jaram sie kowbojami, pare westernów mam za sobą (chociaż z tego gatunku wole zdecydowanie książki utrzymane w takich klimatach niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Teraz pora na książkę, która podbiła mojw modowe serce. O "Stylistce" dużo sie słyszało na instagramie, ja sama sie nią zachwycałam całkiem sporo - nawet zostałam ambasadorem akcji #booklook, która była mocno związana z tematem książki. Powieści o modzie takich jak ta, moge sama wyliczyć na palcach jednej dłoni - nie jest ich zbyt dużo, więc ogromnie sie cieszę, że powstała "Stylistka podbija Manhattan" ♥️
.
Co mogę o tej książce powiedzieć? Sądziłam z początku, że losy bohaterki inaczej sie ułożą, że zostanie stylistką gwiazd - jakim szokiem dla mnie było, że jednak wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, ale Autorka przygotowała nam i swojej bohaterce Amber nową przygodę. Tym razem z Londynu, przenosimy się do NY - Amber ma podbić Manhattan swoim wyczuciem stylu. Powiem tak, ja już przy pierwszej części pokochałam styl Autorki. Niewymagający, prosty i lekki - książkę czytałam z wielkim uśmiechem na swojej twarzy, bo bardzo dobrze spędziłam z nią czas. Druga część trzyma poziom, nadal umie bawić i sprawić, że parskałam ze śmiechu. Do tego powieść dotyka tematu uzależnienia od mediów społecznościowych i tego jak łatwo można zagubić sie w nich i stracić coś na czym nam zależy. Powracają też stare postacie, nowe dramy oraz tak jak powiedziałam - nowe przygody. Czy były lepsze od bycia stylistką Mony Armstrong? Nie aż tak dobre, ale nadal były ciekawe i pasjonujące. .
Co z bohaterami? Amber nadal bardzo uwielbiam, ale musze powiedzieć, że mocno w moich oczach straciła postać Vicky - przyjaciółki Amer. Jej osoba mocno sie pogubiła i jak na początku to było jeszcze śmieszne, tak potem niestety już nie.
.
Czy polecam? No jasne! Łapcie za te książkę! ♥️

Teraz pora na książkę, która podbiła mojw modowe serce. O "Stylistce" dużo sie słyszało na instagramie, ja sama sie nią zachwycałam całkiem sporo - nawet zostałam ambasadorem akcji #booklook, która była mocno związana z tematem książki. Powieści o modzie takich jak ta, moge sama wyliczyć na palcach jednej dłoni - nie jest ich zbyt dużo, więc ogromnie sie cieszę, że powstała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cześć! Dzisiaj na tapecie kolejna nowość od @wydawnictwo.kobiece czyli C.D.Reiss "Shutter girl". Jeśli lubicie książki z tematyką sławy oraz erotyka, to bardzo możliwe, że ta książka będzie i dla was. Ja po nią sięgnęłam dlatego bo "Shutter girl" to nie tylko "wyśniona" sława. Tutaj jest do tego wątek paparazzi - hien czekających tylko na to aby zarobić na niekorzystnym zdjęciu. W takim razie czy mi sie spodobała? .
Przeczytałam tę książkę w okresie mojej przeprowadzki. I to był bardzo dobry pomysł, ponieważ książka odciągała moje myśli od tego niemiłego faktu, bardzo skutecznie. Dobrze sie bawiłam przy "Shutter girl", Autorka stworzyła ciekawą historie, przyjemnie i bardzo lekko napisaną, ale... znając jej poprzednią książkę "Małżeńska gra" liczyłam na większe zwroty akcji, bo jeśli chodzi o to, to Autorka ma wielką wyobraźnie do takich sytuacji i szkoda, że swojego potencjału troszke bardziej nie wykorzystała. Wątki mogły też być troszke bardziej dynamiczne bo w niektórych momentach miałam wrażenie, że fabuła stoi w miejscu. Ale tak poza tym? Ja sie przy niej dobrze bawiłam, przeczytałam ją dosyć szybko. Podobała mi się wytworzona relacja między Michaelem i "Shutter girl" w której od razu dało się poczuć chemię, między dwoma bohaterami. Ich namiętność i miłość była ciekawie rozrysowana i miała zdecydowanie większe poczucie stylu, niż bohaterowie w poprzedniej książce C.D.Reiss "Małżeńska gra".
.
Czy polecam? Ja wam polecam. Oprócz takich małych mankamentów, ta książka jest fajną i lekką lekturą, idealna na jeden wieczór. Jeśli ktoś tak jak ja nie za bardzo przepadał za "Małżeńską grą" niech spróbuje przeczytać właśnie "Shutter girl" - dzięki tej książce troche poprawiło mi sie mniemanie o Autorce i nie ukrywam, że jeszcze po jej książki sięgne :) .

No cześć! Dzisiaj na tapecie kolejna nowość od @wydawnictwo.kobiece czyli C.D.Reiss "Shutter girl". Jeśli lubicie książki z tematyką sławy oraz erotyka, to bardzo możliwe, że ta książka będzie i dla was. Ja po nią sięgnęłam dlatego bo "Shutter girl" to nie tylko "wyśniona" sława. Tutaj jest do tego wątek paparazzi - hien czekających tylko na to aby zarobić na niekorzystnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na zakończenie trylogii "Reykjavik noir" Lilji Sigurdardóttir czekałam długie miesiące, ponieważ poprzednie części wbiły mnie w ziemie, zostawiając mnie w niesamowitym szoku. Więc gdy dostałam "Klatkę" musiałam jej dać pierwszeństwo. Czy zakończenie historii Sonji i Agli spodobało mi się? .
W tej części główna bohaterka Sonja, której historie śledziłam z zapartym tchem, schodzi na drugi plan, chociaż to jej walke o wolność czytaliśmy w poprzednich tomach. Za to na pierwszy ogień tutaj wychodzi Agla, która mimo mojej znikomej sympatii do jej postaci, dobrze poradziła sobie z udźwignięciem całej fabuły tej książki. Ale czy była ona już tak pasjonująca jak "Pułapka" oraz "Sieć"? No nie. Ta część z jednej strony była okej, ale z drugiej, czułam się tak jakbym zupełnie inną historie. Pytania, które miałam od pierwszej części tej trylogii, nic a nic, sie nie wyjaśniły. Historia Sonji też pozostaje pod dużą niewiadomą, ale za to mamy tutaj zakończenie historii Agli, która dostała swoje "i żyli długo i szczęśliwie". Ta część bardziej skupiła się na tematyce: więzień dla kobiet, oszustwom bankowych i mafijnym porachunkom - ale ten ostatni temat jest w formie "tyci" więc nie napalajcie sie na niego. Jeśli chodzi o przemyt narkotykowy, który po pierwsze podbił moje serce w poprzednich częściach, to jest jeszcze bardziej on znikomy niż wątek mafijny. Co boli moje serduszko, bo to dlatego pokochałam tę historie. Gdyby ta książka była oddzielnym bytem, ale z tymi bohaterami, powiem szczerze, że byłabym bardziej usatysfakcjonowana. No mówie, ta książka nie jest zła, jest ona dobra, ale nie spodziewałam się, że Autorka zajmie sie tym tematem a postać Sonji porzuci jakby była zmiętym papierkiem, szczególnie po tym co zrobiła z nią w "Sieci". Rozumiecie jestem rozżalona jak na prawdziwego fana przystało! 😂
.
Więc no mimo tego, co napisałam tutaj przeczytajcie trylogię "Reykjavik Noir" - jest zajebista. Może trójka jest słabsza od dwóch pozostałych, ale nadal przyjemnie się ją czyta.

Na zakończenie trylogii "Reykjavik noir" Lilji Sigurdardóttir czekałam długie miesiące, ponieważ poprzednie części wbiły mnie w ziemie, zostawiając mnie w niesamowitym szoku. Więc gdy dostałam "Klatkę" musiałam jej dać pierwszeństwo. Czy zakończenie historii Sonji i Agli spodobało mi się? .
W tej części główna bohaterka Sonja, której historie śledziłam z zapartym tchem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witam was! Zmobilizowanie się dzisiaj do tego abu coś napisać było straszne, ale uwaga przemogłam się i no proszę. Mam dla Was opinię o "Mrocznych dziejach Elizabeth Frankenstein" Kiersten White. Książka niezwykle zachwalana przez blogosere, a co ja mogę o niej powiedzieć? Od razu uprzedzam, że będę tutaj przytaczać oryginalną historię - więc jeśli nie czytaliście oryginału to proszę to zmienić! .
Gdy zaczynałam książkę miałam nadzieję, że trafie w końcu na dobry młodzieżowy retelling. Niestety muszę wam się przyznać, że książka nie porwała mojego serca a nawet powiem więcej - zepsuła całą magie oryginalnego Frankensteina. Autorka miała na te historie pomysł, ale wyszedł z tego kolejny chaos. Sam styl Autorki wydawał mi się chaotyczny a z każdą chwilą tylko sie w tym upewniałam. Miałam wrażenie, że czasem Autorka nie potrafiła udźwignąć klimatu Gore, przez co wyszedł z tego miałki "czarno - biały film", w którym to klimatu nie uświadczycie. Jedno muszę przyznać podobały mi się wspomnienia Elizabeth dotyczące młodego Frankensteina. Owszem, można by było się tutaj pokusić o dużo bardziej krwawe opisy, ale uważam, że od tej strony było całkiem okej. Podobał mi się też koniec książki i rozwiązanie, które wymyśliła Autorka (bo tak na prawdę tylko to mocno różni się od oryginału).
Autorka pokusiła się na opowiedzenie nam całej historii przez postać Elizabeth Lavenza (potem Frankenstein), która gra pierwsze skrzypce tej powieści. Naświetla relacje z młodym Victorem we swoich wspomnieniach, jednocześnie poszukując go bardzo namiętnie. Czy to był dla mnie dobry zabieg? Cóż można powiedzieć, że było to innowacyjne, ale z drugiej strony postać Elizabeth, która w oryginale była poboczną bohaterką nie miała nam wiele do zaoferowania. Rozumiem, że Autorka chciała nam ukazać tutaj w jakiś sposób syndrom wyparcia i przywiązania, ale nie tędy droga - przez większość książki ta postać była po prostu kluchą. .
Czy polecam? Dla mnie to było bardzo średnie i przeciętne. Wolałabym przeczytać znów oryginał niż czytać ten retelling.

Witam was! Zmobilizowanie się dzisiaj do tego abu coś napisać było straszne, ale uwaga przemogłam się i no proszę. Mam dla Was opinię o "Mrocznych dziejach Elizabeth Frankenstein" Kiersten White. Książka niezwykle zachwalana przez blogosere, a co ja mogę o niej powiedzieć? Od razu uprzedzam, że będę tutaj przytaczać oryginalną historię - więc jeśli nie czytaliście oryginału...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zgryźliwe wiadomości Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,6
Zgryźliwe wiad... Vi Keeland, Penelop...

Na półkach:

No cześć, wczoraj miałam opowiedzieć Wam o "Zgryźliwych wiadomościach", ale przysneło mi się na cały dzień. Więc pojawiam się dzisiaj i znów będę was namawiać jak stara baba z bazaru na przeczytanie nowej książki spod pióra mojego ulubionego duetu w świecie erotyków! .
Jak wiecie jestem osobą, która za tym duetem obskoczy wszystkie księgarnie aby zdobyć następną ich książkę. Więc gdy zobaczyłam, że "Zgryźliwe wiadomości" pojawiły sie w premierach... Piałam ze szczęścia. Wydaje mi się, że ta książka jest troche inna niż wszystkie, które poznałam. Bardziej poważna i bardziej romantyczna, chociaż Autorki nadal wprowadzały nowe "dowcipy", ta książka była inna. Sam pomysł na taką historie bardzo mi przypadł do gustu, motyw zerwanych zaręczyn przecież już w książkach wałkowany jest od dawien, dawna, ale motyw znalezienia sukni ślubnej z przepięknym liścikiem miłosnym przypiętym do niej - no mówie Wam historia idealnie by się nadawała na ekranizacje! Do tego bardzo lekki styl Autorek, ich poczucie humoru oraz to jak mocno tym razem umiały mnie zaskoczyć swoimi pomysłami - to mnie uwiodło. W książce jak nigdy nie ma scen seksu, za to mamy fajnie budowane napięcia przez całą książkę - tutaj Autorki bardziej chciały się skupić na uczuciach, które połączyły Charlotte i Reeda. Przeczytałam tę historię po prostu ekspresowo. Dokładnie w jeden wieczór i dostarczyła mi ona mase emocji, na które w sumie nie byłam przygotowana. Ale tak, jestem miło zaskoczona tym, co zostało wydane u nas.
.
Czy polecam? Owszem. Szczególnie osobom, które są zmęczone już milionami scen seksu w książkach i chcą przeczytać po prostu książkę z humorem, dotykającej problemu przerażającej choroby i wielkiej, spontanicznej miłości.

No cześć, wczoraj miałam opowiedzieć Wam o "Zgryźliwych wiadomościach", ale przysneło mi się na cały dzień. Więc pojawiam się dzisiaj i znów będę was namawiać jak stara baba z bazaru na przeczytanie nowej książki spod pióra mojego ulubionego duetu w świecie erotyków! .
Jak wiecie jestem osobą, która za tym duetem obskoczy wszystkie księgarnie aby zdobyć następną ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio czytanie idzie mi wspaniale i dzięko temu mogę Wam powiedzieć o nowej książce K.Bromberg - Warta ryzyka (życiowi bohaterowie). Tę "trylogię" w sumie polubiłam od początku chociaż sporo osób miało do pierwszej części zastrzeżenia to mi bardzo przypadł pomysł 3 braci, którzy zajmują się zawodami "niebezpiecznymi". Tym razem poznajmy Graysona i jego historie! .

Ta książka mnie wciągnęła. Czytało mi się ją ekspresowo - i nie mogłam sie od niej oderwać chociaż na chwile. Coraz bardziej też polubiłam styl K.Bromberg, chociaż na początku nie miałam z nią po drodze. Ale teraz? Kurde z każdą jej kolejną książką jestem w jej historiach coraz bardziej zakochana. A "Warta ryzyka" to zdecydowanie najlepsza książka z trylogii o braciach Malone,.którzy trzęsą miastem swoją urodą. Tym razem Autorka ma dla nas historie, którą rzadko w naszym społeczeństwie ujrzeć. Wychowywanie dziecka przez samotnego ojca - ten temat może widziałam w erotykach ze 3 razy, więc sama tematyka i to jak została ona opisana, trafiła we mnie 100%. Ale nie tylko dlatego, że jest unikatowa ta historia tak mi się spodobała. Jakby nie patrzeć sama jestem z takiej rozbitej rodziny, przez co ta książka po prostu była bliżej mnie i moich problemów jako dziecko. Mimo takiego pomysłu, książka umie też wprowadzić humor, przez co nie była ona tak ciężka i nie była też totalnym wyciskaczem łez - co nie za bardzo lubie. (Bo po prostu nie lubie płakać, okej xD). Postać Graysona jak i Sidney są ciekawie skonstruowane ich potyczki dostarczają dużo frajdy, więc jestem na tak.
.
Bardzo wam polecam! To jest najlepsza część z tej serii!

Ostatnio czytanie idzie mi wspaniale i dzięko temu mogę Wam powiedzieć o nowej książce K.Bromberg - Warta ryzyka (życiowi bohaterowie). Tę "trylogię" w sumie polubiłam od początku chociaż sporo osób miało do pierwszej części zastrzeżenia to mi bardzo przypadł pomysł 3 braci, którzy zajmują się zawodami "niebezpiecznymi". Tym razem poznajmy Graysona i jego historie! .

Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio mam szaleńczy maraton książkowy, ponieważ nagle wróciła mi wena na czytanie, co w cholere mnie cieszy! Jedną z pozycji przeczytanych ostatnio była "Ściema" K.Bromberg - która pokusiła mnie dość niecodziennym tematem inwestycji w portale randkowe. Oczywiście nastawiajcie się też na typowe romansidło, no ale mimo wszystko, jest ciekawie!
.
Ja już w ostatnim poście Wam powiedziałam, że powoli zakochuję się w tym co tworzy K.Bromberg. I po tej książce nadal podtrzymuje to zdanie. "Ściema" to lekkie czytadło, pełne humoru oraz namiętności - co lubie w każdej książce z tego gatunku. Jest do tego przewrotna a lekkie pióro którym posługuje się Autorka, oraz jej zmysł do tworzenia ciekawych historii, dało mi mase zabawy, której w żaden sposób nie żałuje. W książce bardzo podobało mi się ugryzienie tematu zakładania nowego biznesu - tutaj akurat mamy portal randkowy SoulM8, który ma nam sprzedać wizje idealnej miłości którą, znajdziemy dzięki temu portalowi. Tylko co wtedy gdy główny bohater Zane w miłość nie wierzy? Jak to sprzedać aby ludzie uwierzyli? I dlaczego taki wielki magnat biznesowy zajmuje sie czymś takim? Powiem szczerze, gdy ścieżki Harlow i Zane'a sie starły ze sobą to było zabawnie, ostro i po prostu ciekawie. Tak ciekawie, że wsiąkłam w historie dopóki nie zobaczyłam ostatniej strony. Mam nadzieje, że Autorka pociągnie historie z tych książek dalej bo jest kilka postaci, które mogłyby dostać kolejne książki. Szczególnie po takim rzuconym nam kąskiem przez Autorke. A co do bohaterów? Zane i Harlow to dobrze opisane postacie z dobrą, logiczną motywacją. Owszem nie są oni jakoś wybitnie zawili oraz nowatorsko opisane, ale da sie je lubić.
.
Polecam wam bardzo! Chociaż nie jest to tez książka która zmieni wasz światopogląd i wstrząśnie wami do żywego, ale uważam, że jest to pozycja warta uwagi dla każdej osoby która lubi sie zaszyć w zimniejsze dni z kocykiem i jakimś napojem.

Ostatnio mam szaleńczy maraton książkowy, ponieważ nagle wróciła mi wena na czytanie, co w cholere mnie cieszy! Jedną z pozycji przeczytanych ostatnio była "Ściema" K.Bromberg - która pokusiła mnie dość niecodziennym tematem inwestycji w portale randkowe. Oczywiście nastawiajcie się też na typowe romansidło, no ale mimo wszystko, jest ciekawie!
.
Ja już w ostatnim poście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w miłość online? A może sami taką znaleźliście w sieci? Powiem Wam, że czegoś takiego brakowało mi jeśli chodzi o fabułę w romansach. Zawsze główne postacie spotykają się przypadkowo w jakimś miejscu i pach! Miłość! Dlatego gdy zobaczyłam, że ta książka pojawi się na naszym rynku wydawniczym to byłam jej cholernie ciekawa! .

Cóż mimo tego, że postacie u Penelope Ward są raczej powtarzalne i wiemy czego sie spodziewać to i tak bardzo lubie zasiąść z jej książką w fotelu i zniknąć na kilka godzinek. Chociaż muszę Wam powiedzieć, że troche mnie zdziwiło to, że Autorka dała tak ciekawy temat jak prace na seks kamerkach. I w sumie za to moja opinia będzie lepsza - bo mnie to zaskoczyło a myślałam, że ta Autorka już mnie w żaden sposób nie zaskoczy. Autorka fajnie ugryzła ten temat i w ciekawy sposób go przedstawiła co się ceni. Dodam jeszcze, że mimo tego miłego akcentu jestem troche zmęczona tym, że znów bogaty spotyka biedną. Ale to taki mankament, który nie jest na tyle mocny aby zepsuć mi wszystko. Oczywiście cała historia jest przedstawiona w prosty, mało zawiły sposób - nie znajdziemy tutaj dramatów, które atakują nas z każdej strony. Jest ona po prostu lekka i przyjemna. No i jak zwykle z humorem - więc pośmiać się można. .

Czy polecam? A owszem! Moim zdaniem to fajna pozycja i w sumie chciałabym o tym temacie poczytać coś więcej! To ciekawa pozycja, owszem nadal jest powtarzalna w pewien sposób, ale dotyka nowego gruntu, który może być podkładką pod wiele ciekawych historii!

Wierzycie w miłość online? A może sami taką znaleźliście w sieci? Powiem Wam, że czegoś takiego brakowało mi jeśli chodzi o fabułę w romansach. Zawsze główne postacie spotykają się przypadkowo w jakimś miejscu i pach! Miłość! Dlatego gdy zobaczyłam, że ta książka pojawi się na naszym rynku wydawniczym to byłam jej cholernie ciekawa! .

Cóż mimo tego, że postacie u Penelope...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cześć! Dzisiaj przychodzę do Was po raz kolejny już z moją opinią książki Josepha Findera. Po przeczytaniu "Z premedytacją" (opinie możecie znaleźć na moim profilu) wiedziałam, że jeszcze wróce do tego Autora aby lepiej się przyjrzeć jego dorobkowi. Czy "Zamiana" była lepsza od poprzedniej czytanej książki? .
Zdecydowanie! Przy tej powieści bawiłam się baprawde nieźle. Połączenie thillera politycznego z sensacją było strzałem w dziesiątke a ta książka była w klimacie Toma Clancy'ego, którego mogłabym czytać i czytać! Joseph Finder tutaj wreszcie pokazał pełnie na którą liczyłam czytając poprzednią jego książkę. Pełna napięcia, politycznego zamętu i tak wymyślona, że do ostatniej strony nie byłam pewna co sie w książce odwala. W połączeniu ze stylem Autora wyszła w pełni totalna bomba, która co jakiś czas wybuchała burząc moje teorie jedna po drugiej. Już dawno nie czytałam tak dobrej historii z tego gatunku i tak dobrze wyeksponowanej. Wszystko tutaj było przemyślane od początku do końca. Nie było miejsca na błędy i jedyne co moge teraz zrobić to zaklaskać z wielkim uśmiechem na ustach. Teraz wreszcie moge szczerze powiedzieć, że wiem dlaczego nazywają go "mistrzem współczesnego thilleru". Czytając tę książkę ja nią żyłam w 100%. .
W ogóle świetnie wykreowane postacie. Pełne życia i energii która przenikała wprost do mnie. To jak Autor je ucharakteryzował i jak poprowadził ich historie - to było tak bardzo dobre. .
Pragnełabym aby takich thillerów było zdecydowanie więcej. Joseph Finder pokazał tylko tą książką, że z gatunku sensacji można wiele wycisnąć i wiele zrobić. Ja jestem jak najbardziej na tak i musicie ją przeczytać! .

No cześć! Dzisiaj przychodzę do Was po raz kolejny już z moją opinią książki Josepha Findera. Po przeczytaniu "Z premedytacją" (opinie możecie znaleźć na moim profilu) wiedziałam, że jeszcze wróce do tego Autora aby lepiej się przyjrzeć jego dorobkowi. Czy "Zamiana" była lepsza od poprzedniej czytanej książki? .
Zdecydowanie! Przy tej powieści bawiłam się baprawde nieźle....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra, jestem dzisiaj bardziej sprawna umysłowo, w końcu sie wyspałam. No to możemy sobie pogadać o książce, którą skończyłam w tym tygodniu. I muszę wam powiedzieć, że takiej książki już dawno brakowało w moich zbiorach. "Niedzielna dziewczyna" to thiller na który po prostu czekałam! .
Gdy przeczytałam opis już wtedy byłam zaintrygowana tą pozycją, ale po tym gdy zaczęłam czytać to szczerze pokochalam tę historię. Książkę mogę troche porównać do powieści Chloé Esposito "Szalona" - troche podobna bohaterka i troszke podobna historia, oraz do serii Lilji Sigurdardóttir "Reykjavik Noir". Książka bardzo mnie wciągnęła, czytało mi się ją bardzo przyjemnie a Autorka Pip Drysdale ma bardzo lekkie pióro, jednocześnie też świetną wyobraźnie aby wymyśleć taką historię. Ta powieść, jest przewrotna, zaskakująca a w niektórych momentach, szczególnie na początku nawet zabawna. Intryga, którą uknuła Autorka mocno mnie zdziwiła, bo nie tego się tak szczerze spodziewałam, ale zdecydowanie jest to na plus tej powieści. "Niedzielna dziewczyna" porusza też temat zdrad i przemocy domowej do którego Autorka naprawde świetnie podeszła. Do tego mamy świetnie opisanych i wykreowanych bohaterów, którzy nadają całej tej książce jeszcze większej pikanterii. Postacie te umiały zaskakiwać w swoich poczynaniach, wprawiać czytelnika w osłupienie, albo po prostu ich motywacje umiały mnie w niektórych momentach przerazić.
.
Uważam, że jest to bardzo dobra książka, jak nie lepsza którą miałam dane przeczytać ostatnimi czasy. Jestem pewna, że długo nie zapomne o tej historii i jeszcze do niej wróce. No i musze poznać szerzej twórczość Pip Drysdale - ta Autorka po prostu w 100% mnie kupiła.

Dobra, jestem dzisiaj bardziej sprawna umysłowo, w końcu sie wyspałam. No to możemy sobie pogadać o książce, którą skończyłam w tym tygodniu. I muszę wam powiedzieć, że takiej książki już dawno brakowało w moich zbiorach. "Niedzielna dziewczyna" to thiller na który po prostu czekałam! .
Gdy przeczytałam opis już wtedy byłam zaintrygowana tą pozycją, ale po tym gdy zaczęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj o książce, która swoją premierę 16 października i która gdyby mogła ostro by namieszała w czytelniczym świecie jak jeszcze nie tak dawno temu "Vox" Christiny Dalcher. "Zmowa milczenia" to thiller prawniczy z mocnym tematem ruchu #MeToo, który ma nas wgnieść. Jak jest naprawde? .
No ja powiem Wam, że jestem rozdarta. Książkę ciężko mi się czytało i to nie ze względu na tematyke, która jest bardzo ważna, ale stylu Autorki. Mam wrażenie, że chciała na siłe naupiększać, dodać do wszystkiego jakiś oświecony tekst, którego tak szczerze mogło w ogóle tam nie być. Autorka ma bardzo ociężały styl przez który książkę czytałam tak wolno, chociaż fabułe z kolei zaliczam wielkiego plusa, bo była dobra. Miała w sobie ciekawie rozplanowany zarys fabularny i do tego była pełna intryg. Dzięki temu i takiemu podejściu do tematu molestowania w pracy tę książkę dokończyłam. Uwierzcie, gdyby nie to, to już dawno poddałabym się i odłożyła ją na półke. Jeśli chodzi o przedstawienie tego palącego tematu. Ta książka w fantastyczny sposób pokazuje nam różne odcienie feminizmu. Ukazuje nam też od podszewki tego jak można walczyć z molestowaniem i nierównym traktowaniem w pracy. Ale jednocześnie w niektórych momentach książka jest aż nadto feministyczna i podbiega to już pod skrajność do której ja się nie za bardzo zgadzam i przez którą na moment musiałam odłożyć książkę.
.
Bohaterki tej powieści są bardzo charakterystyczne. To mocne postacie, totalnie od siebie różne i przedstawiające swoim zachowaniem różne osobowości. Już dawno nie czytałam książki z tak ciekawymi kreacjami postaci.
.
Czy polecam? Uważam, że to dobra książka, chociaż pewnie nie sięgne po kolejne książki Autorki - nie ze względu na temat a właśnie na "dość ciężką ręke". To nie jest książka którą przeczytacie w jedną noc, ona zmusza nas do głębszego zastanowienia nad tematem o którym nie każdy chce mówić.

Dzisiaj o książce, która swoją premierę 16 października i która gdyby mogła ostro by namieszała w czytelniczym świecie jak jeszcze nie tak dawno temu "Vox" Christiny Dalcher. "Zmowa milczenia" to thiller prawniczy z mocnym tematem ruchu #MeToo, który ma nas wgnieść. Jak jest naprawde? .
No ja powiem Wam, że jestem rozdarta. Książkę ciężko mi się czytało i to nie ze względu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już daawno książka nie wywarła na mnie tak mocnego wrażenia. Przez ostatni rok troche odsunęłam się od thillerów - powstała taka luka w której żaden thiller nie mógł mnie zaintrygować od samego początku. Ale za to z tego wyrwało mnie "Mroczne szepty" od Jo MacGregor. Ta książka mnie wołała o przeczytanie. .
O czym jest ta książka? Do psychoterapeutki Megan Wright, przychodzi pacjentka z syndromem stresu pourazowego. To co odkrywa na jednej z sesji hipnozy jest zatrważające. Megan postanawia sama rozwikłać tę sprawę.
Powiem Wam, że już od samego przeczytania opisu ta historia mnie fascynowała. Podobno jest opisana na faktach autentycznych i jeszcze bardziej mnie to mrozi z przerażenia. Gdy zaczęłam ją czytać czułam taki wielki pryzmat emocjonalny, że samą mnie to zszokowało. MacGregor znana z książek młodzieżowych jak "Jej wysokość P" bardzo pozytywnie mnie zszokowała tym jak dobrze może opisać tak krwawą i brutalną historie! Autorka do tego pisze świetnym stylem, który trzymał mnie w napięciu przez całą książkę, często czułam przerażenie tym co czytałam, więc jestem absolutnie zaskoczona tym jak bardzo Autorka jest wszechstronna. Świetnie łączy thiller z medycyną, przez co powstała bardzo brudna książka i nie każdemu może się ona spodobać ze względu na bardzo brutalne sceny w niej zawarte. Do tego tak tylko wspomne, że od jakiegoś czasu nie umiem wbić się pożądnie w książke i przeczytać ją w jeden dzień. Już dawno tak mi sie nie zdarzyło, więc jakim zaskoczeniem było to, że "Mroczne szepty" przeczytałam w ciul szybko - tak bardzo wciągneła mnie ta książka.
.
Muszę jeszcze tutaj wspomnieć o świetnej kreacji bohaterów. Ich zachowania, motywacje - wszystko do mnie trafiało i wszystkiemu mogłam uwierzyć. Jo MacGregor kreacją głównego złoczyńcy tej książki bardzo mi zaimponowała! Bo dużo ludzi myśli, że tak łatwo napisać postać złego charakteru. Oj nie, można to ładnie zwalić a serio niektórych Autorów odesłałabym do przeczytania tej książki i kreacji Tego bohatera (nie chce wam psuć zabawy więc nie ujawniam imienia 😂) .
Jeśli podobała wam się "Czwarta małpa" to uważam, że ta książka powinna sie znaleźć w waszej biblioteczce!

Już daawno książka nie wywarła na mnie tak mocnego wrażenia. Przez ostatni rok troche odsunęłam się od thillerów - powstała taka luka w której żaden thiller nie mógł mnie zaintrygować od samego początku. Ale za to z tego wyrwało mnie "Mroczne szepty" od Jo MacGregor. Ta książka mnie wołała o przeczytanie. .
O czym jest ta książka? Do psychoterapeutki Megan Wright,...

więcej Pokaż mimo to